Zarząd JSW: przez strajk spółka poniosła duże straty (opis2)
#
dochodzą kolejne wypowiedzi prezesa, m.in. dotyczące zarzutów związkowców
#
09.02.2015 18:15
09.02. Katowice (PAP) - Jastrzębska Spółka Węglowa przez strajk poniosła duże straty produkcyjne i sprzedażowe, a także bardzo duże straty prestiżowe; wstrzymanie wydobycia na czas strajku spowodowało wstrzymanie sprzedaży ok. 445 tys. ton węgla - podał szef JSW Jarosław Zagórowski.
Spadek wydobycia jest większy - sięga 530 tys. ton. (spółka sprzedała w tym czasie część węgla ze zwałów), a każdego dnia wartość ta powiększa się o ok. 65 tys. ton. Utracone przychody spółki w stosunku do planu techniczno-ekonomicznego na okres I kw. sięgają ok. 130 mln zł. "To jest duży problem dla JSW" - mówił Zagórowski podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Jastrzębiu-Zdroju.
Przedstawiając dotychczasowy bilans trwającego trzynasty dzień protestu, Zagórowski wyliczał, że spółka zatrudnia 26 tys. 296 osób, a w proteście bierze udział 9 tys. osób. Absencja związana z chorobami i urlopami wynosi obecnie ok. 38 proc., podczas gdy zazwyczaj sięga ok. 20 proc. "Duża część załogi, nie chcąc brać udziału w strajku, znalazła rozwiązanie w postaci różnego rodzaju zwolnień lekarskich czy wzięcia urlopu" - mówił prezes JSW.
W poniedziałek zarząd napisał do załogi kolejny list otwarty, w którym wezwał związki "do natychmiastowego zaprzestania akcji strajkowej i wznowienia przerwanych w piątek rozmów". Podczas konferencji Zagórowski zapewnił też, że zarząd będzie "konsekwentnie dążył" do przystosowywania spółki do obecnych warunków rynkowych. "Cyfry () pokazują, że spółka musi dostosować swoje koszty i poziom inwestycji do przychodów, które będzie realizowała w 2015 r., a w przyszłości musi podnieść efektywność" - mówił prezes.
"Rok 2015 będzie takim rokiem, gdzie musimy dostosować firmę po to, aby ochronić miejsca pracy. To przyrzeczenie, które daliśmy pracownikom, związane z tym, że nie chcemy likwidować miejsc pracy, chcemy utrzymać miejsca pracy w JSW, nie mamy w planach zamykania kopalń czy ograniczania wydobycia, a wręcz to wydobycie coraz większe powinno następować, chcemy dotrzymać te obietnice dla pracowników" - zaznaczył Zagórowski.
Prezes JSW wyjaśniał, że sięgający 50 proc. wszystkich kosztów obszar kosztów pracy jest ostatnim, do którego sięgnięto w działaniach oszczędnościowych. Przypomniał, że ok. 20 proc. kosztów to podatki i opłaty, zarządzano więc dotąd w 30-procentowym obszarze, gdzie znajdują się m.in. inwestycje. Zagórowski podkreślił, że przygotowany przez zarząd program naprawczy zakłada: ochronę płynności w najbliższym okresie oraz "długookresowe działania systemowe".
Wiceprezes JSW ds. finansowych Robert Kozłowski mówił, że spółka ma środki własne zapewniające jej płynność na najbliższe tygodnie. Zaznaczył, że skutek strajku, mierzony planowanymi utraconymi przychodami w stosunku do tzw. planu techniczno-ekonomicznego spółki w okresie od początku roku do końca marca br., sięga ok. 130 mln zł. To kwota porównywalna z sięgającą ok. 140 mln zł wyceną uzgodnień, dokonanych podczas ubiegłotygodniowych negocjacji ze stroną społeczną. "Ona co najwyżej neutralizuje ujemne skutki strajku po stronie utraconych przychodów do końca marca br." - tłumaczył Kozłowski.
Wiceprezes JSW ds. handlu Grzegorz Czornik relacjonował, że odbiorcy są poważnie zaniepokojeni brakiem sprzedaży ok. 450 tys. ton węgla przez dziewięć dotychczasowych dni roboczych strajku. "Wiele z nich już podjęło działania i rozpoczęło zakupy z innych źródeł. Krótkoterminowo nie są w stanie zabezpieczyć 100 proc. swoich potrzeb; ale, jak mówią, długoterminowo duża część z nich najprawdopodobniej przejrzy swoje strategie zakupowe w przyszłości. Nie potrafimy dziś oszacować, jakie będą skutki działań naszych odbiorców, dlatego że nie zakończył się strajk. Ze wszystkimi odbiorcami zadeklarowaliśmy natychmiastowe rozmowy po zakończeniu strajku" - wskazał wiceprezes.
Czornik poinformował też, że koksownie w grupie kapitałowej JSW po paru dniach strajku (w ub. tygodniu) o ok. 40-50 proc. ograniczyły swoją produkcję, aby chronić instalacje. Oznacza to m.in., że także one nie realizują swoich kontraktów. "Koksownie nie zabezpieczają się na strajk trwający ponad dwa tygodnie; zabezpieczają się na problemy związane głównie z logistyką" - zastrzegł.
Wiceprezes ds. technicznych Jerzy Borecki zaakcentował z kolei, że strajk przekłada się na sytuację pod ziemią. Przestój ścian wpływa na rosnące w nich zagrożenia: pożarowe, zagrożenie zawałami, a także pogarszający się stan techniczny kilku tysięcy znajdujących się pod ziemią, nieużywanych i niekonserwowanych w normalnym trybie maszyn. Według Boreckiego poziom zagrożenia pożarowego w pięciu ścianach już teraz grozi pożarami endogenicznymi (które wiążą się z koniecznością otamowywania takich rejonów na co najmniej kilka miesięcy). We wszystkich ścianach rośnie też zagrożenie zawałowe, przekładające się na utrudnienia przy ponownym uruchamianiu wydobycia.
Zagórowski w poniedziałek odniósł się m.in. do głównego żądania związkowców - dotyczącego jego odwołania. "Możliwe, że zarząd w tym składzie, moja osoba, jest problemem dla liderów związkowych ponieważ w ostatnich latach ich przywileje i obszary wpływów zostały zmniejszone na korzyść kadry kierowniczej, której podstawowym zadaniem jest zarządzanie kopalniami" - ocenił prezes JSW.
"Czy zarząd jest w składzie dzisiejszym czy jakimkolwiek innym, to finanse firmy są, jakie są i będą nadal takie same. Ceny światowe nadal będą takie same; one się nie zmienią z odejściem prezesa Zagórowskiego" - dodał. Przypomniał, że skład zarządu określają rada nadzorcza i walne zgromadzenie akcjonariuszy. "Żadne decyzje w stosunku do zarządu nie zostały podjęte" - zaznaczył Zagórowski.
Nawiązując do aktualnej wartości akcji JSW Zagórowski przypomniał, że debiut spółki nastąpił w trakcie hossy na węgiel koksowy (z cenami tego węgla na poziomie 300 dolarów za tonę). Potem sytuacja zaczęła się pogarszać - do ustalenia cen na obecnym poziomie rzędu 120 dolarów. "Uważam, że rynek surowcowy poukładał się na nowych poziomach" - zdiagnozował prezes.
Jako "abstrakcyjne" ocenił informacje nt. zarządu spółki przekazywane strajkującym załogom przez związkowców. Wyjaśnił, że faktyczne kwoty odpraw dla zarządu to wysokość trzech pensji plus czterech naliczanych po 50 proc. - wynikających z umów menadżerskich. "Czyli naprawdę każdy z członków zarządu ma odprawy w wysokości pięciu pensji. To nie są miliony złotych, jak to przedstawiali liderzy związkowi pracownikom. Zarobki zarządu JSW są w drugiej pięćdziesiątce firm giełdowych" - argumentował Zagórowski.
Zaprzeczył też m.in., by spółka kupowała lub planowała zakupy nowych samochodów (jak mówił, sam jeździ volkswagenem z 2007 r.). Wskazał, że obecny biurowiec spółki to nigdy nieoddany do użytku, przerobiony szpital dziecięcy. Zaznaczył, że przytaczana często przez związki inwestycja w hotel "Różany gaj" w Gdyni pozwoliła, by obecnie przynosił on spółce miesięcznie "70 tys. zł czystych pieniędzy".
Nawiązując do zarzutów związków dotyczących niskiego - szczególnie w ub. roku - wydobycia Zagórowski wskazał, że ubiegłoroczny problem był w głównej mierze związany z geologią. "Geologia kopalń - związana z tym, że kopalnie są coraz starsze, fedrują coraz głębiej przy coraz większych zagrożeniach - nie zmienia się na korzyść" - podkreślił szef JSW.
Pytany o sygnalizowaną w poniedziałkowym liście do załogi możliwość upadłości spółki - w razie dalszego strajku - prezes ocenił, że "to realne zagrożenie". "Staramy się pracowników uczciwie informować - jeśli firma nie ma produkcji, ma dużo, dużo zmniejszoną sprzedaż, to groźba upadku oczywiście istnieje. () Dzisiaj jeszcze sobie radzimy, natomiast nie da rady w nieskończoność" - wskazał Zagórowski.
W poniedziałek rano rozpoczęła się trzynasta doba strajku w JSW. Od zeszłego poniedziałku do piątku trwały rozmowy związkowców i zarządu spółki - z udziałem mediatora, b. wicepremiera i b. ministra pracy Longina Komołowskiego. W piątek rano strony parafowały kierowany do rady nadzorczej JSW protokół uzgodnień i rozbieżności.
W poniedziałek liderzy związkowi zasygnalizowali, że jeszcze tego dnia w kopalniach miały być podejmowane protesty głodowe, natomiast od wtorku planowana jest okupacja zakładów. Związkowcy domagali się tego dnia rozmów z większościowym właścicielem JSW - ministrem skarbu. Przed siedzibą spółki odbyła się kolejna już demonstracja; druga, podczas której doszło do starć części uczestników z policją.
Strajk w JSW rozpoczął się 28 stycznia w następstwie ogłoszenia przez zarząd planu oszczędnościowego uzasadnianego potrzebą poprawy kondycji firmy. Parafowany w piątek protokół uzgodnień i rozbieżności zakłada m.in. czasowe zawieszenie niektórych postanowień porozumienia zawartego przed debiutem giełdowym spółki oraz innych dotychczas obowiązujących w JSW dokumentów (regulacji i porozumień).