Zarzuty o mobbing, nepotyzm i mrożenie starego mięsa w Dino. "Przyglądamy się tej sprawie"

Jedna z kierowniczek regionalnych sieci Dino jest oskarżana o stosowanie mobbingu wobec swoich podwładnych, zatrudnianie rodziny i znajomych, a także o zmuszanie pracowników do mrożenia lub kupowania starego mięsa. Spółka zapewnia, że ma odpowiednie procedury i przygląda się sprawie.

Zarzuty o mobbing, nepotyzm i mrożenie starego mięsa w Dino. "Przyglądamy się tej sprawie"
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Jacek Bereźnicki

10.04.2018 | aktual.: 11.04.2018 18:08

O sprawie pisze serwis handelextra.pl. Kierowniczka regionalna w Dino jest oskarżana przez zakładową "Solidarność" o zastraszanie podwładnych SMS-ami i mailami oraz częstymi i drobiazgowymi kontrolami, a także dyskryminowanie kierowniczek, które wracają po urlopie wychowawczym lub chorobowym.

Z informacjami na temat niewłaściwych praktyk stosowanych przez kierowniczkę regionalną w województwie kujawsko-pomorskim już pół roku temu do związku zawodowego mieli zwrócić się kierownicy i pracowników czterech marketów.

"Dino Polska posiada od wielu lat wewnętrzną politykę antymobbingową i procedury, zgodnie z którymi rozpatrywane są ewentualne skargi pracowników" - wyjaśnia sieć w mailu przesłanym Wirtualnej Polsce.

"Każde zgłoszenie traktowane jest bardzo poważnie i badane. Treść polityki jest udostępniana wszystkim pracownikom. Spółka nie komentuje jednak spraw pracowniczych w mediach" - czytamy.

"Przyglądamy się tej sprawie, szczegółowo ją badamy. Jeśli informacje docierające do nas okażą się prawdziwe zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec osób, które dopuściły się działań nieetycznych" - zapewnia sieć handlowa.

Spółka odniosła się także do zarzutów dotyczących mrożenia mięsa. "Sieć sklepów Dino przykłada bardzo dużą wagę do jakości oferowanych produktów. Oprócz odpowiedniego doboru asortymentu i dostawców, zapewniają to restrykcyjne procedury dotyczące dostaw i przechowywania żywności oraz regularne kontrole, jakie w tym zakresie przeprowadzane są w sklepach sieci przez dział kontroli wewnętrznej" - czytamy w oświadczeniu Dino Polska".

"Wszelkie zgłoszenia dotyczące ewentualnych nieprawidłowości są przez nas wnikliwie badane. Łamanie procedur dotyczących bezpieczeństwa i jakości żywności oznaczałoby wyciągnięcie poważnych konsekwencji wobec osoby odpowiedzialnej za takie praktyki" - czytamy.

Lista zarzutów wobec kierowniczki regionalnej jest niezwykle długa. Jednym z nich jest zmuszanie pracowników do mrożenia lub kupowania mięsa z kończącą się datą przydatności do spożycia.

Kierowniczka ma także dyskryminować kierowników, którzy wracają po urlopie wychowawczym lub długim chorobowym. Na ich miejsce są zatrudniane nowe osoby, a sami są odsyłani do pracy na kasie.

Taka praktyka kończy się też tym, że stanowisko kierownicze formalnie jest jednocześnie zajmowane przez dwie, a nawet trzy osoby.

W pismach do związku Dino broni się, przekonując, że do pełnomocniczki zarządu ds. przeciwdziałania mobbingowi nie dotarły żadne sygnały o niewłaściwym zachowaniu kierowniczki. Związek odpowiada, że to nieprawda.

Dino Polska od stycznia wymienia pisma ze związkowcami, a kierowniczka regionalna nadal wykonuje swoje obowiązki.

Sieć należy do Tomasza Biernackiego, najbardziej tajemniczego z polskich miliarderów. Choć mieszka w Krotoszynie, to nawet burmistrz miasta przyznaje, że prawie go nie widuje.

Biernacki swoje imperium zaczął budować w 1999 r. Wtedy otworzył oswój pierwszy sklep - Supermarket Dino. Następne lata poświęcił na badanie rynku i różnych formatów sprzedażowych. W końcu zdecydował się na inwestycję w sklepy w średnich i małych miastach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (80)