Zaskocz pracodawcę. Jak napisać niepowtarzalne CV?
Do tej pory wysyłający życiorysy trzymali się na ogół pewnego szablonu: miejsca pracy, daty, osiągnięcia, walory. Ale w tej dziedzinie coś się zmieniło. Dziś liczy się raczej oryginalność. Pomysł, kolor, element zaskoczenia.
12.05.2011 | aktual.: 12.05.2011 15:22
To między innymi kryzys sprawił, że pracodawcy zaczęli przebierać w ofertach. Już na etapie nadesłanych aplikacji szukać czegoś, co ich zaskoczy. Czegoś, co świadczy o kreatywności, niebanalnym myśleniu, umiejętności porzucenia szablonu.
Naprzeciw wyszli im kandydaci, usiłujący zdeklasować konkurencję na jak najwcześniejszym etapie. Młodzi architekci zamiast standardowych maili przysyłają rozkładane projekty budowli. Kandydaci do firm HR – płyty z wymyślonymi przez siebie grami. W odpowiedziach na anonse pracodawców zaroiło się od linków do prywatnych stron WWW, prezentacji w Excelu czy w PowerPoincie.
Dużą popularnością cieszą się życiorysy w formie wykresów – tzw. mapy myśli. Przy użyciu kolorów i elementów graficznych połączonych strzałkami przedstawiane są w nich osiągnięcia, umiejętności i pozytywne cechy kandydatów. Wykresy miewają kształt drzewa czy labiryntu, ale zdarzają się też bardziej wymyślne, w formie np. układu krwionośnego czy nawet… ośmiornicy.
Fantazja ubiegających się o pracę wydaje się nie mieć granic. Kierownicy ds. personalnych mówią o CV w formie wierszy czy piosenek. Zdarzają się życiorysy przysyłane w butelkach lub wypisane na płótnie. Popularne jest wysyłanie prezentacji z pomysłowym wykorzystaniem logo czy też opakowań danej firmy – oczywiście w celu zaskarbienia sobie sympatii jej rekruterów. Zdarzają się też odważni, którzy w ogóle pomijają etap wysyłania CV. Pojawiają się oni w firmie, by bezpośrednio, na rozmowie kwalifikacyjnej przedstawić prezentację, czy też przekonywać o swojej przewadze nad konkurentami. Czy wszystkie te zabiegi rzeczywiście mają sens? Niektóre na pewno tak. Linki prowadzące na stronę WWW dają możliwość, lepszą niż życiorys, zapoznania się z osiągnięciami i umiejętnościami kandydata. Zaprezentowanie nawet najbardziej kontrowersyjnych pomysłów więcej też powie o jego kreatywności, sposobie widzenia świata, nawet pracowitości. Graficzny sposób prezentacji na pewno może pokazać pracodawcy, czy kandydat przyda się
podczas pracy nad realizowanym aktualnie projektem. Standardowa kartka papieru – nie. Aplikacje w tradycyjnej formie znacznie straciły dziś na popularności. Kandydat do pracy w firmie marketingowej, w dziale nowych technologii, reklamie czy PR powinien zmienić sposób myślenia. Przygotować się na to, że z wykazaniem kreatywności nie ma co czekać na podpisanie umowy, czy nawet na rozmowę kwalifikacyjną. Trzeba działać wcześniej! Metody takie jak mapa myśli mają wpływ na umysł ucznia, pomagając mu w szybszym przyswajaniu wiadomości. Podobnie oddziałują też na pracodawców. Mogą oni po kilku sekundach ocenić walory kandydata. W przypadku tradycyjnych, kilkustronicowych aplikacji będzie to niemożliwe. A wiadomo – czas to pieniądz.
Podobnie linki umożliwiają szybkie zajrzenie na stronę kandydata, gdzie można znaleźć wszystko, łącznie z multimedialnymi prezentacjami jego osiągnięć. Przewaga nad tradycyjną metodą nie podlega tu dyskusji.
Naturalnie jest wiele zawodów, w których taka „rewolucja w życiorysach” nie zaszła. Raczej trudno sobie wyobrazić, by mapę myśli czy też CV w formie wiersza wysłał pracodawcy kandydat do posady w urzędzie skarbowym, przyszły nauczyciel, strażak lub policjant. Nie będzie miała takiej okazji sekretarka czy ktoś ubiegający się o przyjęcie do ekipy budowlanej. Oni po prostu nie mają możliwości pokazać w podobnej formie swoich umiejętności zawodowych.
Poza tym na takie, nowatorskie podejście do sposobu przedstawienia CV muszą być gotowe obie strony – zarówno aplikujący, jak i pracodawca. A z tym bywa różnie. Na stronach internetowych nie brak głosów oburzenia. Niektórzy internauci twierdzą, że tego typu nowinki to objaw zdziecinnienia czy też lenistwa pracodawców. I że nawet najbardziej pomysłowa czy też „zakręcona” prezentacja, z wykorzystaniem zdobyczy nowych technologii, nie będzie dowodem, że kandydat sprawdzi się na stanowisku pracy.
Tomasz Kowalczyk/JK