Zatrudnię wróżki do pracy zdalnej i klepaczy tyłów męskich

Poszukiwani: łapacze kur, nocni menedżerowie, zawijacze cukierków, mistrzowie wsadu oraz... 20 wróżek do pracy zdalnej. Polskie firmy prześcigają się w wymyślaniu coraz bardziej fantazyjnych stanowisk, byleby tylko przyciągnąć chętnych do pracy.

Zatrudnię wróżki do pracy zdalnej i klepaczy tyłów męskich
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.08.2008 | aktual.: 23.08.2008 09:57

Poszukiwani: łapacze kur, nocni menedżerowie, zawijacze cukierków, mistrzowie wsadu oraz... 20 wróżek do pracy zdalnej. Polskie firmy prześcigają się w wymyślaniu coraz bardziej fantazyjnych stanowisk, byleby tylko przyciągnąć chętnych do pracy.

Po bliższym zapoznaniu z ofertą okazuje się, że z tymi wróżkami to żaden podstęp. Poszukiwanymi naprawdę są specjalistki od wiedzy tajemnej. Poszukujący to warszawska firma Phonesat, która chce zatrudnić kobiety w portalu wrozbyonline.pl. Zaś "praca zdalna", o której mówi ogłoszenie, to nic innego jak wróżenie przez Internet.

Magia, ale innego rodzaju, towarzyszy ogłoszeniom skierowanym do "konsultantów naukowych". To magia nazwy. Szybko okazuje się, że atrakcyjne brzmiące stanowisko to nic innego, jak zwykły akwizytor. W ten sposób szuka kandydatów do pracy w Łodzi jedna z firm biotechnologicznych. Z kolei firma ABB, która buduje właśnie fabrykę w Łodzi, chce zatrudnić... "inżyniera sprzedaży", czyli człowieka zajmującego się sprzedażą maszyn i utrzymywaniem kontaktów handlowych z klientami.

|

Obraz
Obraz

_ Cóż, przedstawiciel handlowy nie jest zbyt atrakcyjnym zawodem, ludzie się do niego nie garną _- uśmiecha się Adam Ambrozik, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich. _ Sytuacja na rynku pracy jest ciężka dla firm. Nic dziwnego, że starają się ładnie opakować i sprzedać niektóre zawody jako bardziej atrakcyjne, niż są w rzeczywistości _ - komentuje Ambrozik.

Z jednej strony mamy więc upiększanie, z drugiej zdarza się - raczej nieświadome - ośmieszanie. Przykładem mogą być ogłoszenia dla "klepaczy tyłów męskich", czyli szewców zajmujących się obróbką obuwia, albo "zawijaczy cukierków", które publikowała niewielka firma cukiernicza z Małopolski.

_ Kto przyznałby się znajomym, że pracuje jako zawijacz cukierków? O "klepaczu tyłów męskich" już nie wspomnę. W tej nazwie nie ma nic nobilitującego, wręcz przeciwnie _ - uważa Ambrozik.

W internetowych serwisach pojawia się też wiele ogłoszeń, których autorzy w dobrej wierze chcą bardzo precyzyjnie określić charakter pracy (by zachęcić ludzi o tej właśnie wąskiej specjalizacji). A że wychodzi czasem komicznie?
_ Inwencja niektórych pracodawców może zaskakiwać _ - mówi Beata Szilf-Nitka, szefowa serwisu infoPraca.pl. _ Zamiast określić w ofercie, że potrzebny jest rzeźnik, piszą, iż poszukują "pracownika do pracy z nożem, który potrafi ciąć schab, polędwiczkę i befsztyk". To może sugerować, że przy braku rzeźników pracę może dostać każdy, kto włada nożem. Kolejne przykłady to "specjalista do wytyczania tras przewodów" czy "pracownik specjalizujący się w rozbiorze drabin" _- wylicza Beata Szilf-Nitka.

Do zestawu zabawnych zawodów można jeszcze dopisać: operatora wiertarek horyzontalnych, fileciarza ryb białych, łapacza kur, mistrza wsadu, ładowacza tylnego, pracownika dystrybucji posiłków i wreszcie osławionego konserwatora powierzchni płaskich (czyli sprzątacza).

Osobna kategoria to anglojęzyczne nazwy stanowisk. Polska zachłysnęła się nimi kilka lat temu - nagle każdy niemal mógł zostać directorem albo managerem. Dziś weszły one na stale do języka wielu firm, dlatego mniej dziwią i śmieszą. Wciąż jednak trafiają się prawdziwe perły. Przekonał się o tym pan Marcin z Łodzi, który w czasie studiów zatrudnił się w agencji ochrony i został stróżem nocnym w liceum. Ku swojemu zdumieniu przeczytał w umowie, że powierzone mu stanowisko dumnie zwie się... night manager.

Piotr Brzózka
POLSKA Dziennik Łódzki

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)