Zatrzymanie w rejonie: 2775 - 2779 pkt
Miniony tydzień przebiegł pod znakiem odreagowania wzrostowego. Nie był to jednak na tyle silny ruch cenowy, by kontrakty mogły przedrzeć się ponad szczyt ustanowiony 19 stycznia.
07.02.2011 08:13
Na tle wiodących rynków akcyjnych nadal zachowujemy się zatem zdecydowanie pasywniej, gdyż chociażby notowania DAX-a, czy też amerykańskiego S&P500 plasują się konsekwentnie ponad wskazanym pułapem cenowym.
Z załączonego wykresu wynika, że istotną rolę odegrała w piątek strefa oporu Fibonacciego: 2775 – 2779 pkt wraz z przebiegającą tutaj median line. Jak widać to właśnie we wskazanym rejonie cenowym (zresztą już w porannej fazie handlu) doszło do uformowania się lokalnego punktu zwrotnego.
Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że przebieg przedpołudniowej fazy handlu nie należał do specjalnie emocjonujących. Kontrakty zakotwiczyły się bowiem bardzo szybko w wąskim korytarzu cenowym i dopiero popołudniowe raporty z amerykańskiego rynku pracy stały się bodźcem, który wyprowadził rynek z marazmu.
Raporty, co by nie powiedzieć trochę wzajemnie wykluczające się, zostały jednak zinterpretowane negatywnie, co spowodowało, iż rynek wybił się dołem z kreślonej przez cały dzień konsolidacji.
Również końcowa faza handlu ułożyła się po myśli sprzedających. Ostatecznie zatem zamknięcie kontraktów uplasowało się na poziomie: 2742 pkt. Stanowiło to spadek wartości FW20H11 w stosunku do czwartkowej ceny odniesienia wynoszący 0.36%.
Powiem szczerze, że nie jest w tej chwili łatwo wypowiedzieć się w jakiś jednoznaczny sposób na temat bieżącej sytuacji technicznej kontraktów. Jest tak dlatego, gdyż na rynku mamy do czynienia z kilkumiesięcznym trendem bocznym. Dodatkowo w konfrontacji z kluczowymi indeksami akcyjnymi nie wypadamy najlepiej i wydaje się, że gdyby nie ten czynnik, notowania indeksu WIG20 już dawno plasowałyby się w rejonie listopadowego dołka (oczywiście podobną uwagę może sformułować w kontekście marcowej serii kontraktów).
Z drugiej jednak strony musimy pamiętać, że przed wejściem kontraktów we wspomnianą już fazę ruchu bocznego, na warszawskim parkiecie dominował silny trend wzrostowy. Teoretycznie zatem – biorąc pod uwagę ten właśnie czynnik – strona popytowa ma cały czas psychologiczną przewagę, gdyż zawsze większe szanse przypisuje się kontynuacji pierwotnej tendencji, niż zmianie bazowego trendu.
Wydaje się, że potencjalnie istotną rolę (właśnie jako elementu pomagającego określić nam ten najbardziej prawdopodobny scenariusz) powinien odegrać tutaj przedział cenowy: 2775 – 2779 pkt. Ponieważ we wskazanym rejonie przebiega także median line należy założyć, że jego sforsowanie potwierdziłoby w dość jednoznaczny sposób przewagę popytu i w konsekwencji mogłoby skutkować dotarciem kontraktów w okolice styczniowego szczytu. Strefa okazała się jednak nieprzypadkowym rejonem cenowym i jak można było zaobserwować w piątek niedźwiedzie uaktywniły się tutaj i już w porannej fazie handlu udało im się wyprowadzić skuteczny kontratak.
Za kolejny istotny przedział cenowy Fibonacciego uznałbym również zaporę popytową: 2699 – 2704 pkt. Sforsowanie tak określonego rejonu wsparcia wskazywałoby z kolei, iż słabość w obozie popytowy narasta, co oczywiście powinno skutkować pogłębieniem się skali ruchu korekcyjnego. Warto podkreślić, że w takiej sytuacji doszłoby zapewne do uformowania się na wykresie kontraktów harmonicznej struktury XABCD (choć jest jeszcze za wcześnie, by jakoś dogłębnie analizować już w tej chwili w/w wątek). Początek dzisiejszej sesji powinien jednak ułożyć się po myśli kupujących.
Tak się bowiem niefortunnie złożyło, że lokalny dołek na indeksach amerykańskich uplasował się w końcowej fazie naszego handlu (to oczywiści miało wpływ na cenę zamknięcia kontraktów). Potem jednak indeksy za oceanem ruszyły na północ i taki trend obowiązywał już do końca trwania piątkowej sesji.
Tak jak podkreślałem wcześniej za spory sukces byków uznałbym dopiero przełamanie bariery podażowej: 2775 – 2779 pkt. Na dobrą sprawę zanegowanie w/w przeszkody cenowej mogłoby skłonić aktywnych traderów do otwarcia długich pozycji. Wydaje się jednak, że nadal należy spodziewać się tutaj sporej presji ze strony sprzedających i tym samym realizacja określonej w ten sposób strategii wcale nie musi zakończyć się sukcesem inwestycyjnym.
Paweł Danielewicz
DM BZ WBK
| Dane prezentowane w niniejszym raporcie zostały uzyskane lub zaczerpnięte ze źródeł uznanych przez DM BZ WBK S.A. za wiarygodne, jednakże DM BZ WBK S.A. nie może zagwarantować ich dokładności i pełności. Niniejsze opracowanie i zawarte w nim komentarze są wyrazem wiedzy oraz poglądów autora i nie powinny być inaczej interpretowane. Dom Maklerski BZ WBK S.A. nie ponosi odpowiedzialności za szkody poniesione w wyniku decyzji podjętych na postawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu. Powielanie bądź publikowanie niniejszego opracowania lub jego części bez pisemnej zgody DM BZ WBK S.A. jest zabronione. |
| --- |