Zgubiłeś portfel na nartach? Może to ten, który znalazła pani Agnieszka
Nasza czytelniczka, pani Agnieszka, pojechała za granicę na narty. Na stoku znalazła portfel wypchany pieniędzmi, z kartą płatniczą wydaną przez Pekao. Chciała go oddać. Zadzwoniła do banku z prośbą, by ten skontaktował się z właścicielem zguby. Efekt? Karty poblokowano, ale właściciela nie ustalono.
04.02.2020 | aktual.: 04.02.2020 17:28
Portfel leżał na stoku w Livigno. W środku pieniądze, karty płatnicze i dokumenty pana Jana. Na dodatek imię i nazwisko właściciela jest w Polsce dość popularne. Pani Agnieszka próbowała znaleźć go na Facebooku, ale tam takich osób są tysiące. Wpadła więc na dość naturalny – zdawałoby się – pomysł. Zadzwoniła do banku, który wydał kartę pana Jana.
Pomysł był prosty: przecież bank wydający kartę z pewnością ma numer do pana Jana. Agnieszka chciała poprosić, by przedstawiciel banku zadzwonił do właściciela portfela i przekazał mu numer telefonu do niej. W ten sposób spotkaliby się najszybciej, a ona oddałaby mu kartę i portfel z pieniędzmi. Nie byłoby też ryzyka złamania zasad RODO, czy próby wyłudzenia danych. Ot, zwykła przysługa dla kogoś, kto zapewne setki kilometrów od domu został bez grosza.
- Nie oczekiwałam, że bank poda mi namiary tego pana, zaproponowałam, że zostawię swój numer telefonu, by mógł się ze mną skontaktować, dopóki ja jestem na tych wczasach i jeżdżę na nartach w Livigno. Nie mogłam zrobić nic więcej, bo w portfelu były tylko pieniądze i karta bankowa oraz kilka notatek, które nie pozwalają ustalić właściciela. Chciałam oddać mu to jak najszybciej, przecież to zagranica - mówi pani Agnieszka w rozmowie z WP Finanse.
Niestety, przedstawiciel banku miał nieco inny pomysł. Odmówił przekazania danych pani Agnieszki właścicielowi karty, bez ceregieli zablokował za to kartę pana Jana.
Podkreśla, że konsultant powołał się na przepisy RODO. Stanowczo odmówił przetwarzania danych osobowych pani Agnieszki - czyli wzięcia od niej numeru telefonu.
- Niestety, ze względu na RODO (kwestia zapisu i przetwarzania danych) nie możemy pobierać danych od znalazcy. Znalazcę możemy prosić o zwrot karty, portfela czy dokumentów w najbliższym oddziale banku lub na posterunku policji - tłumaczy nam biuro prasowe Pekao.
A może na policję?
Czy przedstawiciel banku postąpił odpowiednio? Zapewne tak. Z pewnością zablokowanie karty jest procedurą właściwą i w zasadzie jedyną możliwą. Osoba nieuczciwa mogłaby przecież skorzystać z karty płatniczej, na przykład płacąc nią bezdotykowo. Karty zbliżeniowe nie wymagają potwierdzenia płatności PIN-em do wysokości 50 złotych, zakupów można dokonywać wielokrotnie.
Prawdopodobnie właściwą procedurą było także nieprzekazywanie numerów telefonów do znalazcy portfela. Konsultant nie wie przecież, czy portfel został rzeczywiście znaleziony, czy może skradziony. Nie mógł mieć też pewności, że Agnieszka nie chce wyłudzić czegoś od pana Jana bądź go szantażować. To oczywiście czarna wizja. Racja jest tu jednak i po stronie chcącej pomóc pani Agnieszki, i banku.
- Procedura postępowania w takim przypadku wygląda następująco: przyjmujemy zgłoszenie od znalazcy; blokujemy kartę; podejmujemy próbę kontaktu z właścicielem karty – co najmniej trzy kontakty pod numerami podanymi w systemach; jeśli uda się skontaktować z klientem, to przekazujemy informację o zaistniałej sytuacji i proponujemy zastrzeżenie karty i zamówienie nowej - mówią o swoich procedurach przedstawiciele banku Pekao.
Jak skończyła się sprawa portfela pana Jana? Pani Agnieszka właśnie wróciła z nim do Polski.
- Na razie portfel jest u mnie. Jeśli pan, który zgubił kartę i portfel na stoku w Livigno, mniej więcej pod gondolą carozello 3000, czyta ten artykuł, niech zgłosi się do jego autora - mówi nam pani Agnieszka. Faktycznie, obiecaliśmy pomóc w tej sytuacji.
Portfel na policję
Przy okazji poznaliśmy też historię naszego innego czytelnika. Pan Aleksander znalazł portfel wypchany pieniędzmi i dokumentami na ulicy przy parkingu. Tuż obok był posterunek policji – znalazca wziął więc portfel i zaniósł go właśnie tam.
- Szczerze mówiąc myślałem, że go tam po prostu zostawię. Ale policjant zaprosił mnie do środka, wypytał o okoliczności znalezienia portfela, pytał, czy coś z niego brałem, czy wiem, ile w środku jest pieniędzy i czyje są te dokumenty. Nie było to specjalnie przyjemne, ale doskonale rozumiem, że policjant po prostu musiał o to zapytać - opowiada nasz czytelnik.
Na komisariacie spędził niemal pół godziny.
– Policjant zachowywał się świetnie, wyjął wszystko z portfela, dzwonił do wystawców różnych kart medycznych czy ubezpieczeniowych, by ustalić numer do właściciela. Bez skutku, ale starał się załatwić sprawę szybko i tak, by właściciel portfela nie musiał za bardzo się trudzić i szukać. W pewnym momencie inny policjant przyprowadził pana, który przyszedł zgłosić zaginięcie portfela, więc wszystko skończyło się pozytywnie i szybko – opowiada pan Aleksander.
Co zrobić ze skradzionym portfelem?
Okazuje się, że prawo jest w tej kwestii jednoznaczne. Jeśli znaleźliśmy czyjąś własność w pojeździe komunikacji, musimy oddać ją kierowcy lub kierownikowi pociągu. Jeśli nastąpiło to w budynku – zarządcy tego obiektu lub lokalu. Powinna nas tam skierować na przykład ochrona. Portfel możemy też zostawić kierownikowi restauracji, na recepcji bądź u innych osób.
A jeśli znaleźliśmy czyjąś własność na ulicy, właściwym organem do jej przyjęcia jest miejscowe starostwo. Jego odnalezienie może nie być łatwe i szybkie, ale wymaga tego prawo. Starostwo ma w swoich strukturach Biuro Rzeczy Znalezionych, które będzie dalej zajmowało się portfelem bądź inną rzeczą.
Warto też pamiętać, że w praktyce zawsze możemy poprosić o pomoc policję, szczególnie w przypadku, gdy znajdziemy czyjeś dokumenty. Zresztą Biuro Rzeczy Znalezionych i tak przekaże dokumenty policjantom, ci zaś inne znalezione rzeczy oddadzą do Biura.
Oczywiście te przepisy mają zastosowanie, gdy nie znamy osoby, która coś zgubiła. Zgodnie z zapisami ustawy z dnia 20 lutego 2015 r. o rzeczach znalezionych znalazca rzeczy należącej do znanej mu osoby powinien niezwłocznie powiadomić ją o tym fakcie i wezwać do jej odbioru. Gdy nie wiemy, kto jest właścicielem rzeczy i nie znamy miejsca jej pobytu, naszym obowiązkiem jest niezwłoczne zawiadomienie o znalezieniu właściwego starosty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl