Złapali go z maszyną do haftowania. Towar był warty prawie 5 mln zł
Stołeczni policjanci zatrzymali 36-letniego obywatela Ukrainy podejrzanego o nielegalne nanoszenie znaków towarowych na odzież i jej sprzedaż. W lokalu mężczyzny znaleziono towar o wartości prawie 5 mln zł.
22.10.2024 11:59
Jak donosi Komenda Stołeczna Policji, funkcjonariusze zaplanowali akcję tak, aby zatrzymać mężczyznę na gorącym uczynku.
Kiedy weszli do pomieszczeń, zastali w nich osoby, które przy pomocy profesjonalnej prasy termicznej oraz żelazek do prasowania, nanosiły podrobione naszywki i emblematy z nazwami znanych światowych marek na odzież.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podróbki ubrań za 5 mln zł nie trafią na rynek
W trakcie przeszukania funkcjonariusze zabezpieczyli prawie 9 tys. sztuk odzieży, której szacunkowa wartość w przypadku oryginalnych produktów wynosiłaby około 5 mln zł.
Policja zabezpieczyła także maszyny do haftowania wykorzystywane do produkcji podróbek na poczet przyszłych kar. Każda z maszyn wyposażona była w oddzielny system komputerowy służący do zdalnego nanoszenia zastrzeżonych znaków towarowych o wartości 50 tys. zł.
Znaleziono również kilka tysięcy arkuszy zastrzeżonych logotypów gotowych do nanoszenia termicznego. Na ekranach maszyn widoczne były znaki towarowe znanych światowych marek. Towar był wprowadzany do obrotu handlowego, głównie w Wólce Kosowskiej.
36-latkowi przedstawione zostały zarzuty oznaczania towarów podrobionymi zastrzeżonymi znakami towarowymi w celu wprowadzenia ich do obrotu. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Sprawa prowadzona jest pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Piasecznie.
Kupują podróbki, aby oszczędzić
Jak pisaliśmy w WP, Blisko 20 proc. Polaków otwarcie przyznaje, że kupuje produkty z podrobionymi znakami towarowymi znanych marek. W większości są to ubrania, buty i kosmetyki. Najczęściej wskazywaną motywacją jest oszczędność.
W ubiegłym roku głośno zrobiło się o podróbkach, które były dostępne w placówkach Poczty Polskiej. Można było tam znaleźć imitacje marek premium, takich jak Gucci, a także niemal identyczne z logotypem YSL, domu mody założonego przez Yves Saint Laurenta.
Poczta tłumaczyła, ze wina w tym wypadku leży po stronie "producenta i dystrybutora, który błędnie skierował do części naszych placówek ten niezakontraktowany asortyment. Tych produktów nie było i nie ma w katalogu produktów przeznaczonych do sprzedaży w placówkach i zostały one błędnie do nas skierowane".