Złoty słabnie przez Chiny i surowce
Warszawa, 12.01.2016 (ISBnews/ Admiral Markets) - Wtorkowe przedpołudnie na krajowym rynku walutowym upływa pod znakiem osłabienia złotego do głównych walut. O godzinie 11:15 za euro trzeba było zapłacić 4,3557 zł, dolar kosztowała 4,0133 zł, natomiast szwajcarski frank 4,0110 zł. W kolejnych dniach ta podażowa presja na polską walutę może się utrzymywać.
12.01.2016 | aktual.: 12.01.2016 12:08
Rano złoty był jeszcze droższy. Kurs EUR/PLN wybił się do 4,3753 zł z poziomu 4,3487 zł wczoraj na koniec dnia. Tym samym pokonał grudniowy szczyt (4,37 zł) i przetestował poziomy nieoglądane od końca 2014 roku. W tym czasie notowania dolara wspięły się do 4,02 zł, a franka do 4,0270 zł.
Złotemu obecnie ciąży sytuacja globalna. Utrzymujące się obawy o kondycję chińskiej gospodarki, a także taniejące surowce, w tym przede wszystkim najniższe od 12 lat ceny ropy, obniżają apetyt na ryzyko. Dlatego inwestorzy pozbywają się walut krajów zaliczanych do rynków wschodzących. W tym złotego.
Jeżeli obawy o sytuację w Chinach będą się utrzymywać, a ceny surowców i akcji pikować w dół, to złoty, podobnie zresztą jak wiele innych walut, pozostanie słaby. Szczególnie, że dodatkowo ciążą mu też lokalne czynniki (obawy o budżet, oczekiwane w tym roku cięcie stóp procentowych przez nową Radę Polityki Pieniężnej), które obecnie zeszły na drugi plan.
Brak poprawy nastrojów na rynkach globalnych w najbliższych dniach sprawi, że kurs EUR/PLN może przetestować strefę oporu 4,3978-4,40 zł, jaką wyznacza maksimum z grudnia 2014 roku oraz psychologiczny poziom 4,40 zł. Jednak już jej trwałe pokonanie wymagałoby pojawienia się nowych silnych impulsów. Jak np. zaostrzenia sytuacji w Chinach, czy gwałtowne pogłębienie spadków cen surowców i akcji.
Póki co, nie jest to nasz scenariusz bazowy. Raczej zakładamy, że powoli sytuacja zacznie się normalizować. Oczekujemy, że szczególnie po 19 stycznia, a więc po publikacji danych o chińskim PKB za IV kwartał 2015 roku (prognoza: 1,7% K/K i 6,8% R/R), obawy przed twardym lądowaniem tamtejszej gospodarki zmniejszą się. Oczekujemy również, że już wkrótce mocno wyprzedany rynek surowcowy zacznie odbijać, co będzie wstępem do zakończenia (lub wyhamowania na dłużej) trendu spadkowego.
Mając powyższe na uwadze wątpimy w możliwość trwałego pokonania przez EUR/PLN 4,40 zł. Co więcej, po ewentualnym teście tego poziom, notowania euro zaczną się powoli osuwać i z kwartału na kwartał będą niżej, wracając na koniec 2016 roku do 4,15 zł. To założenie obwarowane jest jednym, ale bardzo ważnym warunkiem. Jeszcze w tym roku nie pojawią się problemy z polskim budżetem.
Na koniec roku również 4,15 zł powinniśmy płacić za dolara. Taki będzie efekt rozbieżnych polityk monetarnych prowadzonych przez banki centralne w USA (podwyżki stóp procentowych) i w Polsce (ewentualna ich obniżka) oraz zejścia notowań EUR/USD do poziomu parytetu (1,00).
Złoty natomiast potanieje w relacji do szwajcarskiego franka, spadając z obecnie testowanych poziomów powyżej 4 zł do 3,70 zł w grudniu. Taki scenariusz rysuje się na bazie zakładanego osłabienia franka na świeci, przy jednoczesnym zmniejszeniu obaw o Chiny, czy oswojenia się inwestorów z ryzykiem politycznym w Polsce.
Do końca wtorkowego handlu złoty będzie pozostawał pod głównym wpływem rynków globalnych. Z taką sytuacją będziemy mieć też do czynienia do końca tygodnia. Trudno bowiem zakładać, że publikowane w środę dane nt. bilansu płatniczego Polski, czwartkowe wyniki posiedzenia (jeszcze starej) Rady Polityki Pieniężnej oraz piątkowe finalne dane o grudniowej inflacji, będą miały duży wpływ na decyzje inwestorów.
Wspomniane posiedzenie RPP nie przyniesie zmian stóp procentowych. Oczekujemy jednak, że w nowym składzie Rada dokona ich korekty o 25 punktów bazowych (główna stopa zostanie obniżona do 1,25% z 1,50% obecnie). Taki też jest rynkowy konsensus. Wystarczającym argumentem za cięciem jest przedłużający się okres deflacji (inflacja pojawi się prawdopodobnie dopiero w lutym) w Polsce, a więc i dłuższy okres dochodzenia do celu inflacyjnego. Stąd też zakładamy, że nowa RPP jednorazowo obetnie stopy procentowe o 25 punktów bazowych, a następnie pozostaną one stabilne nawet do połowy 2017 roku.
Marcin Kiepas
Główny Analityk
Admiral Markets AS Oddział w Polsce
(ISBnews/ Admiral Markets)