ZNP obawia się "liberalizacji oświaty"
Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) obawia się, że "konsekwencje liberalizacji prawa oświatowego" mogą doprowadzić do zachwiania zasady równego dostępu do kształcenia w Polsce
09.01.2009 11:14
Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) obawia się, że "konsekwencje liberalizacji prawa oświatowego" mogą doprowadzić do zachwiania zasady równego dostępu do kształcenia w Polsce - napisano w komunikacie.
MEN proponuje w projekcie nowelizacji ustawy o oświacie, aby możliwe było przekazanie szkoły do prowadzenia osobie prawnej "innej niż samorząd terytorialny np. stowarzyszeniu, fundacji, kościelnej osobie prawnej lub osobie fizycznej, bez konieczności likwidacji szkoły samorządowej". Obecnie w sytuacji, w której samorząd decyduje się na likwidację szkoły, a np. lokalne stowarzyszenie rodziców nie zgadza się z tą decyzją i chce przejąć odpowiedzialność za prowadzenie placówki, szkołę i tak trzeba, przynajmniej wstępnie, zlikwidować.
Prezes ZNP Sławomir Broniarz ocenił w przesłanym dziś komunikacie ZNP, że propozycja zmian w ustawie o systemie oświaty przygotowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej "polega na uproszczeniu procedur przekazywania fundacjom, stowarzyszeniom, osobom prywatnym i firmom - publicznych szkół prowadzonych dotychczas przez samorządy".
"Związek Nauczycielstwa Polskiego obawia się, że liberalizacja prawa oświatowego sprawi, że coraz więcej gmin - z powodu chęci zaoszczędzenia wydatków na prowadzenie szkół - będzie korzystało z tej możliwości i przekazywało prowadzoną dotąd przez siebie placówkę innym podmiotom" - napisano w komunikacie.
Zdaniem Broniarza, "konsekwencje takiego procesu mogą doprowadzić do demontażu systemu edukacyjnego w Polsce i zachwiać zasadą równego dostępu do kształcenia".
Według niego "problemu niedoinwestowania edukacji w Polsce nie można rozwiązać poprzez pozbywanie się przez samorządy odpowiedzialności za edukację, bo szkoły prowadzone przez inne podmioty są dla gmin po prostu tańsze". Co nie oznacza, w opinii Broniarza, że jest to lepsze dla uczniów i nauczycieli.
"Ministerstwo przekonuje, że dzisiaj niski udział innych podmiotów w prowadzeniu szkół wynika ze skomplikowanych procedur. Tam, gdzie lokalne społeczności były zdeterminowane, udawało im się pokonać te trudności, czego dowodem są przykłady przedstawione w propagandowym filmie MEN. Może więc wysiłek, jaki trzeba włożyć w przekształcenie szkoły jednak się opłaca, bo jest sprawdzianem woli i odpowiedzialności osób, czy instytucji, które placówkę chcą przejąć" - napisał Broniarz.
Zdaniem ZNP, tylko oświata publiczna prowadzona przez samorządy gwarantuje wysoką jakość kształcenia na wszystkich etapach edukacyjnego systemu i jednolite standardy. "Z powodu zamierzeń ministerstwa edukacji, Związek Nauczycielstwa Polskiego rozpoczął na początku tego roku kampanię informacyjną w szkołach pod hasłem "Nie dajmy popsuć naszej szkoły". Za jej pośrednictwem ZNP chce uświadomić społeczeństwu problem przekazywania szkół prowadzonych przez samorządy innym podmiotom i jego negatywne konsekwencje" - tłumaczy Broniarz.
W czwartek minister edukacji Katarzyna Hall i podsekretarz stanu Krzysztof Stanowski skomentowali komunikat CBOS dotyczący "problemu likwidacji szkół". Jak informuje CBOS, 68 proc. badanych uważa, że w sytuacji, gdy samorząd jako organ prowadzący nie radzi sobie z utrzymaniem konkretnej szkoły, lepszym rozwiązaniem jest przekazanie jej innemu niż samorząd organowi np. lokalnemu stowarzyszeniu rodziców. Według CBOS, 16 proc. respondentów uważa, że w takiej sytuacji placówkę należy zlikwidować i rozmieścić uczniów w innych okolicznych szkołach, kolejne 16 proc. nie ma w tej sprawie zdania.