Zyski banków maleją, ale ciągle są
Wtorkowa sesja w Stanach rozpoczęła się wyraźnymi spadkami. Cześć komentatorów przypisywała to rozprzestrzenianiu się świńskiej grypy, ale faktycznym powodem była informacja o prawdopodobnej konieczności dokapitalizowania Bank of America i Citigroup.
Obie instytucje nie zdementowały tych plotek, co tylko utwierdziło graczy w przekonaniu, że coś jest na rzeczy. Bykom udało się jednak szybko poprawić sytuację na skutek publikacji indeksu Case-Shiller opisującego ceny nieruchomości w Stanach. Był zgodny z oczekiwaniami, ale zgodnie z jego wskazaniem wartość nieruchomości spadła w ciągu roku o 18,6 proc., czyli odrobinę mniej niż rekordowe 19 proc. zanotowane w poprzednim miesiącu. Gracze starali się interpretować ten fakt jako szansę na chociaż chwilowe ustabilizowanie sytuacji. Kolejnym argumentem do wzrostów był indeks zaufania konsumentów w USA, którego wzrost przebił wszystkie oczekiwania. Jednak nawet ten „dopalacz” nie wystarczył do utrzymania optymizmu do końca dnia. Indeksy zakończyły na symbolicznych minusach, ale dziś parkiety azjatyckie (poza Japonią gdzie jest święto) kończyły dzień na ponad 2 proc. plusach.
To dość odważne podejście przed dzisiejszymi publikacjami PKB z USA oraz komunikatem z FED o stopach procentowych. Oba wydarzenia pomimo swojej przewidywalności – PKB spadnie a FED nic nowego w komunikacie nie ogłosi – dają często rynkom pretekst do wyznaczenia kierunku na cały dzień.
Wczoraj również na GPW sesja rozpoczęła się słabo. WIG20 od otwarcia spadał o dwa procent i testował poziom 1700 pkt. Znaczny udział w słabej atmosferze miały podane rano wyniki TPSA, w których spółka „pochwaliła” się spadkiem zysku o ponad połowę. Rezultat był znacznie gorszy od prognoz, więc od razu pojawiły się obawy, że nadchodzący sezon wyników może być pełen negatywnych niespodzianek.
Również od rana słabo prezentowały się pozostałe europejskie rynki, co sprawiało, że nadzieje na poprawę malały wraz z każdą godziną. Wszystkie spółki z WIG20 traciły na wartości i podaży nie trzeba było wiele czasu, aby powiększyć spadki od 3 proc.
Największym problemem na rynku były tracące 5 proc. TP SA i PEKAO uniemożliwiające choćby najmniejszą poprawę. Popyt nie mając żadnych argumentów do wzrostu nie dopuszczał do większej przeceny przejmując przecenione akcje, co wpływało na zwiększanie się obrotów.
Dopiero w końcówce atmosferę poprawiły dane makro i wyjście amerykańskich indeksów na plusy po otwarciu. Było to jednak za mało do zmiany sytuacji. Rynek zakończył wyraźną trzy procentową przeceną, ale warto wspomnieć, że ponownie mniejsze spółki poradziły sobie zdecydowanie lepiej. Dziś gracze krajowi będą mieli zdecydowanie więcej impulsów. Oprócz popołudniowych danych marko uwaga będzie skoncentrowana na wynikach banków. Lepsze od oczekiwań wyniki BRE i BPH powinny zapewnić optymistyczny na początek. Dalej rynek podda się ogólnoświatowym nastrojom.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse