Ceny na jarmarkach zwalają z nóg. Prezydent Poznania radzi, jak zaoszczędzić
Święta zbliżają się wielkimi krokami. W polskich miastach wystartowały jarmarki bożonarodzeniowe, jednak ceny zwalają z nóg. Wg prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiak nie trzeba przecież kupować w budkach, można wybrać się z własnym grzańcem i kanapkami.
Ruszyły jarmarki bożonarodzeniowe. Jednak tanio nie jest. Przykładowo, w w Katowicach za tradycyjnego grzańca trzeba zapłacić 18 zł. Kiełbasa z grilla kosztuje 22 zł, a pajda chleba ze smalcem 20 zł, czyli o 2 zł więcej niż rok wcześniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drewniany, w pełni ekologiczny dom postawili w 3 dni. Koszt? 900 tys. zł. "Ściany oddychają"
Ceny na jarmarku bożonarodzeniowym w Poznaniu
Podobne ceny są Poznaniu. Jak podaje serwis epoznan.pl, na placu Wolności za grzańca trzeba zapłacić 18 zł, natomiast na MTP – 22 zł. Sporo trzeba też wysupłać z kieszeni, żeby się najeść. Za trzy szaszłyki z chlebem i musztardą należy zapłacić bagatela 170 zł. Jeden szaszłyk kosztuje 60 zł.
Wysokie ceny na jarmarku skomentował prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. W rozmowie z Radiem Poznań stwierdził, że gdyby na jarmarkach było taniej, miasto musiałoby dopłacać do ich organizacji. Prezydent podzielił się też radą, jak zaoszczędzić podczas świątecznego spaceru.
Mam wielu swoich znajomych, którzy idą na jarmark poczuć atmosferę i zabierają kubek termiczny z grzańcem, który potrafią sami zrobić. Zachęcam do tego, jesteśmy oszczędni, natomiast uważam, że to jest odpowiedzialność każdego z nas, ja na przykład też mogę sobie zrobić kanapkę i zjeść na takim jarmarku, nie muszę tego kupować w tej budce - powiedział prezydent Jaśkowiak.
Podobnie jak w roku ubiegłym, tak i w tym w stolicy Wielkopolski jarmarki bożonarodzeniowe są w dwóch lokalizacjach: na placu Wolności oraz Międzynarodowych Targach Poznańskich (MTP).