Trwa ładowanie...

Co zmieni się po wyborach na rynku pracy?

To brutalna prawda: bezrobocie sięga 12 proc., 1,8 mln osób pozostaje bez zajęcia, zarabiamy średnio 2,6 tys. zł na rękę. Te dane po wyborach się nie poprawią

Co zmieni się po wyborach na rynku pracy?
d11a898
d11a898

Nowe miejsca pracy, poprawa poziomu życia, podwyżki płac i ulgi socjalne dla pracowników – takie obietnice funduje wyborcom niemal każda partia. Na ile uda się je wprowadzić, zależy nie tylko od polityków. Ale ostatecznie to oni są rozliczani ze wszystkich „gruszek na wierzbie”, jakie naobiecywali.

Zarabiamy coraz więcej, ale wciąż mało

W opracowaniach ekonomicznych można przeczytać, że wyniki polskich wyborów przyniosły uspokojenie na rynkach walutowych. A co z rynkiem pracy? Wrześniowa stopa bezrobocia stanęła na poziomie 11,7 proc. (wiadomo, że zimą wzrośnie). Oznacza to ponad 1,8 mln osób bez pracy. Tymczasem według danych MPiPS, pracodawcy we wrześniu zgłosili do urzędów 68,5 tys. wolnych miejsc pracy.

Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wynosi ok. 3,6 tys. zł, z czego na rękę dostaje się 2,6 tys. Jednak ponad dwie trzecie Polaków zarabia mniej. Wysokość naszych płac sprawia, że jesteśmy w piątce najbiedniejszych krajów UE.

Według ekonomistów, przyczyną tego stanu rzeczy jest niska wydajność, na poziomie 67 proc. unijnej przeciętnej. Tam gdzie wydajność słaba, niskie też są płace. A przecież nie obijamy się. Pracujemy więcej niż przeciętny mieszkaniec Unii, i to o 3 godz. w tygodniu (40,6 godz. w Polsce, 37,5 godz. w UE).

d11a898

Wleczemy się w ogonie europejskich płac, ale czy to powód, by załamywać ręce? Analitycy przypominają, że jeszcze 20 lat temu zarabialiśmy średnio po kilkanaście dolarów. Od tego czasu zanotowaliśmy ogromny wzrost dochodów. Przyznają jednocześnie, że szybko do europejskiej czołówki nie doszlusujemy. Nie zmieni się to ani po tych ostatnich, ani po następnych wyborach.

Co nam pozostaje? Metoda małych kroczków. Z roku na rok, od ponad dwóch dekad, zarabiamy coraz więcej. W ciągu ostatniego 10-lecia średnia pensja krajowa wzrosła o 50 proc., a płaca minimalna – dwukrotnie.

Mimo krążącego nad gospodarką widma kryzysu, nie inaczej będzie i w przyszłym roku. Minimalne zarobki, które obecnie wynoszą 1386 zł, od 1 stycznia wzrosną do 1500 zł.

Przeciwni temu są przede wszystkim przedsiębiorcy prywatni. Twierdzą oni, że podnoszenie płacy minimalnej przyspieszy tempo wzrostu bezrobocia, zwłaszcza wśród pracowników słabo wykwalifikowanych. Natomiast jej wzrost sprzyja przede wszystkim pracownikom sfery budżetowej. Za cztery lata – następne rozliczanie

d11a898

Kiełbasy wyborczej było, jak co cztery lata, sporo. Wydaje się jednak, że wyborcy już zmądrzeli na tyle, by nie przywiązywać wielkiej wagi do tego, co obiecują im politycy. Wiadomo, że to nie od nich zależy wiele czynników wpływających na rynek pracy, jak choćby recesja światowa czy kurs franka.

Być może sprawdza się teza, że ludzie głosują tak, jak mają w kieszeni. Ponieważ kryzys na razie obchodzi się z polską gospodarką łaskawie, wyborcy postanowili dać jeszcze jedną szansę tym, którzy rządzili dotychczas.

I to mimo iż PO nie wywiązało się z wielu obietnic dotyczących spraw związanych z rynkiem pracy i prawami pracowników. Zniknął np. pomysł zrównania wieku emerytalnego, nie ograniczono przywilejów służb mundurowych. Prywatyzacja nabiera tempa tylko wtedy, gdy rząd widzi w tym korzyści – przede wszystkim finansowe. Poza tym Polska wciąż pozostaje krajem, w którym prowadzenie własnej firmy bywa drogą przez mękę. Próby ulżenia doli przedsiębiorców przyniosły ograniczone skutki. Przede wszystkim z powodu niejasnych przepisów, absurdów prawnych, a także nadmiernie rozdętej biurokracji.

d11a898

Rząd przed wyborami obiecywał walkę o nowe miejsca pracy. W jaki sposób ich ilość miałaby się zwiększyć? Ogromne znaczenie ma tu wsparcie możliwe dzięki pozyskaniu środków unijnych. Zgodnie z tym, co mówili przedstawiciele rządu na spotkaniach przedwyborczych, środki wynegocjowane w rozmowach z UE umożliwią tworzenie nowych stanowisk. Naturalnie na tyle, na ile pozwoli stabilizacja gospodarcza w strefie euro i w całej Unii.

Nowy rząd będzie negocjował pozyskanie funduszy z przeznaczeniem m.in. na miejsca pracy dla osób młodych, na dalszą rozbudowę dróg, unowocześnianie dworców kolejowych i placówek służby zdrowia. Rządzący muszą przyłożyć się, by spełnić te zapowiedzi. Na ich realizację dostali od nas wszystkich cztery lata. Po ich upływie przyjdzie czas na kolejne rozliczenie wyborczych obietnic. Uwaga na dzieci!...

Krajobraz powyborczy w 2012 roku na pewno przyniesie natomiast zmiany pracownikom obarczonym nowo narodzonymi dziećmi. Do czterech tygodni wzrośnie długość dodatkowego urlopu macierzyńskiego w przypadku osób będących na urlopie 1 stycznia 2012. Do dwóch – urlopu przysługującego ojcu dziecka. Obecnie długość tych urlopów to odpowiednio dwa i jeden tydzień.
Co więcej, ojcowie będą mogli skorzystać w przyszłym roku z dłuższego urlopu nawet w przypadku, gdy dziecko urodziło się przed 1 stycznia 2012. Warunkiem będzie nieukończenie przez dziecko 1 roku życia i wstrzymanie się przed wykorzystaniem urlopu w tym roku.
Wydłuży się także, o dwa tygodnie, dodatkowy urlop dla osób adoptujących dzieci. Te zmiany mają pomóc w walce z widmem zapaści demograficznej, która grozi całej polskiej gospodarce, m.in. przyszłemu systemowi emerytalnemu.

Tomasz Kowalczyk/JK

d11a898
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d11a898