Ile Judasz zarobił na Jezusie?
Dzisiaj za 30 srebrników apostoł-zdrajca mógłby kupić 10-letni samochód, 2000 lat temu - dobre sandały albo pięć kilo wieprzowiny. Sprzątacz kloak na takie pieniądze musiałby pracować cztery miesiące, ale współczesna babcia klozetowa dwa razy dłużej.
Dzisiaj za 30 srebrników apostoł-zdrajca mógłby kupić 10-letni samochód, 2000 lat temu - dobre sandały albo pięć kilo wieprzowiny. Sprzątacz kloak na takie pieniądze musiałby pracować cztery miesiące, ale współczesna babcia klozetowa prawie dwa razy dłużej.
Z wyliczeń naukowców wynika, że 30 srebrników dziś byłoby warte 10 tys.-12 tys. zł. To wciąż szokująco mało za wydanie na śmierć nauczyciela, przyjaciela, a według 2,5 mld chrześcijan - Syna Bożego, ale z drugiej - dla biedaka była to kwota wręcz niewyobrażalna.
W czasach Chrystusa rzemieślnicza elita - murarze i piekarze zarabiali około 6 tys. złotych miesięcznie, sprzątacz kloak - 3 tys. zł, malarz fresków - 18 tys. zł. O wiele więcej dostawał odpowiednik dzisiejszego nauczyciela akademickiego, który za każdego ucznia liczył sobie aż 30 tys. zł miesięcznie! Roczny żołd jednego ze 150 tys. legionistów wynosił około 27 tys. zł. Niewiele zmieniło się, jeśli chodzi o zarobki gwiazd sportu. Zwycięzca wyścigu rydwanów inkasował jednorazowo 1,5 mln zł!
Starożytna drożyzna
Niezła kasa, prawda? Sęk w tym, że ceny podstawowych produktów znaczenie obiegały od dzisiejszych. Krawiec za uszycie szaty życzył sobie do 6 tys. zł (to dlatego o szaty Jezusa rzucono kości). Szewc za sandały pierwszej jakości mógł żądać nawet równowartość 12 tys. zł. Pół kilograma chleba kosztowało 8 zł, 0,5 l wina - 30 zł, bilet do łaźni - 2 zł. To wydaje nam się jeszcze całkiem racjonalne, ale 900 zł za 0,5 kg mięsa wołowego może szokować. Za pół kilo wieprzowiny trzeba było zapłacić - 1400 zł, a za gęś... 20 tys. zł. Tylko dziesięć razy więcej trzeba było zapłacić za niewolnika (190-280 tys. zł).
Bardzo droga była sól - 0,5 kg kosztowało 1200 zł. Zdarzało się, że żołnierze dostawali żołd w tej postaci. Był to bardzo cenny surowiec, na którego wydobycie państwo miało monopol, a wywóz poza granice cesarstwa był surowo zabroniony. Nie mniej cenne były... warzywa i owoce. Jedno jabłko kosztowało ok. 40 zł za sztukę.
- Wysokie ceny warzyw czy owoców to kwestia braku odpowiednich miejsc do produkcji oraz jej niskiej opłacalności. Uprawy często padały ofiarą szkodników. Generalnie to był towar luksusowy, zresztą dieta mieszkańców Imperium Rzymskiego była diametralnie inna od wyobrażeń na temat diety śródziemnomorskiej - objaśnia archeolog profesor Piotr Dyczek. - Podstawą były chleb, oliwa i produkty z oliwek oraz figi, które dostarczały dużo energii ze względu na wysoką zwartość cukru. Ceny tych produktów były zazwyczaj niskie, ponieważ leżało to w interesie państwa.
Rzymianie wiedzieli, że jeśli społeczeństwo ma być ekonomicznie sprawne, to musi być dobrze odżywione. Dlatego funkcjonował system pomocy społecznej. Najbiedniejsi dostawali za darmo miesięczny przydział chleba i oliwy. Bezpłatne rozdawnictwo żywności rozregulowywało rynek, ale w pozytywnym sensie. Dzięki temu ceny podstawowych produktów były na niskim poziomie. Dochodziło do ogromnych różnic majątkowych, ale ludzie rzadko przymierali głodem.
Antyczny parytet
Srebrnik nie był rzymską jednostką monetarną jak polski złoty, dolar czy euro. Było to określenie rodzaju monety, wskazujące na stop, z którego została wykonana, oraz jej pozycję w monetarnym systemie Cesarstwa Rzymskiego. Niektórzy z badaczy podejrzewają, że monetami, które otrzymał Judasz, były szekle, ale historycy nie mają co do tego 100-procentowej pewności. Zwłaszcza że w tym czasie na terenie imperium w obiegu było wiele różnych monet, a o ich wartości decydowała waga. Można więc pokusić się o wyliczenie, ile byłyby dziś warte takie monety, lecz jak zaznacza profesor Piotr Dyczek, kierownik Ośrodka Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, jest to operacja trudna i obarczona sporym ryzykiem błędu.
- Dokonując takich szacunków, trzeba uwzględnić nie tylko wartość kruszcu, ale i siłę nabywczą pieniądza. Trzeba pamiętać, że wszelkie wyliczenia mogą służyć jedynie podkreśleniu pewnych relacji, nie można mówić o tym, że tak było na pewno - zaznacza profesor.
Jak podkreśla, rzymski system płatniczy to skomplikowana i nie do końca jeszcze zrozumiała dla nas materia. - Wciąż odkrywamy nowe rodzaje pieniędzy, jak na przykład w Rhizon w 2010 i 2012 r. Na początku wybijano je w świątyni bogini Junony Monety, stąd pochodzi zresztą dzisiejsza nazwa podstawowego środka płatniczego. Aby usprawnić system, różne miasta w prowincjach rzymskich stopniowo zyskiwały prawo do bicia pieniądza. Decentralizacja ograniczyła problemy związane z płynnością finansową, lecz pojawiła się kwestia kontroli lokalnych emisji. Dochodziła jeszcze inflacja. Ciężko było weryfikować zawartość masy poszczególnych metali - tłumaczy prof. Dyczek.
Jak podaje, Rzymianie za czasów Chrystusa najczęściej posługiwali się trzema rodzajami pieniądza: złotym aureusem, srebrnym denarem oraz brązowym sestercem. Przelicznik między nimi ustalony był na sztywno. Do reformy w III wieku 1 aureus był wart 25 denarów, a 1 denar - 4 sestercje. Sęk w tym, że "nominałów" pośrednich było o wiele więcej. Każdy miał swoją nazwę. Na przykład pół sestercji nazywano dupondiusem, w obiegu były między innymi asy, kwinary czy kwadranse.
Kuszenie Judasza
Na co dzień Rzymianie operowali pieniędzmi brązowymi - sestercem i jego połówkami oraz ćwiartkami. Ich zarobki były bardzo zróżnicowane, wszystko zależało od zajmowanej pozycji, wykonywanego zawodu, a także prowincji, w której żyli.
Apostołowie pochodzili z niskiego stanu i w większości byli to ludzie biedni albo wręcz bardzo biedni. Istnieje przypowieść o cudownym połowie ryb po zmartwychwstaniu Jezusa, podczas którego Piotr wyłowił 153 ogromne ryby. Był to połów wręcz niezwykły, taki, który nie zdarzał się codziennie. Jednak jak wynika z wyliczeń naukowców, dziś byłyby one warte ok. 400 zł. Jak widać, rybak nie miał zbyt dużych zarobków.
Nie wiadomo, jaki zawód wykonywał Judasz, zanim został uczniem Jezusa. Być może również był rybakiem. Jednak na pewno nie był człowiekiem bogatym. Kwota 30 srebrników mogła być dla niego nieosiągalna, a nawet wręcz niewyobrażalna. Jeśli przez całe życie operował tylko najniższymi, brązowymi monetami, mógł nawet tyle srebra nie widzieć wcześniej na oczy.