Gdy Putin o nim słyszy, dostaje szewskiej pasji

Dla rosyjskich liberałów jest męczennikiem. Dla swojej żony był całym światem. Tymczasem premier Władimir Putin ma na niego alergię i dostaje szewskiej pasji, gdy tylko słyszy nazwisko "Chodorkowski". Kim dla zwykłych Rosjan jest były szef koncernu naftowego Jukos, Michaił Chodorkowski? - pisze znawczyni rosyjskich realiów, Katarzyna Kwiatkowska.

Gdy Putin o nim słyszy, dostaje szewskiej pasji
Źródło zdjęć: © AFP | Michaił Chodorkowski

28.12.2010 | aktual.: 29.12.2010 11:39

Niby to żadna niespodzianka, a jednak w rosyjskich środowiskach liberalnych słychać jęk zawodu. Sąd po raz drugi uznał Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiedziewa za winnych. Tym razem byłym szefom Jukosu prokuratura zarzuciła pranie brudnych pieniędzy i kradzież ropy naftowej. Trwający ponad rok proces wywołał lawinę spekulacji. Wyrok miał być papierkiem lakmusowym na deklarowaną przez prezydenta Miedwiediewa demokratyzację Rosji.

Więzień-symbol

Aresztowany w 2003 r. Chodorkowski jest najsłynniejszym rosyjskim więźniem. Skazanie oligarchy stało się symbolem drugiej kadencji Władimira Putina. Premier Rosji żywi podobno osobistą nienawiść do byłego miliardera, który nie ukrywał swych politycznych ambicji. Andriej Kolesnikow, bliski Kremlowi dziennikarz, w swojej książce „Zobaczyć Putina i umrzeć” podaje, że są dwie kwestie, które w jednej chwili mogą doprowadzić byłego prezydenta do szewskiej pasji: „kolorowa rewolucja” i właśnie „Chodorkowski”. Kilka dni temu, Putin upewnił wszystkich, że zdania w tej sprawie nie zmienił. - Złodziej powinien siedzieć w więzieniu - powiedział z charakterystyczną dla siebie brutalną lapidarnością.

Gdyby siedem lat po pierwszym wyroku sąd ogłosił uniewinnienie Chodorkowskiego i Lebiedziewa, postawiłoby to w wątpliwość wyrok z 2005 r. I bez tego, w powszechnym przekonaniu, sąd nad byłymi szefami Jukosu jest umotywowany politycznie. Miedwiediew, choć daleki od twardej retoryki swego poprzednika, nie cofnie kijem rzeki Moskwy. Uwolnienie byłego oligarchy oznaczałoby bowiem, że Władimir Putin nie ma już za wiele do powiedzenia. A tak przecież nie jest. Tandem działa bez większych zgrzytów.

"Moralny zwycięzca"

Co innego, gdyby były oligarcha pokajał się i opuścił Rosję. Na to jednak nie ma co liczyć. Michaił Chodorkowski zachowywał się w sądzie, jakby tych siedmiu smutnych lat w ogóle nie było. Zza pancernej szyby uśmiechał się triumfalnie, z charyzmatycznym błyskiem w oku. Życzliwi mu komentatorzy już okrzyknęli go „moralnym zwycięzcą”.

Chodorkowski mógł uciec rosyjskiej Temidzie - śladem Borysa Bierezowskiego, króla oligarchów epoki Borysa Jelcyna, który przed gniewem Putina schronił się w Wielkiej Brytanii. Jednak szef Jukosu stanowczo odmówił opuszczenia kraju. Nie ugiął się nawet pod groźbą wieloletniego łagru. Dziś jest dla rosyjskich liberałów bohaterem i męczennikiem.

"Misza był dla mnie wszystkim"

Żona Chodorkowskiego rzadko pokazuje się w mediach. Wyjątkiem był wywiad udzielony czasopismu Snob. W dramatycznej rozmowie Inna Chodorkowska przyznaje, że pierwsze lata po skazaniu męża żyła w permanentnym szoku, który minął dopiero niedawno. - Byłam niczym domowa roślina, róża oddzielona szybą od świata – opowiada o tłustych latach, gdy jej mąż należał do najbogatszych ludzi w Rosji.

- Był nie tylko mężem - kontynuuje - Był dla mnie ojcem. Swojego ojca nigdy nie poznałam. Oprócz mamy miałam tylko starszą siostrę. Zginęła w 1988 r. I on stał się dla mnie również siostrą. Szklana zasłona, o której wspominałam, to nie był dobrobyt i pieniądze. Kiedy aresztowali Miszę - straciłam męża, ojca i brata. On był dla mnie wszystkim - mówi żona Chodorkowskiego.

Nienawiść do oligarchów

Mimo skazującego werdyktu, nie wiadomo ile lat dodatkowej odsiadki czeka na byłych szefów Jukosu. Prokuratura domaga się czternastu lat więzienia, wątpliwe jednak, aby kara była aż tak drakońska. To nie leży w interesie rosyjskich władz. Większość ekspertów jest zdania, że były oligarcha posiedzi przynajmniej do wyborów prezydenckich w 2012 r. Charyzmatyczny lider opozycji nie powinien przeszkadzać w wewnętrznych decyzjach, kto z tandemu wystartuje w kolejnych wyborach.

Nie należy jednak przeceniać siły Chodorkowskiego. Owszem, jest bohaterem, ale tylko dla przedstawicieli nielicznej w Rosji liberalnej opozycji. Tak zwani „szeregowi obywatele” pozostają nieczuli na jego traumę. Nienawiść wobec oligarchów, którzy kojarzą się z „lichymi latami 90.”, jest tu powszechna. - Wszyscy mają krew na rękach, wszyscy ukradli nasze oszczędności, nachapali się naszym kosztem. Chodorkowski nie siedzi za niewinność – powiedział mi niedawno sceptyczny wobec Kremla wykładowca z Permu.

- Nie rozumiem dlaczego, Europa tak uparcie broni złodzieja – dodał w wyrzutem.

Katarzyna Kwiatkowska dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)