Kaczyński pragnie bankructwa Polski?

Nie ma wątpliwości, że polski system finansów publicznych wymaga uzdrowienia. Wie o tym także Jarosław Kaczyński, który w swoim wystąpieniu zaproponował szereg zmian i propozycji gospodarczych. Sęk w tym, że zdaniem ekonomistów ich wprowadzenie byłoby dla kraju fatalne w skutkach i mogłoby oznaczać bankructwo Polski, a na pewno ucierpią na tym wszyscy Polacy.

Kaczyński pragnie bankructwa Polski?
Źródło zdjęć: © AFP

03.09.2012 | aktual.: 03.09.2012 15:29

Prezes PiS proponuje połączenie PIT i CIT w jednej ustawie oraz nową ustawę o VAT. W grę wchodzi m.in. uproszczenie przepisów. Kolejnym punktem planu ma być przejściowe wprowadzenie podatku obrotowego dla banków i wielkich sieci handlowych, które - jego zdaniem - różnymi metodami nie wykazują dochodów i w związku z tym nie płacą podatku dochodowego.

- Jeśli chodzi o VAT, to należy najpierw ujednolicić stawkę dla usług i produktów, wówczas mogłaby ona być niższa - studzi od razu zapędy prezesa PiS ekonomista Marek Zuber. Zaznacza, że wprawdzie istnieje potrzeba uproszczenia przepisów, jednak nie ma potrzeby połączenia PIT i CIT.

Podkreśla ponadto, że te, jak i wszystkie inne propozycje PiS muszą pokazać, jaki będzie ich wpływ na budżet, a tego w wystąpieniu Kaczyńskiego zabrakło. Brakuje konkretnych wyliczeń. Ekonomista zaznacza również, że efekty nie przyjdą od razu. Trzeba mieć zapewnione finansowanie na okres przejściowy, który z pewnością wystąpi. Pod uwagę również należy wziąć reakcję inwestorów zagranicznych.

- Niektóre pomysły z góry można uznać za złe - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Piotr Kuczyński, główny ekonomista firmy Xelion. - Weźmy pod uwagę podatek bankowy. Banki przynoszą ogromne podatki i wypłacają dużą dywidendę, także skarbowi państwa. Nie rozumiem więc dlaczego miałyby być karane wprowadzeniem podatku bankowego, co zaproponował prezes PiS.

- Pomysł podatku bankowego jest mocno promowany w pewnych kręgach w Europie. Przecież banki to główni winowajcy kryzysu finansowego. Banki owszem, mogą zapłacić, ale przecież nie są altruistami. Wszelkie obciążenia finansowe przełożą się na wzrost kosztów kredytów, opłat, etc. i w ostatecznym rachunku ucierpi na tym przeciętny Kowalski - mówi Wirtualnej Polsce ekonomista Marek Zuber.

Zuber wylewa kubeł zimnej wody na propozycję dotyczącą obciążenia sieci handlowych nowym podatkiem. Ekonomista jest przeciwny takiemu rozwiązaniu.
- Podatek dla sieci handlowych? OK, można to zrozumieć, jednak właśnie dzięki tym samym sieciom handlowym inflacja jest niższa, niż by mogła być. Sam GUS podkreślał jakiś czas temu, że wielkie sieci hamują wzrost cen. Ponadto nie zapominajmy, że ewentualne obciążenie ich podatkiem spowoduje przerzucenie kosztów na konsumentów - zaznacza ekonomista.

Zuberowi wtóruje Piotr Kuczyński, który również podkreśla, że sieci te większe koszty mogą przerzucić następnie na klientów, czyli na każdego z nas. Jednak zgadza się on z prezesem Kaczyńskim, że sklepy wielkopowierzchniowe kombinują, aby nie płacić podatków.

Również negatywnie o pomysłach Kaczyńskiego wypowiada się Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. Podkreśla on, że koszt wprowadzenia programu, w szczególności pomysłów aktywizacyjnych, byłby wysoki. A pieniędzy w tym roku, jak i w przyszłym nie będzie.

- Obietnica 1,2 mln miejsc pracy brzmi trochę jak te 3 mln mieszkań z czasu rządów PiS - podkreśla prezes KIG. Jednocześnie zwraca uwagę na to, że Kaczyński nie przedstawia źródeł finansowania tych pomysłów. - Jedyny konkret to ograniczenie szkoleń, lecz i z tym może być problem, gdyż ich broni Bruksela.

Jak mówił Kaczyński, dzięki elementom planu - od fundowania stypendiów po zwolnienia podatkowe i dopłaty dla przedsiębiorstw, działających na wskazanych obszarach - powinno powstać 1,2 mln nowych miejsc pracy. Plan objąłby przede wszystkim miasta poniżej 50 tys. mieszkańców, tereny wiejskie i gminy "zdegradowane ekonomicznie". Podkreślił, że lista takich obszarów powinna być corocznie weryfikowana przez rząd.

Nie taki diabeł straszny, ale...

Ekonomiści widzą również pozytywne strony wystąpienia prezesa Kaczyńskiego.
- Sam program jest interesujący. To nie jest tak, że jest cały oderwany od rzeczywistości. Moją uwagę zwróciły takie rozwiązania, jak powrót gabinetów lekarskich w szkołach czy ulgi inwestycyjne. To są dobre rozwiązania, które będą przynosić zyski w przyszłości - podkreśla Piotr Kuczyński.

Również profesor Ewa Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, uważa, że Jarosław Kaczyński niewątpliwie poruszył w swoim wystąpieniu kwestie fundamentalne dla Polski. Wtóruje jej Andrzej Arendarski.

- Jeśli chodzi o pozytywy, to należy wskazać na to, że PIS w końcu zajął się sprawami gospodarczymi - mówi prezes KIG.

...tkwi w szczegółach.

Jarosław Kaczyński zapowiedział, że zostaną przedstawione konkretne rozwiązania i to już wkrótce i na te konkrety właśnie czekają ekonomiści. Jak twierdzi Marek Zuber, jeśli nie zostaną one zaprezentowane to rzeczywiście będziemy mieli ponownie do czynienia z ładnie brzmiącymi hasłami populistycznymi.

- Ale tak naprawdę to samo robiła każda partia rządząca w ciągu ostatnich co najmniej 10 lat. Kaczyński ponadto nie pokazał, której grupie społecznej chce zabrać pieniądze, a tego pewnie przed wyborami nie uczyni, bo nie chce się nikomu narazić - zaznacza ekonomista.

- W stosunku do tych haseł rzucanych z trybuny ciężko wyrobić sobie jasny pogląd. Są zbyt ogólnikowe - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Arendarski, prezes KIG.

Podobnego zdania jest prof. Ewa Mączyńska, która zaznacza, że zaproponowane koncepcje są mało konkretne realizacyjnie, a program Kaczyńskiego na pewno nie jest komplementarny.

- Diabeł tkwi w szczegółach, lecz tych nie było - konkluduje profesor Szkoły Głównej Handlowej.

przepisyulgi podatkowepropozycja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)