Trwa ładowanie...

Kontrole w Biedronce. Państwowa Inspekcja Pracy sprawdzi zasady panujące w sklepach

Państwowa Inspekcja Pracy kontroluje sklepy Biedronka. To reakcja na apele związkowców "Solidarności". Inspektorzy wkroczyli już do kilkudziesięciu sklepów w całej Polsce. A jeżeli znajdą nieprawidłowości, zerkną do kolejnych placówek.

Kontrole w Biedronce. Państwowa Inspekcja Pracy sprawdzi zasady panujące w sklepachŹródło: East News, fot: GAWUC/REPORTER
dg81t75
dg81t75

Zaczęło się od listów. Pod koniec czerwca do Państwowej Inspekcji Pracy napisali związkowcy "Solidarności" z Biedronki. Skarżyli się na warunki pracy, stawiali mocne zarzuty. W sumie było ich aż 18.

Biedronka od początku odpowiada, że do żadnych nieprawidłowości nie dochodzi. Właściciel sieci zapewnia, że przestrzega prawa i potwierdzają to dotychczasowe kontrole. Ostatecznie potwierdzić to może znów Państwowa Inspekcja Pracy.

Kontrolerzy do pierwszych Biedronek weszli już pod koniec lipca. Sprawę oficjalnie potwierdziła Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy PIP. O sprawie pisze serwis Forsal.pl.

Na razie akcja ma charakter pilotażowy. Jeżeli Inspekcja wykryje problemy, kontrolerzy wejdą też do innych sklepów. Pierwsze zapowiedzi kontroli pojawiły się już pod koniec czerwca. PIP dawał wtedy do zrozumienia, że reaguje na każde sygnały od pracowników.

dg81t75

Ostry spór związku z pracodawcą

Co zarzucają sieci związkowcy? Wśród nich są m.in. kwestie urlopów. Związkowcy przekonywali, że w sieci jest obowiązek planowania dwóch dni opieki nad dzieckiem do lat 14. Taki układ sprawiałby, że pracownicy nie mogliby brać ich w najbardziej potrzebnym momencie.

Zobacz także: Koniec z szybkim psuciem się RTV i AGD?

Ponadto Związkowcy zarzucali pracodawcy brak wymaganego nieprzerwanego urlopu, wolnych niedziel czy przerw w pracy. Twierdzą także, że Biedronka bez pytania wysyła pracowników do innych miejscowości. Pracownicy alarmowali w maju tego roku, że są przymusowo wysyłani do pracy nad morze. Sieć zaprzeczyła jednak tym doniesieniom.

Twarde stanowisko sieci można przeczytać i w komunikatach wysłanych do mediów i w dokumentach, które właściciel sieci Biedronka skierował do liderów związkowych. Zarzuty Związku na tyle zdenerwowały spółkę, że wystąpiła z żądaniem zaprzestania naruszania dobrego imienia firmy. Jeronimo Martins argumentuje, że opisywane przez Związkowców sytuacje nie mają miejsca. O sprawie pisaliśmy już w money.pl

dg81t75

Biedronka tłumaczy stanowczo i często, że prawo pracy nie jest łamane, a potwierdzają to wielokrotne kontrole PIP. Wygląda więc na to, że i te lipcowe dla firmy nie będą kłopotliwe.

- Jeronimo Martins Polska jest odpowiedzialnym pracodawcą, który bezwzględnie przestrzega prawa pracy. Szczególną wagę przykładamy do kwestii związanych z bezpieczeństwem i higieną pracy oraz prawidłowym rozliczaniem czasu pracy, a także traktowaniem pracowników z szacunkiem i poszanowaniem ich godności - przekonywali przedstawiciele sieci w komunikacie przesłanym Wirtualnej Polsce, gdy pojawiły się pierwsze informacje o planowanych kontrolach.

- Każdy sygnał dot. ewentualnych nieprawidłowości jest przez nas sprawdzany, a w przypadku jego potwierdzenia podejmowane są stosowne kroki - dodawali przedstawiciele biura prasowego.

dg81t75

- Inspektorzy sprawdzają kwestie od prawidłowości dokumentacji BHP, poprzez kwestie rozliczania czasu pracy po oznakowania i drożność dróg oraz wyjść ewakuacyjnych. Jeśli kontrola PIP wykazuje uchybienia w danym sklepie, są one niezwłocznie korygowane. Nasi pracownicy współpracują z PIP oferując pełen dostęp do informacji i dokumentacji firmy - podkreślało biuro prasowe Biedronki.

Walka o pracownika

Zamieszanie i kontrowersje wokół warunków pracy w Biedronce są dla sieci problematyczne. Od dłuższego czasu poszukuje nowych pracowników. Zresztą - nawet w liście prawników do związkowców - sieć niechętnie przyznaje, że są chwilowe problemy z rekrutacją.

Dlatego od pewnego czasu Biedronka kusi wyższą pensją. Na początku pracy jest to mniej więcej 2,4 tys. zł brutto. O kwietniowych podwyżkach można przeczytać tutaj. Jak wynika z tego samego pisma średnie pensje kasjerów i pracowników sieci (bez kadry zarządzającej) oscylują od 2,6 tys. zł do 2,7 tys. zł. To około 2 tys. zł na rękę. Warto dodać, że dyskonty od dłuższego czasu prowadzą walkę płacową. Prześcigają się w oferowaniu nowych bonusów, bo brakuje im rąk do pracy.

Co ciekawe, dla niektórych stawki sa na tyle atrakcyjne, że rezygnują z wyuczonych zawodów. W Wirtualnej Polsce opisaliśmy już historię lekarza, który świadomie zdecydował sie na pracę w dyskoncie. Historię Adama, który po medycynie trafił do Biedronki, opisaliśmy tutaj.

dg81t75
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dg81t75