Trwa ładowanie...

Starsze małżeństwo „wygrało” garnki, odkurzacz i materac. Dali się naciągnąć na 12 tys. zł

W jednym z wrocławskich lokali zorganizowano „wykład” na temat zdrowia. Na koniec pan Piotr wraz z żoną wylosowali odkurzacz, zdrowotną matę, materac i komplet garnków. Niestety, za „nagrodę” trzeba było zapłacić.

Starsze małżeństwo „wygrało” garnki, odkurzacz i materac. Dali się naciągnąć na 12 tys. złŹródło: East News, fot: Piotr Kamionka
d1u1lke
d1u1lke

Żona Pana Piotra była szczęśliwa, bo pierwszy raz w życiu coś wygrała. Dopiero w domu zorientowała się, że – zanim odebrała zdobycze - podpisała dokument z wielkim napisem „umowa sprzedaży”. O sprawie informuje „Gazeta Wrocławska”.

„Wygrana” kosztuje ponad 11,7 tys. zł wraz z odsetkami. Małżeństwo szykuje doniesienie do prokuratury.

Rzekomy wykład o zdrowiu zorganizowano w sali konferencyjnej jednego z lokali na wrocławskich Krzykach. Jak dowiedziała się „Gazeta Wrocławska”, w miejscowej prokuraturze rejonowej jest już kilka innych zawiadomień od osób, które uważają się za ofiary oszustwa dokonanego na tego typu pokazach.

d1u1lke

Zapraszam na wykład

Zaczęło się standardowo. Był telefon od miłej pani z zaproszeniem na wykład o zdrowiu. Jak mówi pan Piotr, na wykładzie rzeczywiście coś o zdrowiu występujący powiedział.

- Wyrażał się bardzo źle o lekarzach, że tylko recepty potrafią wypisywać - opowiada pan Piotr. - Mówił, że problemy z nadciśnieniem biorą się od kręgosłupa i że jak kogoś bolą kolana, to maścią powinno się smarować nie same kolana, lecz od drugiej strony – dodaje.

W trakcie prelekcji wyłożone były produkty: mata lecznicza, materac, odkurzacz, garnki. Prelegent jedynie wspomniał o nich. Drogie i mało kogo byłoby na nie stać. - Prelegent powiedział, że jakby do nas ktoś dzwonił, to mamy mówić, że o tych produktach wspominał – opowiada "Gazecie Wrocławskiej" pan Piotr.

Na koniec wykładu odbyło się losowanie nagród. Jedną z wylosowanych została żona pana Piotra. Wyciągnęła kopertę, prowadzący wykład otworzył ją i na cały głos powiedział, że to główna nagroda.

d1u1lke

Po tym dostali do podpisania dokumenty, kilka kartek. Zapakowali „wygraną” do auta i wrócili do domu. Kiedy już trochę ochłonęli, sprawdzili papiery. Okazało się, że muszą zapłacić prawie 12 tys. zł.

„Wygraną” chcieli zwrócić. Następnego dnia pojechali tam, gdzie odbył się wykład. Jednak wtedy już nikt z nimi nie chciał rozmawiać. Więc pocztą wysłali rezygnację z umowy. Problem w tym, że – jak wynika z podpisanego przez nich dokumentu - towar muszą oddać do siedziby firmy. Na drugim końcu Polski. A to cztery wielkie pudła.

d1u1lke

- Kilkaset złotych zapłaciłbym za wysyłkę - denerwuje się pan Piotr. Póki co, wraz z żoną szykują doniesienie do prokuratury, bo uważają się za ofiary oszustwa.

Sprawą zainteresowała się już wrocławska delegatura Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: Mała przychodnia w każdej firmie. To przyszłość medycyny

d1u1lke
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1u1lke