kredyty(strona 3/31)

Obecna sytuacja na rynku kredytów hipotecznych zaskoczyła Polaków. Pojawiają się już pierwsze problemy kredytobiorców z terminową spłatą rat kredytów. Stąd też w publicznym dyskursie pojawił się temat, jak można lepiej im pomóc. - Rzeczywiście, jest dyskusja o lepszym wykorzystaniu Funduszu Wsparcia Kredytobiorców; to jest rozwiązanie, o którym debatuje rząd, ale też banki między sobą - zapewnił prezes Pekao Leszek Skiba. - To jest kanał, który chcielibyśmy wykorzystać, ale tutaj potrzebne są zmiany legislacyjne. On ma sens, jeżeli umieścić w nim więcej pieniędzy ze składek banków, jak również lepiej adresować pomoc i przekazywać ją tym osobom, które rzeczywiście stają przed wyzwaniami w postaci np. straty pracy, czy trudnej sytuacji rodzinnej - wyjaśnił gość programu "Money. To się liczy".

– Jesteśmy dzisiaj świadkami takiej sytuacji, ze wszystkie ugrupowania usiłują wszelkimi sposobami, najlepiej jak najszybciej, udzielić pomocy kredytobiorcom. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że wszystkie tego typu rozwiązania szykowane na szybko są dosyć niebezpieczne. Przypomnijmy sobie sytuację sprzed 10 lat. Ktoś, kto zaciągał kredyt hipoteczny w roku 2012, zaciągał go przy stopie referencyjnej mniej więcej, takiej jak dziś. Potem ta stopa spadła. Ja nie przypominam sobie wystąpień, że w związku z tym, że spadło oprocentowanie kredytów, należałoby wzmocnić pozycję banków i np. pozwolić im podnosić marże – powiedział w programie "Money. To się Liczy" Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich. – Ja wiem, że to dobrze brzmi w środkach masowego przekazu, kiedy wychodzi ktoś, kto mówi "musimy obniżyć raty kredytów". Ale musimy pamiętać, że jeśli komuś chcemy dołożyć, to komuś innemu musimy zabrać – dodał.

– Jeśli dzisiaj ktoś posiada kredyt na zmienną stopę procentową i uważa, że inflacja w Polsce będzie przez dłuższy czas się utrzymywać, a stopy procentowe będą rosnąć, może zawsze zwrócić się do banku z propozycją, żebyśmy z kredytu zmiennoprocentowego przeszli na kredyt stałoprocentowy i taką ofertę otrzyma. Czy to będzie dla niego satysfakcjonująca oferta? To już zależy od indywidualnych decyzji. Jedno można powiedzieć na pewno. Jeszcze niedawno te kredyty stałoprocentowe były oferowane na poziomie 2–3 proc. To oznacza, że przy dzisiejszym oprocentowaniu kredytów zmiennoprocentowych płacimy o połowę mniejsze raty – powiedział w programie "Money. To się Liczy" dr Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich.

Kolejna podwyżka stóp procentowych sprawiła, że raty kredytów gwałtownie wzrosły. – Jeśli mamy do czynienia z osobami, które straciły pracę, albo ich rata przekroczyła 50 proc. dochodu w gospodarstwie domowym, to rozwiązaniem jest Fundusz Wsparcia Kredytowego, który może udzielić nieoprocentowanej, częściowo zwrotnej pożyczki z dopłatą do kredytu hipotecznego na poziomie 2 tys. złotych miesięcznie. Takie wsparcie może wynieść maksymalnie 72 tys. złotych – tłumaczy dr Przemysław Barbrich, ze Związku Banków Polskich. – Potem mamy dwuletni okres karencji, po którym te pieniądze będzie trzeba spróbować zwrócić. Jeśli spośród 144 rat, w których to wsparcie z funduszu będziemy zwracać 100 zostanie spłaconych w terminie, to pozostałe będą umorzone – dodał.

– W ostatnich dniach RPP podniosła stopę referencyjną o 1 pkt proc., to jest powyżej oczekiwań, bo ekonomiści spodziewali się podwyżki o pół punktu. Przyjmując takie założenie, że trzymiesięczna stawka WIBOR wzrosłaby o tę podwyżkę, to kredyt na kwotę 500 tys. złotych będzie dla nas droższy o ok. 350 złotych miesięcznie – powiedziała w programie „Money. To się Liczy” Barbara Bugaj, główny analityk sonarhome.pl. – Prognozy mówią o tym, że stopy proc. mogą w tym roku wzrosnąć do 5, a nawet 6 proc., więc raty urosną jeszcze o kilkaset, nawet do tysiąca złotych – dodała.

– Mieliśmy już w Polsce wyższy poziom stóp procentowych przy niższych dochodach i wyższym zadłużeniu gospodarstw domowych. Moim zdaniem gospodarstwa domowe są dość dobrze przygotowane do wzrostu stóp pro. Spadała w ostatnich latach, także w trakcie pandemii, relacja zadłużenia do dochodów i do PKB. Mocno rosły dochody i oszczędności. Są bufory, jest przestrzeń do tego, żeby gospodarstwa domowe poradziły sobie z obsługą kredytów – powiedział w programie „Money. To się Liczy” Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

– Moim zdaniem Rada Polityki Pieniężnej wróci do miarowego podwyższania stóp procentowych w skali 50 punktów bazowych miesięcznie. W marcu sytuacja była wyjątkowa, mieliśmy do czynienia z początkiem wojny w Ukrainie, RPP musiała dostarczyć dodatkową premię za ryzyko – powiedział w programie "Money. To się Liczy" Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – Powrót do ścieżki podwyżek sprzed marca jest pożądany, choćby po to, by pokazać, że nie ma powodów do paniki – dodał.