Rządowi może zależeć na utrzymaniu kursu złotego na wysokim poziomie - wskazują analitycy. Od tego zależą przecież zyski NBP, który już w tym roku wspomógł budżet miliardami złotych. Morawiecki potwierdził, że cieszy się ze słabości naszej waluty, choć oficjalnie z innych powodów.
Piątek przyniósł umocnienie złotego zwłaszcza wobec dolara i funta - zauważyli analitycy walutowi. Około godz. 18.30 za euro płacono 4,41 zł, za dolara 4,16 zł, za franka szwajcarskiego 4,10 zł, a za funta 5,18 zł.
Zdaniem Belki znaczenie ma też sytuacja wewnętrzna w Polsce. - Im sytuacja wewnętrzna jest - że tak powiem - bardziej delikatna, tym reakcja na czynniki globalne mocniejsza - dodał.
W lutym złoty powinien odrobić straty do głównych walut z początku roku. Obniżenie ratingu dla Polski przez kolejną agencję wywoła chwilowe wahania na rynku. Na koniec roku złoty powinien być mocniejszy do euro i franka szwajcarskiego, ale słabszy do dolara - prognozuje główny analityk Admiral Markets Marcin Kiepas.
Nie ma dostatecznego uzasadnienia obniżenia ratingu Polski - powiedział prof. Jerzy Osiatyński, komentując piątkową decyzję agencji Standard & Poor's. Budżet na 2016 rok nie zawiera pozycji, które mogą budzić wątpliwości, co do swojej realności - ocenił.
Złotemu szkodzi m.in. zamieszanie polityczne w Polsce, nowelizacja budżetu i planowana zmiana reguły wydatkowej, która pozwoli na większe zadłużanie państwa.
W ocenie analityków piątkowe notowania złotówki nie były korzystne, gdyż osłabiła się ona wobec wszystkich głównych walut. Ok. godz. 17.30 za euro trzeba było zapłacić 4,23 zł, za dolara 3,72 zł, a za franka szwajcarskiego 3,91 zł.
Poniedziałkowe notowania na rynku walutowym upłynęły dla złotego relatywnie spokojnie - ocenili analitycy. Ok. godz. 16.30 za euro płacono 4,24 zł, dolar kosztował 3,78 zł, a frank szwajcarski - 3,87 zł.
Rekomendacje ZBP zostały zaaprobowane przez banki - poinformował prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz. Zaapelował też , by banki ujemny LIBOR zaczęły naliczać już od lutego br.
- To, co zostało zaproponowane przez rząd to pewnie to, co należy zrobić, choć trzeba jeszcze, oczywiście, przekonać banki do tego - przedstawione przez Janusza Piechocińskiego pomysły na pomoc frankowiczom skomentował ekonomista Witold Orłowski.
W perspektywie kilku miesięcy możliwy jest spadek kursu franka szwajcarskiego nawet poniżej 4 zł. Rynek walutowy musi jednak ochłonąć po emocjach, jakich mu dostarczył bank centralny Szwajcarii oraz Europejski Bank Centralny, który zdecydował o większym niż oczekiwano poluzowaniu polityki pieniężnej.
SLD wnioskuje, by na posiedzeniu Sejmu rząd przedstawił informację o "skali zagrożenia niewypłacalnością" osób spłacających kredyty w walutach obcych. Politycy Sojuszu domagają się też informacji o działaniach podjętych przez KNF, NBP i UOKiK.
Szykuje się powtórka z rozrywki, czyli kolejny dzień próby dla franka szwajcarskiego. Podczas posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego (22 stycznia) może zapaść decyzja o wprowadzeniu programu skupu obligacji. To może kolejny raz wstrząsnąć rynkiem walutowym.
- Warto spróbować renegocjować warunki, np. zmniejszyć marżę. Być może bank pójdzie na ustępstwa - radzi osobom, które zaciągnęły kredyt we frankach przy niskim kursie Rafał Sadoch, ekonomista Plus Banku.
Prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka w rozmowie z agencją Reutera wyraził obawę przed wzmocnieniem wartości złotówki wobec euro, co zaszkodziłoby biznesowi i miało wpływ na politykę stóp procentowych.
Początek nowego tygodnia na rynku złotego przynosi umocnienie się polskiej waluty wobec euro do pięciotygodniowych maksimów. Złoty wyceniany jest przez rynek następująco: 4,1971 zł za euro, 3,3855 zł wobec dolara oraz 3,4884 zł względem franka szwajcarskiego.
Medialna burza wokół zagrożenia dla posiadaczy kredytów we frankach przez wzrost kursu tej waluty stanowi dobrą okazję do spojrzenia na ryzyko w szerszym aspekcie. Pojawia się ono także w obecnych warunkach rekordowo niskich stóp procentowych w Polsce.
Od kilku tygodni nie słabnie poruszenie związane z możliwością wzrostu kursu franka szwajcarskiego i konsekwencji takiego zjawiska dla posiadaczy kredytów w tej walucie.
Wtorek na rynku walutowym upływa pod znakiem drożejącego dolara. Złoty od
poniedziałku stracił do amerykańskiej waluty 3 grosze, za dolara trzeba było płacić 3,31 zł. Cena
euro oscylowała wokół 4,17 zł.
I tak w czwartek mamy ponowne podejście do osłabienia dolara. Przypomnijmy, że wczoraj amerykańska waluta straciła po rozczarowaniu danymi nt. sprzedaży detalicznej, które sprowokowały do rewizji prognoz wzrostu gospodarczego USA w III kwartale. Później dolar odrobił jednak straty, co próbowano tłumaczyć większym zainteresowaniem amerykańskim długiem. Spadki rentowności to jednak sygnał mogący świadczyć nie o większym zainteresowaniu papierami ze względu na napięcia geopolityczne na świecie, a zwyczajnie o tym, że rynek zwyczajnie przestaje kupować koncepcję o stromej krzywej stóp procentowych w najbliższych latach. A to już powinno stanowić przynajmniej „żółte światło” dla dolarowych byków – bo rewizja oczekiwań byłaby świetnym pretekstem do korekty blisko miesięcznych wzrostów.