Ubezpieczyciele kombinują przy szkodach
Miałeś wypadek i liczysz na pokrycie kosztów z ubezpieczenia? Będziesz musiał uważać na podwójne standardy, jakie czasem mają zakłady ubezpieczeń. Zdarza się, że szkoda ubezpieczonego jest inaczej obliczana, gdy auto idzie to kasacji, a inaczej kiedy jest szansa na naprawę.
04.11.2013 | aktual.: 05.11.2013 08:16
O wysokości odszkodowania decyduje sposób wyliczenia, jaki wybierze zakład ubezpieczeń: czy potraktuje zdarzenie jako szkodę częściową, czy całkowitą. W tej pierwszej sytuacji towarzystwo pokrywa koszty naprawy na podstawie rachunków lub kosztorysu, pod warunkiem że nie przekraczają one wartości pojazdu.
- W przypadku wystąpienia szkody całkowitej odszkodowanie należne poszkodowanemu powinno odpowiadać wartości pojazdu pomniejszonej o wartość wraku. Pozostałą część odszkodowania poszkodowany uzyskuje ze sprzedaży zniszczonego pojazdu. W dużej części przypadków różnica pomiędzy wartością pojazdu przed szkodą i po niej jest mniejsza niż koszty samej naprawy, zatem dla ubezpieczyciela szkoda całkowita jest „tańsza” niż częściowa, w której musi pokryć koszty całości napraw - tłumaczy Marcin Bielecki, prawnik z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
Najczęstsze grzechy firm ubezpieczeniowych
Jak pokazuje raport Rzecznika Ubezpieczonych za III kwartał 2013 r., liczba skarg odnosząca się do obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych wzrosła o 1532 sprawy. W porównaniu do analogicznego okresu zeszłego roku procentowy ich udział wzrósł o 8,6 proc. W tej grupie skarg najczęściej zgłaszano zastrzeżenia właśnie do sposobu likwidacji szkody, poprzez nieuprawnione kwalifikowanie jej jako szkody całkowitej. Niestety towarzystwa często robią wiele, by wypłacić poszkodowanemu jak najmniej.
Żeby potraktować szkodę jako całkowitą, potrafią w wycenie obniżyć wartość auta przed wypadkiem i jednocześnie zawyżyć wartość wraku, nie udzielając pomocy w jego sprzedaży za stawkę ustaloną przez zakład ubezpieczeń. Nie jest to wprawdzie ich obowiązkiem, ale klientom ciężko jest znaleźć nabywcę po cenie podyktowanej przez ubezpieczyciela. Klient nie stoi jednak na przegranej pozycji i może się przed tym bronić. Dowodem przeciwko opinii ubezpieczyciela może być wycena sporządzona przez niezależnego rzeczoznawcę samochodowego. Możemy spróbować nawet tańszym kosztem i na przykład posiłkować się internetowymi ofertami pojazdów o identycznych lub zbliżonych parametrach.
Kolejnym grzechem ubezpieczycieli jest zawyżanie kosztów naprawy uszkodzonego pojazdu. Chodzi np. o stosowanie maksymalnych stawek serwisowych i cen części wprost od dilera, zwłaszcza przy naprawie starszych aut. Dzięki temu łatwo wskazać, że naprawa jest zbyt droga.
Jednak nawet jeśli klient udowodni, że uprawnione jest potraktowanie szkody jako częściowej, nie całkowitej, to towarzystwo ubezpieczeniowe przedstawi inny kosztorys, w którym przewidziane będzie użycie tańszych części zamiennych, chociaż uszkodzone zostały elementy oryginalne, od producenta. Do tego roboczogodziny przewidziane na naprawę auta będą policzone po najniższych stawkach.
- W razie występowania kłopotów w trakcie likwidacji szkody warto jest złożyć odwołanie do ubezpieczyciela, żądając wyjaśnień, z czego wynika stanowisko ubezpieczyciela, warto też zażądać wglądu w akta szkody bądź sporządzenia ich kopii - dodaje Bielecki.
W przypadku większych trudności możemy odwołać się właśnie do Rzecznika Ubezpieczonych. W celu uzyskania porady można skontaktować się telefonicznie i mailowo, można także złożyć skargę na ubezpieczyciela. Jest jeszcze droga sądowa, jednak proces może przeciągnąć się w czasie.