Trwa ładowanie...

Wszyscy młodzi do Warszawy. Czy to się opłaca?

Czy rzeczywiście Warszawa się opłaca.

Wszyscy młodzi do Warszawy. Czy to się opłaca?
d4n81ym
d4n81ym

Kończą szkołę lub uczelnię i są bez pracy. Szansę nie tylko na sukces, ale na jakiekolwiek zatrudnienie upatrują w stolicy. Nic dziwnego, że co roku, głównie w miesiącach letnich, młodzi szturmują stolicę. W tym roku może być ich więcej, bo bezrobocie wśród młodych – osób do 25 – 26 roku życia – wzrosło. Czy rzeczywiście Warszawa się opłaca?

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, stopa bezrobocia w maju wyniosła 11,9 proc. ( w kwietniu bezrobocie wynosiło 12,3 proc.). Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w maju wyniosła 1 mln 907,9 tys. osób. GUS informował też niedawno, że wzrosło bezrobocie wśród młodych osób - wzrosło ono o blisko 30 proc.

W marcu zaledwie 0,7 proc. wszystkich propozycji w urzędach było skierowanych do absolwentów szkół wyższych, a blisko jedna trzecia była tylko propozycją stażu. Najgorzej pod tym względem jest w małych miasteczkach.

Absolwenci stawiają więc na Warszawę. Nawet jeśli studiowali i mieszkali w innym mieście, decydują się na wyjazd do stolicy. Uważają, że w stolicy łatwiej o jakąkolwiek pracę, ale też łatwiej jest zdobyć dobrze płatny etat w atrakcyjnym sektorze. Powtarzają, że bardziej opłaca im się pracować w stolicy, nawet gdyby mieli wykonywać pracę na czarno.

d4n81ym

Obecnie szefowie w stolicy proponują absolwentom ok. 2 – 2,5 tys. zł. W Poznaniu – 2 tys. zł, a w Białymstoku – 1,4 tys. zł.

- Młodzi chcą pracować w stolicy, bo wiedzą że tu najszybciej awansują. I rzeczywiście, jeśli ktoś zaraz po studiach znajdzie pracę w stolicy np. za 2 tys. zł, to po 3 - 4 latach zarabia już ok. 4 tys. zł. Osoby, które pracowały w innym mieście, tam skakały z pracy do pracy i po kilku latach pojechały do Warszawy, otrzymują już niższe wynagrodzenie, nawet o 300 - 600 zł. Okazuje się, że opłaca się startować w Warszawie – opowiada Renata Gęba, head hunter.

Absolwenci, którzy kilka lat temu pojechali do stolicy potwierdzają. Nawet jeśli trudno znaleźć posadę w zawodzie, można zaczepić się w restauracji jako kelner czy pracować jako opiekunka. Młodzi często początkowo pracują na czarno i jednocześnie szukają czegoś atrakcyjniejszego na stałe.

d4n81ym

- To najrozsądniejsze wyjście – uważa Dominika Biernat, która mieszka i pracuje w Warszawie od roku, pochodzi z Węgorzewa, studiowała w Olsztynie administrację. – Mogłam siedzieć w domu i czekać na zmiłowanie jakiegoś szefa albo rozpocząć pracę za grosze, dlatego postanowiłam wyjechać do stolicy. Przez 3 miesiące pracowałam jako opiekunka do dziecka, płacili mi 2,5 tys. zł, ale ciągle szukałam czegoś lepszego, chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne, wreszcie przyjęli mnie na staż do domu mediowego, nie przeszkadzało im, że nie mam kierunkowego wykształcenia. Sprawdziłam się, a po 6 miesiącach zatrudnili mnie na etat. Zarabiam 2,6 tys. zł netto, dorabiam sobie jeszcze po pracy opiekując się dziećmi. Miesięcznie mam na rękę ok. 3,7 tys. zł. Jestem zadowolona. Koszt życia jest tu wysoki, ale wiem, że to najlepszy kierunek. Gdy awansuje, będę mogła zrezygnować z pracy jako niania.

Podobnie mówi Piotr Cybuch, doradca klienta w jednym z dużych banków w Warszawie. Studiował w Gdańsku.

d4n81ym

- Szukałem pracy w Gdańsku, byłem na kilku rozmowach, chcieli mnie przyjąć. Ale wysłałem też CV do Warszawy i tam propozycje wynagrodzeń były nieporównywalnie wyższe. Nic w tym dziwnego, bo i wydatki są duże. Ale wiem, że za jakiś czas, gdy zyskam doświadczenie, praca w stolicy bardzo się opłaci. W Gdańsku na awans musiałbym czekać dłużej – przyznaje Piotr Cybuch absolwent zarządzania i marketingu.

Specjaliści od rekrutacji potwierdzają, że awans w stolicy przychodzi szybciej. Mówią też, że wielu młodych ludzi po kilku latach (najczęściej 2) nie wytrzymują w korporacjach. Wielu wraca do małych miasteczek i tam szuka pracy.

- Nie dla każdego praca w korporacji jest odpowiednia, szybciej w takiej firmie o wypalenie zawodowe, ludzie dają z siebie więcej, bo bywa, że mają kompleksy – pochodzą z prowincji – dlatego chcą się wykazać, zasłużyć na awans, premię. Po kilku latach przychodzi wypalenie, zniechęcenie. Powroty do rodzinnych miejscowości są częste, no chyba że ktoś się zwiąże kredytami. Ale to też jest niebezpieczne, znam młode osoby, które próbowały się zabić, były przepracowane, wypalone, a musiały robić coś czego nienawidziły, bo dobrze zarabiały – nie mogły zrezygnować z pensji. Dlatego uważajmy z tym szukaniem jakiejkolwiek pracy, rzucaniem się w wir zajęć. Wielu młodych zaczyna pracę w stolicy, a gdy założą rodzinę wracają do rodzinnego miasta, tam szukają stabilizacji, spokoju, tam chcą wychowywać dzieci i szukają pracy nawet za niższe wynagrodzenie - radzi Renata Gęba.

(toy)

d4n81ym
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4n81ym