13,80 zł za 1 kg "zwyczajnej". Sprawdziłam, co kryje się w tanich kiełbasach z supermarketów

Kilogram kiełbasy za 13,80 zł. 5,90 zł za 1 kg parówek. Mało? A jednak takie ceny znalazłam w supermarketach. Polacy kochają na promocjach kupować, a sklepy je - organizować. Co w takim razie kryje się w taniej "zwyczajnej"? Sprawdziłam i... pożałowałam, że to zrobiłam.

13,80 zł za 1 kg "zwyczajnej". Sprawdziłam, co kryje się w tanich kiełbasach z supermarketów
Źródło zdjęć: © WP.PL | Agata Wołoszyn
Agata Wołoszyn

24.02.2020 13:13

Wielokrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem, że kiełbasy kupowane "na wagę" są lepsze i zdrowsze, od tych paczkowanych. Postanowiłam to sprawdzić, więc wyruszyłam na "wycieczkę" po supermarketach.

Wchodzę do sklepu i zatrzymuję się przy dziale mięsnym. Wtykam nos w szybę i przyglądam się wyeksponowanym tam kiełbasom. Najpierw moją uwagę zwracają te, które są w promocji, bo napisy "najtaniej" i "super cena" przyciągają wzrok jak magnes. 13,80 zł za 1 kg kiełbasy. Cena jest tak niska, że przechodzi mnie dreszcz na myśl o tym, co może się w niej znajdować. A może przesadzam? Pytam ekspedientkę o skład tego produktu. - Niech pani sobie poszuka tutaj w tej wydrukowanej "książce", która leży na ladzie, albo sprawdzi tam, gdzie są paczkowane produkty, bo to jest to samo, tylko u nas wypakowane - rzuca chłodno pracownica działu mięsnego.

Obraz
© WP.PL | Agata Wołoszyn

Swoją drogą myślałam, że pani po prostu pokaże mi etykietę od tej kiełbasy i pójdzie gładko. Niestety muszę sobie radzić sama. Sprawdzam "książkę" ze składami, którą pokazała mi ekspedientka. Nie wiem, ile ten wydruk ma stron, ale wygląda na co najmniej kilkadziesiąt. Musiałabym stać tam chyba z godzinę, żeby znaleźć tę konkretną kiełbasę, o którą mi chodzi. Trzeba przyznać, że ten spis jest estetyczny i przejrzysty, ale po kilku minutach rezygnuję z szukania tam produktu. Po prostu jest tego za dużo.

Obraz
© WP.PL
Obraz
© WP.PL

Drugie rozwiązanie, jakie zaproponowała mi sprzedawczyni, to poszukanie kiełbasy na dziale z produktami paczkowanymi. Znam nazwę, producenta i cenę, więc mam nadzieję, że pójdzie łatwiej. Rzeczywiście, po chwili udaje mi się znaleźć etykietę. W tym momencie myślę sobie, że może niepotrzebnie chciałam poznać skład tej kiełbasy. Dlaczego? Bo jest w niej tylko 52 proc. mięsa, a już na drugim miejscu w składzie znajduje się woda. Dalej są skórki i tłuszcz wieprzowy, sól, stabilizatory, emulgatory, przeciwutleniacze, wzmacniacze smaku, glukoza, konserwant i wiele innych. W skrócie - promocyjna kiełbasa "zwyczajna", tylko w połowie składa się z mięsa. Może dla niektórych nie jest to zaskoczeniem. Ale wiele osób wciąż uważa, że produkty mięsne kupowane luzem są lepszej jakości, niż te paczkowane. A to tak naprawdę to samo.

Obraz
© WP.PL
Obraz
© WP.PL

Przy okazji spoglądam też na najtańsze parówki, które również kuszą atrakcyjną promocją. Cena? 5,90 zł za 1 kg. Biorąc pod uwagę to, że 250 g opakowanie parówek z dobrym składem kosztuje ok. 4-5 zł, to nie mogę uwierzyć, że da się stworzyć cztery razy tańszy produkt. Sprawdzam skład i w sumie wcale nie dziwi mnie to, że w tych parówkach nie ma mięsa. Na pierwszym miejscu jest MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie - tj. skórki, kości, chrząstki i inne części zarówno indyka jak i świni. Żeby zamaskować tak małą ilość mięsa, do produktu dodano wypełniacze - tj. kaszę manną, białko sojowe, czy skrobię modyfikowaną. Cena od razu zdradza skład.

Obraz
© WP.PL

Po wizycie w pierwszym supermarkecie mam już pewne wnioski, ale wybieram się jeszcze do drugiego, aby mieć porównanie. Podchodzę do lodówek z kiełbasami i znów znajduję kilka produktów w promocji i to naprawdę sporej. 1 kg kiełbasy kosztuje 15,99 zł. Znowu jest to podejrzanie mało. Proszę ekspedientkę o etykietę. Tym razem nie muszę przedzierać się przez kilkadziesiąt stron wydrukowanej książki. Pani wręcza mi nalepkę ze składem. Pierwsze miejsce zajmują "surowce wieprzowe" w ilości 44 proc., wśród nich zaledwie 23 proc. stanowi mięso wieprzowe. Co prawda, jest jeszcze 25 proc. mięsa z kurczaka, ale to i tak mało. Reszta składu jest podobna to kiełbasy, którą znalazłam w poprzednim supermarkecie. Czyli kiepsko.

Wdaję się w krótką rozmowę z ekspedientką:

- Ale mało mięsa w tej kiełbasie - mówię głośno bez skrępowania.

- No mało, dlatego taka tania, ale ludzie i tak kupują - komentuje sprzedawczyni.

Obraz
© WP.PL
Obraz
© WP.PL

Tutaj też widzę parówki w promocji i nawet nie muszę pytać o skład, bo ekspedientka sama mi go wręcza. Oczywiście w parówkach za 6,99 za 1 kg na pierwszym miejscu w składzie jest mięso oddzielone mechanicznie, a dopiero potem prawdziwe mięso, którego łącznie jest 38 proc. Nie omieszkałam tego faktu skomentować przy ekspedientce. - Ludzie nie pytają o te składy, tylko patrzą na cenę i jak coś jest w promocji, to ich to przyciąga. Dużo tych tanich kiełbas i parówek sprzedajemy - komentuje sprzedawczyni.

Obraz
© WP.PL

Ekspedientka informuje mnie, że kiełbasy i parówki, które znajdują się na dziale mięsnym, również można znaleźć w paczkach. Więc tak naprawdę są to te same produkty. A zdarza się, że te paczkowane uważamy za gorsze, bo postrzegamy je już jako produkt "gotowy". Różnica tkwi w gramaturze. U pani na dziale mięsnym możemy kupić tyle, ile chcemy.

Pamiętajmy, że jako konsumenci zawsze mamy prawo zapytać o skład produktu, tym bardziej, gdy nie ma go nigdzie obok. Sprzedawca musi nam go pokazać, a my z czystym sumieniem możemy wybrać produkt, który nam odpowiada. Im droższa kiełbasa, tym powinna zawierać więcej mięsa, ale nie jest to też regułą. Zawsze sprawdzajmy składy. W sklepie da się znaleźć kiełbasy dobrej jakości i z wysoką zawartością mięsa, ale nie ukrywam, że trzeba się sporo naszukać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (257)