16 osób zginęło, 57 zostało rannych w katastrofie kolejowej (synteza)
04.03. Warszawa (PAP) - 16 osób zginęło, a 57 zostało rannych w katastrofie kolejowej w Szczekocinach k. Zawiercia. Na miejsce wypadku udali się premier, prezydent oraz...
04.03.2012 | aktual.: 05.03.2012 07:23
04.03. Warszawa (PAP) - 16 osób zginęło, a 57 zostało rannych w katastrofie kolejowej w Szczekocinach k. Zawiercia. Na miejsce wypadku udali się premier, prezydent oraz ministrowie. Wyjaśnianiem okoliczności tragedii zajmują się prokuratura w Częstochowie i Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych.
Do czołowego zderzenia dwóch pociągów, w których jechało ok. 350 pasażerów, doszło w sobotę przed godz. 21. Na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa zderzyły się pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wsch. i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa.
Ciągle nie jest znana tożsamość części ofiar śmiertelnych. Bilans poszkodowanych może się zmienić, ponieważ osoby, które o własnych siłach oddaliły się z miejsca katastrofy, mogą odczuwać niepokojące objawy i zgłaszać się do szpitali w kolejnych dniach. Obecnie ranni przebywają w 14 szpitalach w trzech województwach: śląskim, małopolskim i świętokrzyskim. Wśród poszkodowanych są obcokrajowcy, m.in. Ukraińcy oraz obywatele Mołdawii i Czech.
Jednymi z pierwszych osób na miejscu katastrofy byli - prócz służb ratunkowych - mieszkańcy okolicznych wsi. Jak relacjonowali, wybijali szyby i pomagali opuszczać rozbite wagony poszkodowanym.
Akcja ratunkowa skończyła się w niedzielę nad ranem. Według informacji CIR na miejscu pracowało około 450 strażaków z 40 zastępów straży pożarnej, 100 funkcjonariuszy policji. W akcji uczestniczyło też 35 karetek pogotowia i 2 śmigłowce ratunkowe. W ciągu dnia do pracy przystąpił ciężki sprzęt m.in. do rozszczepiania wraków wagonów. Dopiero po południu udało się wydobyć 15. i 16. ofiarę.
W niedzielę po południu trwały jeszcze poszukiwania jednej osoby, najprawdopodobniej jest to maszynista z pociągu Intercity - poinformował wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk. Jak dodał, akcja poszukiwawcza powinna się zakończyć do poniedziałkowego południa.
Jeszcze w nocy na miejsce katastrofy pojechał premier Donald Tusk. Udali się tam również minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki, minister transportu Sławomir Nowak oraz minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Szef rządu uznał, że była to najtragiczniejsza katastrofa od lat; ocenił, że służby uczestniczące w akcji ratunkowej działały szybko, sprawnie i z zaangażowaniem.
W niedzielę na miejsce zdarzenia pojechał także prezydent Bronisław Komorowski, który zapowiedział ogłoszenie żałoby narodowej. Jak dodał, decyzje podejmie po zakończeniu akcji poszukiwawczej, gdy znany będzie ostateczny bilans katastrofy.
Śledztwo pod kątem sprowadzenia "katastrofy w ruchu lądowym w wielkich rozmiarach" prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Prokuratura zakłada dwie główne wersje śledcze - błąd ludzki lub awarię techniczną. Kodeks karny przewiduje w tej sytuacji karę więzienia od 2 do 12 lat. Jeszcze nocą rozpoczęły się przesłuchania świadków.
Sprawę, niezależnie do działań prokuratury, bada także Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych.
Dla rodzin poszkodowanych została uruchomiona specjalna infolinia pod numerami: (32) 20 77 201 i (32) 20 77 202. Wojewoda śląski zorganizował bezpłatny transport dla osób, które chcą dostać się do szpitali, w których przebywają ich bliscy. Poszkodowani otrzymali także wsparcie psychologów z jednostek wojewódzkich Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.
Spółki PKP Intercity i Przewozy Regionalne, do których należą pociągi uczestniczące w katastrofie zapowiadają odszkodowania dla rannych i rodzin ofiar wypadku. Z kolei PZU uruchomił specjalny numer telefonu, pod którym poszkodowani i ich bliscy mogą uzyskać wszelkie informacje dotyczące odszkodowań przysługujących w związku z katastrofą.
PKP zapowiedziało, że w niedzielę pociągi relacji Warszawa-Kraków będą miały opóźnienia, ponieważ jechały będą objazdem. Opóźnień należy spodziewać się także w poniedziałek. PKP ocenia, że ruch na tej trasie zostanie przywrócony najwcześniej we wtorek; strażacy spodziewają się, że usuwanie skutków katastrofy może potrwać nawet kilka dni.
O modlitwę w intencji ofiar poprosili członkowie prezydium Konferencji Episkopatu Polski. Kondolencje rodzinom ofiar i poszkodowanych w katastrofie złożyła w imieniu własnym i wszystkich posłów marszałek Sejmu Ewa Kopacz.
Wyrazy współczucia płyną także z zagranicy. Kanclerz Niemiec Angela Merkel przekazała kondolencje premierowi Donaldowi Tuskowi, rodzinom ofiar wyrazy współczucia przekazał też szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle. Także przywódcy Słowacji - prezydent Ivan Gaszparovicz, premier Iveta Radiczova i szef MSZ Mikulasz Dzurinda - przekazali wyrazy głębokiego współczucia rodzinom i bliskim ofiar katastrofy.
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz przesłał prezydentowi Komorowskiemu wyrazy współczucia oraz polecił MSZ w Kijowie objęcie opieką obywateli swego kraju, którzy zostali w niej ranni (rany odniosło sześciu obywateli ukraińskich).
Eksperci, z którymi rozmawiała PAP wskazują m.in. na pogarszającą się infrastrukturę kolejową i wzrost liczby wypadków na kolei. Ekspert rynku kolejowego Piotr Kazimierowski zaznaczył jednak, że kolej w Polsce jest bezpieczna, m.in. dlatego że pociągi jeżdżą wolno.
Prof. Katedry Transportu SGH w Warszawie Wojciech Paprocki zwrócił zaś uwagę, że za bezpieczeństwo ruchu kolejowego odpowiada Urząd Transportu Kolejowego, którego prezes został odwołany. "Mamy obecnie dwóch wiceprezesów, z których jeden jest pełniącym obowiązki. Śledzę w mediach relacje z katastrofy i nie zaobserwowałem, żeby UTK zajął w sprawie katastrofy stanowisko" - zaznaczył Paprocki.
Specjalista w zakresie m.in. systemów transportowych, prof. Stanisław Krawiec z Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej powiedział z kolei, że jego ogólną refleksją w związku z tą katastrofą jest pogarszający się stan bezpieczeństwa infrastruktury kolejowej w skali całego kraju.
Na kolei są systemy zabezpieczające przed zderzeniem pociągów, ale technika może być zawodna; do katastrofy mógł się też przyczynić błąd człowieka - ocenił z kolei prof. Marek Sitarz, kierownik Katedry Transportu Szynowego Politechniki Śląskiej.(PAP)
akw/ eaw/ mok/