3,3 mln Polaków bez umowy o pracę

Stałej umowy o pracę nie ma 3,3 mln pracujących Polaków.

3,3 mln Polaków bez umowy o pracę

11.03.2008 | aktual.: 11.03.2008 14:43

Jeszcze dziesięć lat temu liczba osób zatrudnionych w Polsce na czas określony wynosiła 600 tysięcy pracowników. Dziś jest ich niemal sześciokrotnie więcej. Stałej umowy o pracę nie ma 3,3 mln pracujących Polaków, podaje Główny Urząd Statystyczny.

W kodeksie pracy nie ma żadnych ograniczeń dotyczących długości trwania umowy na czas określony. Takie ograniczenia zawiera np. umowa na okres próbny. Pracodawca może zawrzeć ją na 2 tygodnie lub - w przypadku stanowisk kierowniczych, samodzielnych i pracowników zobowiązanych do odpowiedzialności materialnej - na 3 miesiące.

Okazuje się, że Polska jest najbardziej elastycznym krajem w Europie, jęśli chodzi o stosowanie umów na czas określony. W Hiszpanii takie umowy zostały uznane za narodową plagę, która wręcz zagraża gospodarce. By zapobiec rozprzestrzenianiu się tego zjawiska sięgnięto po rozwiązania ustawowe i tym sposobem, pracodawcy, którzy zdecydują się na zastąpienie ich na stałe umowy o pracę, otrzymują od państwa duże ulgi fiskalne. Tymczasem w Polsce liczba umów na czas określony lawinowo rośnie. Jeszcze w 2000 roku w Polsce i Irlandii liczba pracowników z takimi umowami była taka sama - po 6 procent. Dziś w Irlandii spadła do trzech, a u nas wzrosła do 28 procent.

Problem związkowcy podnoszą cyklicznie - organizują akcje informacyjne, a pod koniec minionego roku, w ramach ogólnopolskiej akcji Firma Przyjazna Pracownikom, zaczęli rozdawać certyfikaty firmom, które przestrzegają prawa pracownicze. Jednym z ważniejszych konkursowych wyznaczników jest właśnie forma stałego zatrudnienia.

- Najpierw przez kilkanaście miesięcy pracowałam na umowę zlecenie. Jeszcze się uczyłam, więc specjalnie mi to nie przeszkadzało. Potem szef zaproponował mi umowę na okres próbny. Potem - umowę na 3 lata. Kiedy zbliżał się termin drżałam - bałam się, że mnie zwolni, ale jednocześnie gdzieś tam miałam nadzieję, że może wreszcie da mi umowę na stałe. Dostałam - na 5 lat. Podpisałam, nie miałam wyboru. Teraz wiem, że będzie to pewnie moja ostatnia umowa. Musiałabym dostać bezterminową, ale wątpię, żeby szef się do tego kwapił. O pracę u nas niełatwo i pracodawcy to wykorzystują. Wiele moich koleżanek jest w podobnej sytuacji. To jest wykańczające - cały czas boisz się, że rano przyjdziesz do pracy i już będzie ktoś na twoje miejsce - mówi Justyna. Mieszka w niewielkim mieście pod Lublinem. Sprzedaje ubrania w butiku.

Zgodnie z polskimi przepisami umowa na czas określony może być zawarta z tym samym pracodawcą maksymalnie dwukrotnie. Zgodnie z art. 251 k.p. zawarcie kolejnej umowy o pracę na czas określony jest równoznaczne w skutkach prawnych z zawarciem umowy o pracę na czas nieokreślony. Kodeks przewiduje jeszcze, że przerwa między rozwiązaniem poprzedniej a nawiązaniem kolejnej umowy o pracę nie może przekraczać jednego miesiąca.
Brak stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa towarzyszy większości pracowników zatrudnionych na czas określony. Jeśli umowa podpisana z pracodawcą tego nie zakłada, prawo do wcześniejszego wypowiedzenia umowy na czas określony może być ograniczone. Jest to możliwe, jeśli umowa zawarta jest na okres dłuższy niż pół roku i strony biorą pod uwagę ewentualność wcześniejszego jej rozwiązania, mogą ustalić dwutygodniowy okres wypowiedzenia.

By było skuteczne, wypowiedzenie takiej umowy, odwrotnie niż w przypadku umowy na czas nieokreślony, nie wymaga uzasadnienia (zarówno ze strony pracownika, jak i pracodawcy). To z kolei pozwala na rozwiązanie umowy o pracę z każdej przyczyny, a co za tym idzie - pracownik zwolniony w trybie wypowiedzenia nie może domagać się odszkodowania i przywrócenia do pracy w związku z niedostatecznym uzasadnieniem wypowiedzenia. Dla wielu, zatrudnionych w ten sposób pracowników, o wiele bardziej dotkliwsze są jednak konsekwencje, które można wrzucić do szuflady z napisem "życie codzienne" lub "życiowe decyzje". Bez stałej umowy o pracę mamy raczej niewielkie szanse na kredyt hipoteczny, a nawet wiele innych, mniej obciążających pożyczek.

Danuta Rutkowska, rzeczniczka głównego inspektora pracy, twierdzi że w ubiegłym roku złożono 24 tysiące skarg. Co piąta wiązała się ze sposobem nawiązywania i rozwiązywania stosunku pracy. Wiele dotyczyło też m. in. niejasności co do rodzaju umowy i sprecyzowania jej warunków na piśmie, a także niezgodności formy umowy z charakterem danej pracy.

Po ingerencji inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy w ubiegłym roku umowy o pracę udało się podpisać prawie 31 tys. osób. Zwykle pracowali oni na postawie umów cywilnoprawnych (umowy zlecenia, agencyjnej, czy umowy o dzieło), samozatrudnienia lub po prostu na czarno. Gdyby udało się wprowadzić zasady nowego rządowego projektu zmian w kodeksie pracy i ustawie o PIP, takie interwencje inspektorów byłyby mocno ograniczone.

Rządowy projekt nowelizacji, który trafił właśnie do konsultacji społecznych, zakłada bowiem, że bez zgody pracownika PIP nie mogłaby wnieść do sądu pozwu o zawarcie umowy o pracę. Wprowadza też regulację w myśl której jedynymi stronami, które będą mogły o formie umowy (o pracę, cywilnoprawną, czy w formie samozatrudnienia) będą pracodawca i pracownik. Gdyby projekt został wprowadzony w życie z kodeksu pracy zniknąłby przepis zakazujący zastępowania umowy o pracę umową cywilnoprawną w realiach spełniających warunki takiej umowy - czyli np. w miejscu, czasie wyznaczonym przez pracodawcę i pod jego kierownictwem. Jak na ten pomysł zareagowali związkowcy? Janusz Śniadek mówi bez ogródek: - To próba cofania Polski do XIX wieku. To barbarzyństwo.

Na takich rozwiązaniach mogliby skorzystać pracodawcy, którzy mogliby płacić mniejsze składki. Niektórzy podkreślają, że dzięki niższym kosztom pracy takie rozwiązanie może (ale przecież wcale nie musi - oponują przeciwnicy) spowodować wzrost pensji. Takie zmiany pracownicy mogą odczuć bardzo dotkliwie - zostaną bowiem pozbawieni ochrony. Osoby, które pracują na podstawie umowy o pracę objęte są ubezpieczeniami chorobowymi, wypadkowymi, emerytalnymi i rentowymi. Przysługują im. np. wynagrodzenia chorobowe, płatne urlopy wypoczynkowe, a kobiety objęte są szczególną ochroną rodzicielstwa. Natomiast w przypadku umów cywilnoprawnych pracownicy nie mają np. prawa do urlopu, wynagrodzenia na czas choroby, nie mówiąc już o tym, że nie chronią ich chociażby kodeksowe okresy wypowiedzenia. W przypadku umowy o dzieło nie podlegają też (obowiązkowym przy umowie zlecenia i agencyjnej) ubezpieczeniom rentowym i emerytalnym.

Zobacz też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)