500+ na każde dziecko, ale tylko jeśli masz pracę. Propozycje zmian w sztandarowym programie PiS

Po długich miesiącach bezradności wobec popularności programu 500+ opozycja przechodzi do kontrataku. Coraz odważniej mówi o swoich pomysłach na reformę świadczenia. Platforma obiecuje rodzicom jeszcze więcej pieniędzy, ale jej koncepcja może być najbardziej obciążająca dla budżetu. Nowoczesna proponuje tak naprawdę tylko zmianę nazwy programu, jednak niepracującym Polakom chce świadczenie odebrać. Partia Ryszarda Petru obiecuje też 7 mld zł budżetowych oszczędności.

500+ na każde dziecko, ale tylko jeśli masz pracę. Propozycje zmian w sztandarowym programie PiS
Źródło zdjęć: © East News | Lukasz Piecyk/REPORTER
Krzysztof Janoś

24.05.2017 | aktual.: 24.05.2017 12:22

Najbliższe wybory samorządowe odbędą się w 2018 r. Swoich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim i krajowym wybierzemy w 2019 r., a prezydenta rok później. Może wydawać się, że partie mają jeszcze dużo czasu na konstruowanie swojej oferty dla wyborców, ale to tylko pozory. Już teraz pojawiają się pomysły, jak przekonać elektorat do swojego ugrupowania.

Jednym z ważniejszych tematów kampanii wyborczej będzie program "Rodzina 500+". Ze względu na widoczne gołym okiem korzyści, jakimi z jego wprowadzenia mogą cieszyć się Polacy, żadna z partii nie zamierza ograniczać roli państwa we wspieraniu rodziny. Pojawiają się jednak pewne znaczące różnice w adresowaniu tej pomocy.

Nasze wyliczenia dotyczące tych koncepcji przygotowaliśmy dla przykładowej, czteroosobowej rodziny Kowalskich (rodzice i dwójka dzieci poniżej 18 r. życia). Oboje dorośli pracują, ale żadne z nich nie zarabia więcej niż 85 528 zł rocznie, czyli nie przekracza pierwszego progu podatkowego. Jak się okazuje, taka rodzina najwięcej skorzystałaby na propozycjach Platformy Obywatelskiej. Po zwycięstwie PO, i co oczywiste zrealizowaniu zapowiedzi, otrzymywałaby 6 tys. zł rocznie więcej, niż dostaje teraz z rządowego programu.

Zapowiedź likwidacji 500+ przez Nowoczesną nie jest dowodem na to, że ta partia chce tuż przed serialem wyborczym popełnić samobójstwo polityczne. Jej koncepcja "Aktywna rodzina" oznaczać będzie dokładnie takie same wpływy do rodzinnego budżetu naszych Kowalskich, co dzisiejsze 500+ autorstwa PiS.

Nowoczesna "likwiduje" 500+

Obie partie opozycyjne, które ostatnio zaczęły zgłaszać swoje alternatywne koncepcje wsparcia dla polskich rodzin, chcą je jednak inaczej umiejscowić w całym systemie. Nowoczesna w programie "Aktywna rodzina" chce, żeby rodziny zyskiwały, ale poprzez obniżkę podatków, a nie wypłatę świadczeń.

Korzyści mają dotyczyć rodziców także jednego dziecka. - Nie może być tak, że jedno polskie dziecko dostaje 500 zł miesięcznie, a inne nic i to tylko dlatego, że jest jedyne - przekonuje Paulina Hennig-Kloska, posłanka Nowoczesnej.

Mechanizm jest prosty, każdy posiadający dziecko zapłaci niższy podatek. Partia Ryszarda Petru proponuje 3 tys. zł rocznej ulgi podatkowej na pierwsze i każde kolejne dziecko. Zwrot Nasi państwo Kowalscy dostaliby dokładnie tyle samo co teraz - 6 tys. zł. Partia nie zamierza też likwidować istniejącej już ulgi podatkowej na dziecko w wysokości 1112 zł rocznie.

Co jednak z tymi, których niskie zarobki nie dają szansy na odliczenie podatku w wysokości 3,6 czy 9 tysięcy? Nowoczesna uspokaja, że w ich koncepcji to nie będzie miało znaczenia. Biedniejsi płacący mniejsze podatki niż przysługująca im ulga, dostaną tę różnicy w gotówce. Zatem bez względu na zarobki - 3 tys. zł będzie przysługiwało na każde dziecko.

Różnice odczują rodzice jedynaków z dochodami wyższymi niż 800 zł na osobę w rodzinie (1200 zł jeżeli dziecko jest niepełnosprawne). Teraz nie dostają nic, a w programie "Aktywna rodzina" będą mogli otrzymać już wspomniane 3 tys. zł rocznie. Mniej jednak dostaną bardziej liczne rodziny - z trójką dzieci - tylko 9 tys. zł (według zasad programu 500+ kwota wsparcia wynosi 12 tys. zł).

Jeszcze większa różnica pojawia się przy naprawdę licznych rodzinach z np. piątką dzieci. Według propozycji Nowoczesnej ulga podatkowa z tytułu programu "Aktywna rodzina" wyniosłaby 15 tys. zł. W ramach programu 500+ - to znacznie więcej, bo aż 24 tys. zł rocznie.

- Mamy świadomość, że dla bardziej licznych rodzin to może oznaczać mniejsze wpływy, ale chcemy, żeby cały system był bardziej sprawiedliwy. Bardzo nam też zależy, żeby przez włączenie systemu w rozliczenia podatkowe, wspierać pracujących, a nie tych pozostających w domach i nawet nie szukających pracy - mówi Hennig-Kloska.

Nowoczesna zamierza też odciąć od tak naliczanych ulg podatników, przekraczających pierwszy próg podatkowy, czyli zarabiających więcej niż 85 528 zł. W efekcie tak pomyślanego wsparcia dla polskich rodzin spaść, i to zdecydowanie, mają jego koszty. Według wyliczeń Nowoczesnej będzie to kosztować rocznie 18 mld zł, zamiast 24 mld zł, które w pierwszym roku pochłonął program PiS-u.

- To pobieżne wyliczenia. Nie ma w nich jeszcze ujętych oszczędności związanych z odcięciem od wsparcia niepracujących i tych dobrze zarabiających. Według moich wstępnych analiz da to kolejny miliard, wraz z oszczędnościami związanymi z biurokratyczną obsługą dzisiejszego 500+ - mówi posłanka Nowoczesnej. Może to więc ostatecznie dać nawet 7 mld zł rocznych oszczędności dla budżetu.

Platforma nie chce oszczędzać

Inne podejście do wydawania publicznych pieniędzy na ten cel prezentuje PO. - Nie mogę dziś jeszcze przedstawić szacunków dotyczących kosztów naszych propozycji dla budżetu. Jesteśmy jednak przekonani, że warto byłoby wydać nawet więcej niż dzisiejsze 24 mld zł na program wsparcia rodzin, który będzie bardziej sprawiedliwy - mówi money.pl Magdalena Kochan posłanka PO.

Bartosz Marczuk wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej w rządzie PiS, krótko po zapowiedziach Platformy dotyczących zreformowania 500+, zareagował na nią na Twitterze. "PO chce extra 19 mld zł na 500+ (koszt za każde 1.dziecko). A przecież miesiącami mówili, że to rozdawnictwo, hucpa, marnotrawstwo. Szaleństwo" - napisał polityk.

Podobne komentarze nie robią jednak wrażenia na głównej partii opozycyjnej. W ocenie Magdaleny Kochan zmiany są konieczne, bo niedopuszczalna jest sytuacja, w której - tak jak ma to miejsce teraz - z programu nie mogą korzystać samotne matki, zarabiające najniższą krajową i otrzymujące minimalne alimenty.

Przekonuje, że jej partia dostrzega i docenia, że 500+ pomniejszyło znacząco odsetek dzieci zagrożonych ubóstwem. Kiedyś było to 11 proc., obecnie to już zaledwie 1 proc. Platforma zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami swojego przewodniczącego Grzegorza Schetyny chce, by 500 + wypłacane było już od pierwszego dziecka bez kryterium niskiego dochodu.

- Z jednym tylko zastrzeżeniem, że w rodzinie co najmniej jedna osoba pracuje albo szuka pracy. Pozostawiamy kobietom wybór, czy chcą pracować w domu opiekując się dziećmi czy poza nim. Jednak chcemy, by drugi z rodziców pracował albo efektywnie szukał pracy - dodaje Magdalena Kochan. Nie wiadomo jednak na razie, jak urzędnicy mieliby weryfikować te poszukiwania albo zatrudnienie.

Jak przekonuje posłanka, to wymaga jeszcze dopracowania, ale w całym pomyśle najistotniejsze jest "by uniknąć sytuacji, kiedy te pieniądze przeznaczone na dzieci, tak naprawdę były podstawą utrzymywania się niepracujących rodziców". Jeżeli jednak z różnych przyczyn oboje z rodziców pozostawać będzie bez pracy, Platforma chce 500 zł miesięcznie przekazywać takiej rodzinie na każde dziecko, ale w innej niż gotówkowa formie. Mogą to być bony na pomoce szkolne, ubrania dziecięce albo zajęcia pozalekcyjne.

Nie wiadomo jednak jeszcze, czy zarobki pracujących rodziców będą otwierały bądź zamykały dostęp do 500+ "made in PO". - Nie wypracowaliśmy jeszcze ostatecznego stanowiska w kwestii progu dochodowego, od którego świadczenie 500+ byłoby niedostępne. Jesteśmy jednak przekonani, że osoby najzasobniejsze nie powinny z niego korzystać - mówi Magdalena Kochan.

Oznacza to więc, że nasza przykładowa rodzina Kowalskich rocznie otrzymałaby z wersji 500+ 12 tys. zł - czyli o 6 tys więcej niż obecnie. Różnica ta będzie identyczna w przypadku rodzin bardziej licznych, bo PO chce płacić już na pierwsze dziecko. Platforma nie chce też likwidacji istniejącej ulgi na dziecko w wysokości 1112 zł.

PiS nie chce reformować 500+

Rządząca partia poza zwracaniem uwagi na to, że to ona jest autorem programu, który opozycja bierze teraz na warsztat i z korektami chce przejąć jako swój, nie planuje w nim większych zmian. Jak już pisaliśmy w money.pl, 500+ pozostać ma właściwie bez zmian.

Rząd nie planuje również ruszać krytykowanego kryterium dochodowego (800/1200 netto na osobę w rodzinie) obowiązujego na pierwsze dziecko. Resort rodziny ma z kolei popracować nad uszczelnieniem systemu i wprowadzić zmiany, które mają temu służyć. W związku z tym nasza statystyczna rodzina Kowalskich identycznie jak przy propozycji Nowoczesnej dostanie z tego systemu 6 tys. zł rocznie.

Źródło artykułu:WP Finanse
gospodarka500+finanse osobiste
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (353)