67% osób pracuje po godzinach i nie dostaje za to zapłaty
Ciężko pracujesz, siedzisz po godzinach, a pensja jak była marna tak jest nadal. W wielu firmach normą jest to, że szefowie nie płacą za pracę po godzinach.
14.09.2010 | aktual.: 14.09.2010 16:13
Ciężko pracujesz, siedzisz po godzinach, a pensja jak była marna tak jest nadal. W wielu firmach normą jest to, że szefowie nie płacą za pracę po godzinach. Pracować jednak trzeba, bo obowiązków jest zbyt dużo lub są bardzo czasochłonne. Godzimy się na pracę po pracy, bo nie chcemy stracić posady lub być oskarżani, że się nie sprawdzamy. Ale czasem pracy po godzinach zwyczajnie nie da się wycenić.
Do pracy po godzinach i nie otrzymywania za to wynagrodzenia przyznaje się 67% osób biorących udział w naszej ankiecie (głosowało 12569 osób). Tymczasem zapłata pracownikom się należy. Jak tłumaczą prawnicy, podwładny może powiadomić inspekcję pracy i złożyć przeciwko szefowi pozew do sądu. Pracownicy jednak tego nie robią, nie walczą o swoje pieniądze. Najczęściej uważają, że to ich wina. Mówią, że siedzą po godzinach, bo pracują zbyt wolno, nieefektywnie. Zaległości wykonują po pracy i w weekendy. Często nie przyznają się do tego pracodawcy.
Godzę się na nadgodziny, bo zależy mi na pracy
- Pracuję codziennie po godzinach, czasem kilkanaście minut, czasem nawet godzinę lub więcej. Szef już na początku zakomunikował, że w firmie nie ma płatnych nadgodzin. Miałem tak rozłożyć zadania, żeby ze wszystkim zdążyć. Niestety to nie do wykonania. Nie mówię szefowi, że siedzę po godzinach. Boję się, że mógłby uznać mnie za złego pracownika. A mi zależy na pracy – mówi Ireneusz, menedżer w dziale sprzedaży w jednej z firm telekomunikacyjnych.
„Mojej pracy po godzinach nie da się wycenić”
Pracownicy tłumaczą też, że praca po godzinach to po prostu norma w dzisiejszych czasach. Nie da się wyłączyć komputera równo, gdy minie 8 godzina pracy. Często będąc już w domu trzeba coś sprawdzić, zadzwonić, załatwić sprawę związaną z pracą. Niektórzy mówią wręcz, że czas wolny mają wtedy, gdy śpią. Albo gdy wyjeżdżają na urlop za granicę. A i wtedy nie jest wykluczone, że zadzwoni szef z prośbą o wyjaśnienie jakiejś zawodowej kwestii. Mówią, że nikt nie jest w stanie wycenić ich pracy po godzinach.
- Ciągle coś załatwiam, tak naprawdę dzwonię, mailuje do późnego wieczora. Czasem jedząc kolację, coś sprawdzam w komputerze. Mam taką pracę. Nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby chcieć za to zapłaty. No bo ile więcej godzin pracuję? Czy doliczyć minuty za rozmowy przez telefon, a ile czasu zajmie sprawdzenie poczty? Nie da się tego wycenić, ale niewątpliwie absorbuje mnie praca po pracy – twierdzi Krzysztof Grzonka, pracuje w firmie spedycyjnej.
12% pracuje po godzinach za darmo
Na ten temat przeprowadzano badania również w Wielkiej Brytanii. Okazało się, że 12% pracowników spędza w pracy dodatkowe 5 godzin w skali tygodnia. Za tę pracę nie dostają wynagrodzenia. Prawie połowa zabiera swoją pracę na weekendy do domu. W efekcie, Brytyjczycy spędzają prawie 900 milionów godzin rocznie wykonując pracę, za którą nie dostają wynagrodzenia.
Tracimy i zdrowie, i pieniądze
- Styl pracy coraz częściej jest taki, że trudno oddzielić sprawy zawodowe od prywatnych. Niektóre obowiązki wykonujemy w domu, czasem po prostu w domu pracujemy. Technika sprzyja pracy permanentnej, w każdej chwili może zadzwonić do nas szef i kazać coś zrobić. Sprawy zawodowe, interesy załatwia się często w weekendy, a nawet przy kolacji. Takie mamy czasy. Łatwo wpaść w pracoholizm, łatwo cierpieć z powodu chronicznego zmęczenia. Dlatego tak ważne jest zachowywanie równowagi między sprawami prywatnymi i zawodowymi. To po prostu ważne dla naszego zdrowia, nie wspominając już o kwestiach finansowych, bo po godzinach moglibyśmy sobie dorabiać, zamiast finalizować coś, co mieliśmy zakończyć w pracy – mówi Janusz Warszawski, socjolog, psycholog biznesu.
(toy)