Absurdalne limity na toaletę i prąd w pracy
Nie marnuj zagotowanej wody, pij tylko jedną kawę dziennie, przynoś swój papier toaletowy - to tylko niektóre nowe, oszczędnościowe nakazy w polskich firmach.
05.06.2009 | aktual.: 05.06.2009 13:01
Dobry pracownik pije tylko jedną kawę
W jednej z firm projektowych, pracownicy mają prawo do wypicia jednej kawy na koszt pracodawcy. Za kolejne muszą już zapłacić, no chyba że przyniosą własny napój w termosie. Możliwość zagotowania wody w czajniku elektrycznym też jest limitowana.
- To jakiś absurd! Kiedyś każdy mógł zrobić sobie tyle kaw, czy herbat ile chciał. Codziennie uzupełniano zapas herbaty i kawy. Pracujemy przed komputerem po osiem godzin, wiadomo czujemy się znużeni, kawa to podstawa. Teraz możemy zrobić jedną kawę lub herbatę. Do tego możemy zagotować wodę również wyłącznie na jedną kawę. I tu rodzi się pytanie, jak ustalić, czy ktoś nie nagina tej instrukcji? A może ktoś łamie prawo i gotuje sobie więcej wody, na kilka kaw? Lub co gorsza, w tajemnicy wypija kilka kubków, gdy nikt nie patrzy?! Oczywiście kilku dumnych pracowników, rano, manifestacyjnie wyciąga termosy z toreb. Jak twierdzą, niczego nie chcą od firmy – opowiada pracownik.
Nie marnuj zagotowanej wody
W jednym z komisariatów policji poszli o krok dalej w limitowaniu kawy i herbaty. Komendant zauważył bowiem, że gdy policjant zaparzył sobie wodę, nie wykorzystuje całej zawartości czajnika. Krótko mówiąc – gotuje więcej wody, niż potrzebuje. Marnuje się więc woda i prąd! Dlatego też zdaniem szefa, policjanci powinni gotować sobie wodę grupowo. Tak, aby za jednym zagotowaniem zalać kilka kubków. Jak podawała „Gazeta Wyborcza” pracownicy czuli się szczerze zakłopotani nowym zarządzeniem.
Ładowarka, która zżera firmowy prąd
Pracownik znanej firmy ubezpieczeniowej oburzył się, gdy szef zakazał ładowania prywatnych komórek, prywatnymi ładowarkami. Bo przecież zżerają firmowy prąd! Podwładny poczuł się podobno zażenowany.
To jeszcze nic! W jednej z trójmiejskich firm ulotnił się papier toaletowy. W tym roku pracownicy na próżno będą go wypatrywać w toaletach. Pracownicy i pracownice wyciągają z toreb własny i z rolką pod pachą biegają truchcikiem do WC.
- Moim zdaniem pracodawca ma obowiązek zapewnić papier toaletowy. Czujemy się trochę poniżeni sytuacją. Siedzisz przy biurku i nagle wyciągasz papier, albo z całą torbą musisz iść do toalety. Przykra sprawa, postawiliśmy nawet słoik z etykietą „na papier”. Każdy wrzuca drobniaki, za które kupimy zapas, skoro szef nie jest w staniem nam go zapewnić – twierdzi pracownica, która nie chcąc narazić się szefowi, woli nie podawać nazwiska.
Zamiast papierowych ręczników, flanela
Podobnie jest w jednej z agencji reklamowych. Pracownicy muszą się podpisywać biorąc kartki do drukarki, wskazując dokładnie w tabelce ilość kartek, ilość zmarnowanych wskutek pomyłki kartek oraz do czego dokładnie kartki zostały wykorzystane – co zostanie na nich wydrukowane. Pracownicy ową nagłą biurokrację przyjęli z pewnym uśmieszkiem na twarzy. Gdy jednak w toalecie zabrakło papierowych ręczników, a zamiast tego pojawił się kraciasty kawałek materiału, już nie było im do śmiechu.
- Zamiast ręczników papierowych mamy jakąś szmatę flanelową! Po tygodniu każdy z nas brzydził się jej dotknąć. Ocieraliśmy dłonie o spodnie lub rękawy. Bo niestety nie ma chętnego, który by ów ręcznik wyprał. Przykra sprawa, bo do naszej siedziby przychodzą też klienci, korzystają z toalet i ta tkanina wisząca na haku nie jest najlepszą wizytówką. Ostatnio podałem rękę kontrahentowi, który miał całkowicie mokrą dłoń, bo właśnie skorzystał z toalety i widać nie skorzystał z flaneli – twierdzi Tomek.
Co by powiedział ten pracownik, gdyby przyszło mu pracować w pewnym pomorskim sklepie. Otóż zatrudnieni otrzymali nakaz , by idąc do toalety przeciągnąć specjalną kartę przez czytnik. Tym samym informując szefa, gdzie i na jak długo się opuściło miejsce pracy. Taki zabieg ma poprawić efektywność pracy – wyeliminowani zostaną pracownicy – leserzy, którzy pół dnia spędzają w toalecie!
Oszczędności jednego z przewoźnika lotniczego wprawiają w zdumienie. A mianowicie wprowadził on opłatę za korzystanie z toalety na pokładzie samolotu. Pojawiła się też propozycja, by otyli pasażerowie płacili więcej za bilet.
Czy rzeczywiście firmy oszczędzają na limitowaniu prądu i papieru toaletowego? Wielu podwładnych uważa, że firmy oszczędzają nie w tym miejscu gdzie trzeba. Gdy z powodu kryzysu w toalecie brakuje środków sanitarnych, szefowie nadal chodzą na wykwintne kolacje z klientami, jeżdżą autami służbowymi. Ich najczęściej nie dotyczą oszczędności. A w twojej firmie? Czy również wprowadzono oszczędności z rodzaju absurdalnych?