Akademię Nauk trawi kryzys

Najważniejszą polską korporacją uczonych wstrząsnął spór dotyczący wyboru nowego prezesa.

Akademię Nauk trawi kryzys
Źródło zdjęć: © rp.pl | rp.pl

11.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 11:18

Prezesem Polskiej Akademii Nauk jest prof. Michał Kleiber, specjalista z zakresu mechaniki i informatyki. W grudniu upływa jego kadencja, dlatego pod koniec października zgromadzenie ogólne PAN, skupiające uczonych o największych osiągnięciach, postanowiło wyznaczyć jego następcę. Do wyboru jednak nie doszło, a naukowcy utknęli w proceduralnych sporach.

Powodem jest decyzja prof. Kleibera, by znów powalczyć o prezesurę. Uważa, że ma do tego prawo.

Jeśli jednak do jego wyboru dojdzie, sprawa może trafić do sądu. Dlaczego ta kandydatura budzi kontrowersje? Prof. Kleiber jest już prezesem drugą czteroletnią kadencję. Tymczasem ustawa o PAN ogranicza pełnienie funkcji do dwóch. Weszła w życie w 2010 r., zastępując ustawę, w której znajdował się podobny przepis.

Mimo to prof. Kleiber uważa, że kadencyjności nie należy liczyć nieprzerwanie, ale od wejścia nowej ustawy w życie, bo prawo nie działa wstecz. Podobny wniosek płynie z dwóch ekspertyz, które Kancelaria PAN zamówiła m.in. u konstytucjonalisty prof. Marka Chmaja. „Obecny prezes PAN na podstawie ustawy z 2010 r. pełni funkcję po raz pierwszy" - wywodzi Chmaj.

Nie wszyscy prawnicy się z tym zgadzają. - Ustawa utrzymuje dotychczasową zasadę dwukadencyjności, więc nie powinno się zaczynać wszystkiego od nowa - uważa prof. Andrzej Zoll, przewodniczący Komisji ds. Etyki w Nauce.

Zgromadzenie wyborcze miało bardzo burzliwy przebieg. Za dwukadencyjnością opowiedzieli się m.in. profesor nauk technicznych Witold Gutkowski i fizyk prof. Iwo Białynicki-Birula, tegoroczny laureat Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. - Wynik ekspertyzy jest taki, jaki zamawiający sobie życzy - mówi „Rzeczpospolitej" prof. Białynicki-Birula. Na dowód przed zgromadzeniem z własnych środków zamówił trzecią ekspertyzę. Wynika z niej, że prof. Kleiberowi „nie przysługuje legitymacja bierna do ubiegania się o wybór".

- Profesor próbuje wślizgnąć się między dwie ustawy, twierdząc, że żadna go nie obowiązuje - twierdzi prof. Białynicki-Birula. I dodaje, że inna była intencja ustawodawcy. - Pracując nad projektem, nie skupialiśmy się na kadencyjności, sądząc, że nie wywoła ona kontrowersji - mówi poseł PiS Andrzej Smirnow, który w 2010 roku szefował Komisji Edukacji i Nauki.

W październiku do wyboru prezesa nie doszło. Z prof. Kleiberem nieznacznie wygrał jego kontrkandydat, biolog molekularny prof. Jerzy Duszyński. Szefem PAN nie został, bo potrzebne jest zdobycie większości bezwzględnej, a część z 223 zebranych oddało głosy nieważne lub wstrzymujące się.

Procedurę wyboru trzeba teraz zacząć od nowa. Spór w PAN mogłoby rozwiązać wycofanie się prof. Kleibera z kandydowania. Czy do tego dojdzie? - Zgłoszenia kandydatów są przyjmowane do końca stycznia. O decyzję proszę pytać prezesa - mówi rzecznik PAN Mieczysław Grabianowski. Z prof. Kleiberem nie udało nam się skontaktować.

Zdaniem prof. Białynickiego-Biruli w razie zwycięstwa prof. Kleibera sprawa mogłaby trafić do sądu administracyjnego. - Wiele zależy od tego, jaki stosunek do wyboru miałaby premier Ewa Kopacz, która zatwierdza decyzję zgromadzenia - tłumaczy.

W październiku dwie posłanki PO zwróciły się do resortu nauki z pytaniem, czy rząd badał pod kątem prawnym kandydaturę prof. Kleibera. Ministerstwo odpisało im, że nie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)