Angela wystraszyła Putina

Kanclerz Niemiec udało się to, czego przez 90 minut próbował prezydent Obama. W ciągu krótkiej rozmowy telefonicznej zdołała przekonać Władimira Putina do powołania międzynarodowej misji pod auspicjami OBWE do rozwiązania problemów na Krymie. Skąd taka skuteczność Angeli Merkel? Odpowiedź jest prosta: Niemcy to największy partner handlowy Rosji.

Angela wystraszyła Putina
Źródło zdjęć: © AFP | olga maltseva

03.03.2014 | aktual.: 04.03.2014 07:38

Niemiecko-rosyjska współpraca gospodarcza zwiększa się z roku na rok. Jak wynika z informacji Eurostatu, w 2011 roku wymiana handlowa między oboma państwami wyniosła 72,69 mld dolarów, podczas gdy już rok później wzrosła do 77,71 mld.

Obroty handlowe całej Unii Europejskiej z Rosją w 2012 Europejski Urząd Statystyczny oszacował na 336,47 mld dolarów. Dla porównania udział Polski to zaledwie 8,7 proc. Rosja sprzedaje do UE głównie nieprzetworzone surowce naturalne (ropę naftową, gaz, węgiel), a także żywność (zboża, głównie pszenicę i jęczmień). Na dużą skalę sprowadza za to samochody, leki, części do maszyn i maszyny, a także elektronikę i szeroko rozumiane nowe technologie.

W obliczu tak potężnych relacji handlowych między oboma państwami Władimirowi Putinowi nie opłaca się denerwować i narażać powiązań między Rosją a Niemcami, a w konsekwencji całą Unią Europejską. Dane Światowej Organizacji Handlu nie pozostawiają wątpliwości. Aż 45,1 proc. rosyjskiego eksportu trafia na rynki europejskie. Udział drugich w kolejności Chin to tylko 6,4 proc. Nie inaczej jest w przypadku importu. Tutaj jednak dysproporcja jest nieco mniejsza, chociaż wciąż Rosja importuje z UE ponad dwukrotnie więcej niż z Chin (odpowiednio 33,9 oraz 15,4 proc.).

Obraz
© (fot. infografika.wp.pl)

Niemcy mają w swoich rękach też inną broń - rurociąg North Stream, który łączy Rosję i Niemcy i służy do przesyłu gazu ziemnego. Wybudowana za prawie 9 mld euro rura może zostać wykorzystana jako siła nacisku na prezydenta Putina. Jej zamknięcie byłoby bardziej szkodliwe dla Rosji niż Niemiec. Nasz zachodni sąsiad może bowiem sprowadzać surowiec z innych źródeł (m.in. Norwegia, UK). Dla Rosji zamknięcie tej drogi oraz niepewność, co do sytuacji na Ukrainie oznacza, że jedyna trasa przesyłowa na Zachód wiodłaby przez Białoruś i Polskę do... Niemiec.

Firmy niemieckie od pewnego czasu podpisują ogromne kontrakty z firmami rosyjskimi. Dla przykładu Siemens zobowiązał się dostarczyć rosyjskim kolejom 675 nowoczesnych lokomotyw do pociągów towarowych (za 2,5 mld euro). Ma także dostarczyć liczne technologie dla rosyjskich sieci elektroenergetycznych. Daimler ma umowę z Kamazem na dostarczenie 7 tys. silników i 15 tys. mostów do ciężarówek i autobusów. A to jedynie ułamek niemieckich inwestycji w Rosji. Wprawdzie koniec inwestowania i wchodzenia na rynek rosyjski przez Niemców można postrzegać jako stratę dla firm zza Odry. Większość rosyjskiego importu to jednak nowe technologie bądź produkty nowych technologii, a brak umów czy kontraktów należy postrzegać jako odcięcie Rosji od ich źródła.

W ostatnich latach porozumienie o partnerstwie strategicznym podpisały także giełda niemiecka (Deutsche Boerse) oraz giełda moskiewska. Mowa o tworzeniu wspólnych produktów giełdowych, technologii informatycznych, usług rozliczeniowych i depozytowych. Przewiduje się, że w ramach tego porozumienia akcje rosyjskich spółek będą oferowane nie tylko na giełdzie w Moskwie, ale też we Frankfurcie nad Menem. Dalsza eskalacja konfliktu na Ukrainie grozi również zawieszeniem - nawet jeśli nie oficjalnym, to zawieszeniem de facto - tego porozumienia.

Ostatnim punktem, który warto poruszyć jest kwestia rosyjskiej waluty, rubla. W ciągu ostatniego roku waluta naszych wschodnich sąsiadów osłabiła się o prawie 20 proc. Słaby rubel to marzenie europejskich eksporterów, którzy cieszą się z takiego rozwiązania. Z drugiej strony słaby rubel jest bardzo nie na rękę Rosjanom. Oznacza to, że wzrasta koszt importu nowych technologii.

Nie ukrywajmy, rosnące na Ukrainie niepokoje, a także wzrost napięcia na linii Niemcy - Rosja nie są na rękę nikomu. jednak więcej do stracenia ma ten drugi kraj. Niemcy są bowiem bardziej elastyczną gospodarką. Mogą pozyskiwać surowce z innych źródeł, jak i znaleźć inne rynki zbytu dla swoich towarów poza rynkiem rosyjskim. Rosja nie ma aż takiego pola manewru. Dodatkowo Niemcy mający olbrzymi wpływ na decyzje Unii Europejskiej swoim zachowaniem mogą przekonać inne kraje, żeby zaprzestały lub ograniczyły kontakty handlowe z Rosją. A to może przekonać Władimira Putina, że Niemców, a więc i UE, nie warto denerwować.

W poniedziałek rano rosyjska giełda traciła 6 proc., a rubel był na najniższych poziomach wobec dolara w historii. Strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby Angela Merkel nie przekonała Putina do rozpoczęcia rozmów.

rosjaueukraina
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (2190)
Zobacz także