Apteka dla aptekarza, nie dla pacjentów. Nawet tysiąc aptek do zamknięcia
Mieszkańcy Kamieńska są zaskoczeni. Po 15 latach zamknięta zostaje apteka funkcjonująca w mieście. Zaskoczeni są również jej pracownicy. "To horror, płaczemy i my, i pacjenci" - mówi kierowniczka punktu. Podobny los może czekać setki punktów, bo władze wzięły się za egzekwowanie antymonopolowych przepisów.
16.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 10:09
Niemal z dnia na dzień mieszkańcy Kamieńska, niewielkiego miasta w województwie łódzkim, dowiedzieli się o zamknięciu apteki przy ulicy Słowackiego. Punkt będzie działał do środy. Co dalej? Nie wiadomo. Przyczyną zamknięcia apteki jest próg 1 proc. Chodzi o przepisy wprowadzone w 2004 roku, zgodnie z którymi jeden przedsiębiorca lub grupa kapitałowa może mieć nie więcej niż 1 proc. aptek w województwie. To uchwalona przez PiS ustawa zwana w skrócie "apteką dla aptekarza".
Zaskoczony informacją o zamknięciu apteki jest miejski radny Jarosław Bąkowicz.- Dopiero co mieszkańcy dowiedzieli się o zamknięciu placówki banku w centrum miasta, który funkcjonował tutaj od dziesięcioleci, a tutaj wiadomość o zamknięciu apteki spada jak grom z jasnego nieba - mówi.
Przypomina, że w Kamieńsku jeszcze do niedawna działały cztery apteki. Teraz zostanie jedna. - W dobie COVID-u, kiedy zachowanie dystansu społecznego jest tak ważne, likwidowanie jednej z dwóch aptek może wydłużyć kolejki i tym samym ograniczyć dostęp do leków - dodaje Bąkowicz.
Przez 1 proc.
Katarzyna Górnicz w aptece przy ul. Słowackiego pracuje od początku jej istnienia, czyli 15 lat, na stanowisku kierowniczki. Decyzja o zamknięciu apteki jest dla niej dużym zaskoczeniem.
- Po 15 latach nienagannej pracy lądujemy na bruku. Płaczemy i my, i pacjenci. Czyj interes bierze tu górę? Bo na pewno nie pacjenta - zastanawia się.
Do grudnia 2014 roku apteka przy ul. Słowackiego prowadzona była przez firmę Medycyna i Farmacja. W grudniu nastąpiło przejęcie. Medycynę i Farmację przejął Cefarm Śląski i w związku z tym złożył wniosek o zamianę zezwolenia na prowadzenie apteki w Kamieńsku.
Taki wniosek był dobrowolny, bo zmiana i tak nastąpiła z mocy prawa. Po trzech miesiącach, w marcu, z Łódzkiego Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego przyszła decyzja odmowna. Nie zgodzono się na zmianę zezwolenia z powodu przekroczenia progu 1 proc. aptek w województwie.
Apteka… zagraża życiu ludzi?
Od tej decyzji się odwołano. Po negatywnym rozpatrzeniu, sprawa została skierowana do sądu. Dnia 11 sierpnia NSA przyznał rację łódzkiemu inspektoratowi. We wrześniu, po kontroli, apteka otrzymała informację o unieruchomieniu. Od decyzji się odwołano. Bezskutecznie. Dnia 9 listopada właściciel apteki otrzymał informację o unieruchomieniu punktu.
– Decyzja jest w sposób rażący bezprawna. Podstawą zagrożenia dla zdrowia i życia jest, zdaniem inspekcji, fakt, że właściciel kiedyś przekraczał 1 proc. aptek w województwie. To powoduje, ich zdaniem, że zezwolenie dla apteki nie przeszło. Nie została wydana jednak żadna decyzja wygaszająca ani cofająca zezwolenie, więc zezwolenie nadal w obrocie funkcjonuje, co więcej postępowanie w sprawie wygaszenia zezwolenia zostało umorzone – mówi Tomasz Kowolik, adwokat z Kancelarii Adwokackiej Duraj Reck, która reprezentuje aptekę.
W połowie września do apteki zapukali kontrolerzy. Sprawdzali wykonanie wyroku NSA. – To absurd. Przedmiotem kontroli WIF nie może być sprawdzanie wykonania wyroku. WIF powinien sprawdzać, jak funkcjonuje apteka pod względem zaopatrzenia w leki, realizacji recept – oburza się Tomasz Kowolik.
Kontrolerzy nie stwierdzili żadnych uchybień. Ale następnego dnia Łódzki WIF zdecydował o unieruchomieniu apteki. – To szczególny tryb przewidziany dla sytuacji, gdy apteka stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia – wyjaśnia adwokat.
Zamknięcie apteki potwierdza Romuald Boguszewski, Łódzki Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny.
- Potwierdzam, że apteka ogólnodostępna w Kamieńsku, ul. Słowackiego 12/14 została zamknięta, zgodnie z wyrokiem NSA. Zamknięto jeszcze jedną aptekę tego przedsiębiorcy w związku z przekroczeniem progu 1 proc. Kolejne postępowanie w toku. Obecnie w Kamieńsku funkcjonują jeszcze dwie apteki ogólnodostępne i zapewniają dostęp do produktów leczniczych miejscowej ludności - zapewnia.
Przepisy są, jakie są
Do zamknięć aptek z powodu obowiązywania progu 1 proc. będzie dochodzić coraz częściej. Inspekcja dopiero zaczyna egzekwować prawo. Marcin Wiśniewski, prezes Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA), przypomina, że przepis dotyczący progu 1 proc. jest przepisem antymonopolowym.
- Limity antykoncentracyjne są konieczne, jasne i muszą być egzekwowane, by w interesie publicznym chronić konkurencję. Ich brak lub brak ich egzekwowania prowadziłby do zabetonowania rynku przez monopolistę. Dlatego oceniamy je bardzo pozytywnie - mówi.
Przypomina, że na rynku aptecznym od lat dochodziło do naruszenia limitów koncentracji, a inspekcja farmaceutyczna nie radziła sobie z tym problemem.
- W latach 2011-2015 w wyniku narastającej bezprawnej dominacji sieci aptecznych upadło w Polsce ponad 4 tys. małych aptek. Wówczas nikt o "kontrowersje" nie pytał. Dziś natomiast kontrowersje budzi fakt, że organy państwa zaczynają egzekwować polskie prawo. Otóż bardzo dobrze, że to robią, bo do tego są powołane - zauważa.
Tysiąc aptek do zamknięcia
Marcin Wiśniewski z ZAPPA pytany, czy zamykanie aptek za naruszenie limitów koncentracji nie utrudnia dostępu pacjentów do leków, zapewnia, że nie zna ani jednego takiego przypadku.
- Mamy nadpodaż aptek. W Polsce jest ich ponad 13 tys., a żebyśmy osiągnęli średnią UE, powinno być 9-10 tys. aptek. Natomiast gdyby nawet tak się stało, że dostęp do leków będzie utrudniony, z pewnością apteka zostanie odtworzona przez innego przedsiębiorcę, rynek nie znosi pustki – twierdzi prezes ZAPPA.
Marcin Wiśniewski przypomina natomiast, że w 2017 roku, kiedy dokonano noweli prawa farmaceutycznego podawano, że 10 proc. czyli około 1,5 tys. aptek działało wówczas z naruszeniem limitu 1 proc. - Mamy udokumentowanych już ponad 1 tys. przejęć aptek dokonanych z naruszeniem nowych, zaostrzonych przepisów. To kolejne 7-8 proc. rynku. Co gorsza, ogromna ich większość jest dokonywana przez firmy zagraniczne - mówi Marcin Wiśniewski.
Katarzyna Górnicz, kierowniczka apteki, mówi, że o przepisy prawa mogą spierać się prawnicy. – Pacjentom zależy na tym, żeby móc po prostu wygodnie kupić lekarstwa. Tymczasem w trakcie pandemii zamyka się im aptekę. Gdzie tu jest zdrowy rozsądek? – zwraca uwagę.
Wyjaśnienie redakcji:
W tekście nie podajemy nazwy apteki ani marki pod jaką działała, w obawie przed zarzutami inspekcji farmaceutycznej, która nawet wywiady z przedstawicielami branży farmaceutycznej potrafi traktować jako rzekome reklamy. Jednocześnie stoimy na stanowisku, że takie podejście inspektorów może stanowić naruszenie wolności prasy.