Asystent seksualny - praca jak inne?

Sama usługa ma związek z seksem. Może też objąć masaż, rozmowę, przytulenie. Tyle, że usługobiorca jest niepełnosprawny.

Asystent seksualny - praca jak inne?
Źródło zdjęć: © Thinkstock

27.06.2012 | aktual.: 17.06.2014 09:57

Cena za usługę w krajach zachodnich: 100 do 150 euro. Australijka, Rachel Wotton, studiuje, prowadzi badania nad seksem niepełnosprawnych, jeździ na kongresy i świadczy takie usługi, uważając to za misję. W Polsce, po wybraniu numeru znalezionego w sieci, można posłyszeć: od 100 zł w górę. Sama usługa ma związek z seksem. Może też objąć masaż, rozmowę, przytulenie. Tyle, że usługobiorca jest niepełnosprawny. Temat wychodzi z ukrycia

Seks w powszechnym odczuciu łączy się z młodością, energią, atrakcyjnością fizyczną. Nie ma nic wspólnego z wózkiem inwalidzkim, upośledzeniem czy paraliżem. A przecież niepełnosprawni również odczuwają „te” potrzeby. Nikt tego nie kwestionuje. Tyle że mało kto o tym mówi.

Świadczenie usług seksualnych osobom niepełnosprawnym ma swoje szerzej znane postaci, jak Holenderka Nina de Vries czy Australijka Rachel Wotton. Postawiły one przed sobą zadanie: rozwiązywać i mówić o problemach z seksem takich właśnie osób.

Czym jest ich praca? Jak ją oceniać?

Są kraje, gdzie tą sferą życia zajęły się instytucje państwowe. Bywa ona objęta systemową kontrolą i opłacana z budżetu. Funkcje asystentów pełnią tam osoby posiadające własne rodziny. Są przeszkolone, wytrenowane. Można powiedzieć: fachowcy. Na przykład Rachel Wotton studiuje, prowadzi badania nad seksem niepełnosprawnych, jeździ na kongresy. W Polsce to temat, o którym coraz częściej mówi się na konferencjach i pisze w mediach. Wciąż jednak w dużej mierze pozostaje niejako w ukryciu.

Wiadomo, że istnieje rynek usług seksualnych, choć niemożliwe jest oszacowanie jego wielkości. Usługa tej natury z niepełnosprawnym kosztuje przynajmniej 100 zł. Takie dane można otrzymać po dodzwonieniu się na numer podany na jednej ze stron internetowych. Ilość państw, w których zajęto się problemem na poważnie, rośnie. U nas idzie to wolniej.

Dlaczego?

Częściową odpowiedź dają sondaże. Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski wyjaśnia, że 61 proc. Polaków nie akceptuje np. seksu osób niepełnosprawnych intelektualnie. Być może właśnie obawa przed podjęciem tak trudnego tematu jest przyczyną, dla której odsuwa się go w cień. Ale i w naszym kraju istnieje możliwość rozwiązania problemu. „Zajmuję się wykonywaniem masaży erotycznych dla osób niepełnosprawnych, wykonuję inne usługi seksualne. Wiem, że osoby niepełnosprawne bardziej niż seksu potrzebują często ciepła i kontaktu” – oto fragment ogłoszenia. Pod nim numer telefonu. Pani, która odbiera, potwierdza gotowość usługi. Mówi, że do tej pory miała kilku klientów.

Seks to wciąż tabu

Asystenci za wynagrodzeniem pomagają ludziom o znacznym stopniu niepełnosprawności. Takim, którzy nie mogą liczyć na bliskość i dotyk partnera. Z prostej przyczyny: bo go nie mają. I, według wszelkiego prawdopodobieństwa, mieć nie będą.

Na forach internetowych można przeczytać tysiące uwag na temat seksu osób niepełnosprawnych. Pojawiają się opinie pełne zrozumienia. Nie brakuje też przejawów braku tolerancji. A oto konkluzja jednego z internautów: „Seks w Polsce to w ogóle temat tabu. Co dopiero seks z niepełnosprawnym”.

Osoby otrzymujące pieniądze za seks są zwykle określane jednoznacznie. Ale tu sytuacja jest specyficzna. W opinii wielu osób takie działania wkraczają raczej w sferę opieki społecznej lub lekarskiej. - Związek seksu ze zdrowiem jest oczywisty. Seks z niepełnosprawnym, nawet za pieniądze, to terapia dla takiej osoby, nie prostytucja – mówi, zastrzegając anonimowość, jeden z psychologów.

Naturalnie działania asystentów nie zastąpią zwykłego związku. Ale pomogą w rozładowaniu frustracji i odgonią, choć na jakiś czas, samotność. Zadaniem asystenta nie jest bowiem wyłącznie wykonywanie czynności związanych z seksem. Chodzi również o relaksujące masaże, przytulenie, rozmowę, dotyk.

Za i przeciw

Najdalej we wdrażaniu praktycznych rozwiązań poszły kraje, w których temat doczekał się regulacji prawnych. W Niemczech i Szwajcarii asystencja seksualna ma określony cennik. W Holandii i Belgii usługi takie są objęte ubezpieczeniem społecznym. Wszędzie tam, gdzie problemem zajęły się instytucje, niepełnosprawni mogą liczyć na pomoc osób wiedzących, jak np. postępować z osobą unieruchomioną czy poruszającą się na wózku.

Zdarza się i tak, że rola asystenta na tym właśnie polega: na asystowaniu – podczas intymnego spotkania niepełnosprawnego z partnerem.

Temat budzi też sprzeciwy i kontrowersje. Na przykład we Francji projektowi ustawy legalizującej stanowisko asystenta sprzeciwiła się część polityków. Protestowało też francuskie Chrześcijańskie Biuro Osób Niepełnosprawnych.

Pojawiają się bowiem pytania: czy takie usługi, przynosząc ulgę niepełnosprawnym, jednocześnie ich nie poniżają? Nie naruszają ich godności? Nie narażają na emocjonalne i psychiczne koszty? Nie można zapominać, że są wśród nich osoby nie będące w stanie jasno sformułować swoich oczekiwań i potrzeb.

TK/AS

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (169)