Bary mleczne w Polsce. Kultowe i znane od lat znikają, ale w ich miejsce pojawiają się nowe

Kiedyś były stałym elementem szarej, gastronomicznej rzeczywistości w PRL. Potem już w wolnej Polsce stały się schronieniem i jedyną alternatywą dla szukających ciepłego posiłku za małe pieniądze. W ostatnim czasie przeszły do kategorii kultowych "miejscówek".

Nawet ostatniego dnia przed barem "Jacek i Agatka" stanęła długa kolejka.
Źródło zdjęć: © Money.pl | krzysztof janoś
Krzysztof Janoś

Jak już pisaliśmy w WP, pożegnalne naleśniki zakończyły niezwykłą historię najbardziej znanego baru mlecznego we Wrocławiu. Pierwsi goście ruskimi, gołąbkami czy makaronem z serem zajadali się tu już w latach 60. minionego wieku. W środę 23 maja miłośnicy i fani "Jacka i Agatki" dostali okazję na ostatni posiłek.

Siłą tego miejsca była oczywiście domowa kuchnia w bardzo przystępnej cenie. Obiad z dwóch dań można było zjeść w "Jacku i Agatce" już za 9 zł. Dlatego nie stołowali się tu tylko wrocławscy emeryci i studenci. Na naleśniki, kopytka i placki przychodzili też turyści z całego świata.

Ceny niższe niż w barze mlecznym. Takie rzeczy tylko w Sejmie

To zagraniczne grono klientów bar zawdzięczał głównie lokalizacji. Bliskość rynku i Panoramy Racławickiej zachęcała do stołowania się w "Jacku i Agatce" również lokalnych artystów. Sława tutejszej domowej kuchni sprawiła, że bywały dni, kiedy trudno było o wolne miejsce. Jedynym ratunkiem była wtedy rezerwacja.

To już jednak przeszłość. Po ponad 30 latach pracy blisko 70-letnia pani Regina zdecydowała się sprzedać lokal. Jak wyjaśniała nam podczas relacji z ostatniego dnia pracy baru, to decyzja prywatna i nie ma nic wspólnego z regulacjami prawnymi czy podatkowymi dotyczącymi barów mlecznych w Polsce.

Zresztą przed kilkoma laty pani Regina zrezygnowała z państwowych dotacji. Wsparcie państwa wykluczało możliwość zabierania posiłków na wynos, a tego chcieli klienci baru, którzy zawsze byli dla pani Reginy najważniejsi.

W ostatnich latach wrocławianie musieli też przełknąć inną gorzką pigułkę związaną z zamknięciem innej kultowej placówki z prosta kuchnią. W 2014 słynna plackarnia Orestesa Guleasa zakończyła swoją misję karmienia mieszkańców stolicy Dolnego Śląska.

Koniec tego popularnego baru nastąpił po 51 latach. Przyczyna była prozaiczna. W miejscu, gdzie stał bar, stoi teraz biurowiec. Jednak nie w każdym przypadku za zamknięciem baru mlecznego stoi decyzja właściciela lub przyszłość działki.

Niestety, miejsca z tanim jedzeniem - w związku z państwowym dofinansowaniem - muszą zmagać się z przedziwnymi wymaganiami administracji. Jak już pisaliśmy w WP, niekiedy może się np. okazać, że kukurydza nie jest zbożem, galaretka owocowa jest posiłkiem mięsnym, a ubogim dzieciom nie można pomagać.

Podobne absurdy powstają, kiedy urzędnicy skarbowi zaczynają grzebać przy finansach barów mlecznych. Niekiedy właśnie przepisami i rozliczaniem dotacji zabija się takie miejsca. Tak było w sprawie opisywanego przez nas w WP gdańskiego baru mlecznego Perełka.

Po krótkiej zabawie w Magdę Gessler i grzebaniu w menu, urzędnicy nakazali zwrot dotacji, dzięki której lokal mógł serwować ogórkową za 2,38 zł. Kwota 100 tys. zł oznaczała dla lokalu koniec przygody na gastronomicznym rynku.

Kolejne skandale z boczkiem w jajecznicy czy nieprzepisową okrasą na pierogach dalej dają się branży we znaki. Wszystko dlatego, że bary mleczne dostają dofinansowanie z Ministerstwa Finansów na produkty jarskie, takie jak mąka, mleko czy jaja.

Listę produktów zapisano w rozporządzeniu. Zwrot wynosi 40 proc. wartości zakupu. W zamian bar nie może sprzedawać tych przetworzonych produktów z marżą wyższą niż 30 proc. Rocznie z budżetu państwa idzie średnio na takie dofinansowanie około 20 mln zł.

Jednak po danych, które udało nam się uzyskać z MF, widać wyraźnie, jak szuka się tu oszczędności. I tak w 2010 r było to 20,9 mln zł i podobnie wyglądało to (z drobnymi różnicami) w latach kolejnych. Nagle w 2014, kiedy skarbówka zaczęła mocniej kontrolować bary mleczne, wykonane dofinansownia było już tylko na poziomie 13,8 mln zł. To efekt nieprzyznawania dotacji lub żądania ich zwrotu.

Najmniej było w 2015 - 10,5 mln zł, nieco lepiej w 2016 - 13,3 mln zł, w 2017 to już - 14,2 mln zł, a w ustawie budżetowej na rok 2018 zaplanowano na ten cel 18,0 mln zł. Może więc wraz z modą na bary mleczne aparat skarbowy i MF przestaną dociskać tak tę branżę.

Tym bardziej, że wspomniana moda jest bezdyskusyjna. Dowodem na to może być słynny w Warszawie Bar Gdański. Wprawdzie przez kłopoty finansowe miał zostać, jak pisaliśmy w WP zamknięty, powrócił z zupełnie nowej odsłonie.

Nie on jeden zresztą, bo bary mleczne cieszą się dużą popularnością wśród mieszkańców dużych polskich miast, w tym i stolicy. To powrót do smaków z dzieciństwa, mówią niektórzy. Jednak główną zaletą takich miejsc jest smaczne jedzenie w przystępnych cenach, o czym doskonale wiedzą klienci innych kultowych miejscówek jak Bar Prasowy czy barów sieci Mleczarnia Jerozolimska.

Źródło artykułu: WP Finanse

Wybrane dla Ciebie

"Autostrada ściekowa" pod oknami? Protestują w śląskim mieście
"Autostrada ściekowa" pod oknami? Protestują w śląskim mieście
Czekały ich kolosalne podwyżki cen ciepła. Mogą zostać uratowani
Czekały ich kolosalne podwyżki cen ciepła. Mogą zostać uratowani
Przywiozła "pamiątkę" z wakacji w Egipcie. Grozi jej 5 lat więzienia
Przywiozła "pamiątkę" z wakacji w Egipcie. Grozi jej 5 lat więzienia
Wysłali marchew do Polski, zarobili ponad 127 mln zł. Skąd pochodzi?
Wysłali marchew do Polski, zarobili ponad 127 mln zł. Skąd pochodzi?
Nowa moneta 10 zł już trafiła do obiegu. Oto jak wygląda
Nowa moneta 10 zł już trafiła do obiegu. Oto jak wygląda
Rolnicy planują protesty. "To jest kpina w żywe oczy"
Rolnicy planują protesty. "To jest kpina w żywe oczy"
Chcą likwidacji tych monet. Petycja trafiła do prezydenta
Chcą likwidacji tych monet. Petycja trafiła do prezydenta
Duża zmiana w OC. Kierowcy się ucieszą
Duża zmiana w OC. Kierowcy się ucieszą
Porażka systemu kaucyjnego? Polacy zabrali głos
Porażka systemu kaucyjnego? Polacy zabrali głos
Polskie lotnisko zamknięte na 3 miesiące? Szykuje się na "plan B"
Polskie lotnisko zamknięte na 3 miesiące? Szykuje się na "plan B"
Masowe zwolnienia w Łodzi. "Firma odwróciła się plecami"
Masowe zwolnienia w Łodzi. "Firma odwróciła się plecami"
Rosyjskie drony w Polsce. Terytorialsi w gotowości. Co z pracą?
Rosyjskie drony w Polsce. Terytorialsi w gotowości. Co z pracą?