Jak Rostowski ubogim kiełbasę odbiera

Urzędnicy skarbowi nakazali barowi mlecznemu Perełka zwrot ok. 100 tys. zł państwowej dotacji do posiłków. Powód? Bo na pierogach była okrasa, w krupniku szyjki indycze, a w żurku kawałki boczku. No i pieprz też nie ten.

Jak Rostowski ubogim kiełbasę odbiera
Źródło zdjęć: © WP.PL | Michał Mandziak

09.10.2013 | aktual.: 10.10.2013 07:59

Wszyscy Polacy wiedzą, że najtaniej zjeść można w barze mlecznym. Wszyscy wiedzą też, że nie ma sensu jeść pierogów z kapustą i grzybami bez okrasy, grochowej bez boczku, a żurku bez białej kiełbasy. Kucharzami postanowili zostać jednak podlegli Ministerstwa Finansów urzędnicy Izby Skarbowej w Gdańsku.

Bary mleczne z resortu finansów dostają dotacje do produktów, z których później przygotowują posiłki. Zgodnie z prawem jest to 40 proc. wartości kaszy, ziemniaków czy oleju. Listę konkretnych produktów wyłącznie jarskich zawiera specjalne rozporządzenie. W zamian właściciele barów mlecznych ugotowane z dofinansowanych produktów dania sprzedawać mogą z maksymalnie 30-procentową marżą. Stąd w barach mlecznych ceny najczęściej wyliczone są co do grosza.

- Przez blisko 20 lat przychodzili do mnie ci sami kontrolerzy. Nigdy nie miałem żadnych problemów. Dopiero w tym roku nakazali mi zwrócić około 100 tys. dotacji, kwestionując moje rozliczenia - mówi WP.PL Wojciech Brzeski z gdańskiego baru mlecznego Perełka.

Do czego przyczepiła się gdańska skarbówka? Poszło o potrawy, które zawierają odrobinę mięsa. Ponieważ rozporządzenie w sprawie dofinansowania barów mlecznych zakłada dotacje do produktów jarskich, wszystkie lokale rozliczały kapustę, ziemniaki, warzywa czy przyprawy z bigosu, żurku, rosołu, pomidorowej czy krupniku. Tak było od lat.

- Przecież to logiczne, że w takich daniach musi pojawić się odrobina mięsa. Dotąd nikomu to nie przeszkadzało - mówi właściciel baru. - Żadne przepisy się nie zmieniły. Ani moich potraw, ani rozporządzenia dotyczących dofinansowania. To tylko w głowach urzędników pojawiła się nowa interpretacja - dodaje Wojciech Brzeski.

Kontrolerzy fiskusa zaczęli kwestionować nie tylko dania z odrobiną mięsa, ale także część dofinansowywanych produktów. Chodzi głównie o przyprawy. Na przykład od tego roku fiskus stwierdził, że muszą to być tylko i wyłącznie przyprawy świeże.

- Rozporządzenie jednoznacznie wskazuje, że dotacją może być objęty czosnek zaklasyfikowany pod nr PKWiU 01.13.42, a więc czosnek świeży; pieprz surowy z rodzaju Piper zaklasyfikowany pod nr PKWiU 01.28.11, a więc pieprz nieprzetworzony - mówi WP.PL Barbara Szalińska z Izby Skarbowej w Gdańsku.

- To oznacza, że po pieprz powinienem wybrać się bezpośrednio do Indii. Tylko tam dostać mogę taką świeżą przyprawę - odpowiada Brzeski.

Absurdów jest znacznie więcej. Urząd skarbowy zaczął się też czepiać rozliczenia majonezu. Jest on wprawdzie na liście produktów dofinansowywanych, ale jednocześnie w numerze klasyfikacji towarów PKWiU popełniono czeski błąd wskazujący na to, że rozliczać można musztardę. Urzędnicy czepiają się też tego, czy konserwantem w danym produkcie jest sól czy ocet.

- Problemem jest nawet galaretka, która występuje w rozporządzeniu. Najczęściej spotykana to ta z żelatyną odzwierzęcą. W tym roku kontrolerzy stwierdzili, że to nie jest danie jarskie i nakazali mi zwrócić dotację. Mam więc kupić teraz droższą i taką sprzedawać. Gdzie tu sens w dożywianiu najuboższych? - pyta właściciel baru Perełka.

O tym, że działania kontrolerów mogą być starannie zaplanowanym atakiem na bary mleczne, na których fiskus chce zaoszczędzić, mogą świadczyć wcześniejsze wypowiedzi jej rzeczników prasowych. W kwietniu na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" Andrzej Bartyska stwierdził, że zaplanowane na 2013 rok postępowania wobec barów mlecznych powinny przynieść zwrot dotacji na poziomie 980 tys. zł. Tymczasem w barze Perełka urzędnicy skarbowi pojawili się dopiero w maju.

- Aktualne, twórcze podejście organów podatkowych do oceny wykorzystywania dotacji przez bary mleczne nakierowane na "sukces" w odzyskiwaniu dotacji narusza, podstawową zasadę państwa prawa, a mianowicie zasadę zaufania do organów państwa - uważa doradca podatkowy Krzysztof Kunowski.

Przypomina jednocześnie, że nowa interpretacja przepisów de facto podważa legalność wszystkich poprzednich kontroli urzędów skarbowych.

- Dyrektor Izby Skarbowej w Gdańsku od wielu lat udzielał i udziela nadal dotacji dla barów mlecznych po dokonaniu weryfikacji rzetelności przedkładanej przez te placówki dokumentacji. Przez wiele lat bary mleczne poddawano szczegółowym kontrolom, badając prowadzone rejestry i uznając je za prawidłowe - tłumaczy ekspert.

Podobne problemy do Perełki mają inne jadłodajnie w Gdańsku. Po całym zamieszaniu Neptun zostawił swoją nazwę bar mleczny, ale z dotacji zrezygnował i po prostu podniósł ceny.
- Chcą nas prawdopodobnie zniszczyć - usłyszeliśmy w tym barze.

Choć bary mleczne i dotacje do nich mają służyć pomocy najbiedniejszym Polakom, to na kryzysowy 2014 rok Ministerstwo Finansów planuje ograniczenie dofinansowań. Ma ono spaść o 10 proc.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1644)
Zobacz także