Będą kolejne utrudnienia w podróżach posłów
Rezygnacja z wygodnego dla polityków systemu rezerwacji lotów to kolejna propozycja uszczelnienia systemu poselskich podróży
- ustaliła „Rzeczpospolita”.
16.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:06
Prezydium Sejmu, czyli marszałek Radosław Sikorski i jego zastępcy, podczas rozpoczynającego się we wtorek posiedzenia najprawdopodobniej zatwierdzi zmiany w przepisach dotyczące poselskich podróży. Przygotował je zespół pracowników Kancelarii Sejmu. Urzędnicy pracują też nad kolejnymi zmianami mającymi utrudnić wyłudzenia.
Zespół powstał po wybuchu afery z wyprawą do Madrytu posłów PiS. Adam Hofman, Mariusz A. Kamiński i Adam Rogacki wzięli z sejmowej kasy po około 3 tys. zł ekwiwalentu za przelot samolotem. Zadeklarowali podróż autami, jednak wybrali tanie linie, co pozwoliło zyskać im na różnicy kosztów.
Audytorzy proponują, by dystans przejazdu autem został ograniczony do około 1,3 tys. km. Poseł będzie musiał udokumentować przejazd, np. przedstawiając paragon za paliwo. Po powrocie politycy będą też wykazywali, czy wizyta trwała tyle, ile wstępnie zadeklarowali.
- Mamy już projekty uchwał prezydium zmieniające zasady podróży - mówił na początku grudnia Sikorski. Czy propozycje wzbudzą sprzeciw prezydium? - Nie sądzę, bo są dobre - uważa szef sejmowej Komisji Regulaminowej Maciej Mroczek z Twojego Ruchu. Więcej kontrowersji mogą wzbudzić kolejne propozycje urzędników. Jak się dowiedziała „Rzeczpospolita", chcą oni m.in. zmienić sposób zakupu biletów lotniczych dla posłów.
Obecnie zamawiane są w tzw. systemie flex, co oznacza, że można je bezkosztowo zwrócić i przebukować. Ile kosztuje dopłata? Przykładowo LOT-em do Paryża na pięć dni w pierwszym tygodniu stycznia można polecieć za 967 zł. W systemie flex bilety kosztują 3854 zł. Jednak na niektórych trasach, np. do Brukseli, często nie trzeba dopłacać za flex. - Rezygnacja z niego może przynieść oszczędności 100 tys. zł miesięcznie - mówi nam Mroczek.
Urzędnicy pracują też nad inną propozycją. Chcą wprowadzić zasadę, że koszty niewykorzystanego biletu lotniczego pokrywa sam poseł.
- Propozycje są na etapie rozmów i nie wszystkie zostaną ujęte w przepisach - mówi rzeczniczka marszałka Sejmu Małgorzata Ławrowska. Jednak jeśli Sikorski będzie chciał wprowadzić je w życie, może napotkać opór. Wątpliwości u części posłów, w tym Mroczka, budzi zwrot pieniędzy za niewykorzystany bilet.
To nie koniec kontrowersji wokół pracy urzędników. Emocje budzi lista posłów napiętnowanych w audycie. Oprócz Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego wymieniono m.in. Zbigniewa Girzyńskiego i Jana Kaźmierczaka. Pierwszy opuścił już PiS, a drugi zawiesił członkostwo w PO.
Pretensje do Kancelarii Sejmu ma wymieniony w raporcie Paweł Suski z PO. Jego wina polega na tym, że przekroczył czeską granicę o kilka godzin później, niż zadeklarował, więc pobrał część nienależnej mu diety. - Z powodu kilku euro znalazłem się w jednym szeregu z trójką z Madrytu, co uważam za krzywdzące. Kancelaria zaoszczędziła 1200 zł z tego względu, że wybrałem podróż samochodem - mówi nam Suski, który wysłał już pismo do szefa Kancelarii Sejmu.
Zdaniem części posłów marszałek Sikorski nie powinien zajmować się uszczelnianiem systemu z uwagi na fakt, że również wobec niego formułowane są zarzuty. W poniedziałek prokurator generalny Andrzej Seremet zdecydował o ponownym podjęciu postępowania w sprawie użytkowania przez Sikorskiego prywatnego auta do celów służbowych. W tej kadencji wziął już 30 tys. zł na paliwo do samochodu, choć przysługiwała mu ochrona BOR.