Będzie rosło znaczenie przemysłu końskiego
60 tys. koni używanych jest obecnie do sportu i rekreacji, a hodowla daje pracę 38 tys. osób. Szacuje się, że za 10 lat stado koni zwiększy się o 20 tys. sztuk, a liczba miejsc pracy wzroście do 50 tys.
W ocenie Jacka Łojka z Zakładu Hodowli Koni ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, obecnie w tzw. przemyśle końskim w Polsce zatrudnionych jest 38 tys. ludzi. Osoby te pracują przy hodowli, produkcji pasz, świadczą usługi związane z branżą, np. wytwarzają akcesoria do jazdy konnej. Jak mówił podczas poniedziałkowej konferencji w Sejmie "Konie dla polskiej gospodarski, sportu i kultury", przemysł koński jest w naszym kraju zlokalizowany głównie na terenach wiejskich, ze względu na niższe koszty utrzymania koni.
Na 1000 osób w Polsce przypada jeden koń; w Szwecji aż 28. Z analiz wynika, że jeżeli nasz kraj będzie rozwijał się podobnie jak inne kraje Europy Zachodniej przez ostatnie 20 lat, to za 10 lat zapotrzebowanie na konie będzie w Polsce na poziomie 5 sztuk na 1000 osób. Oznacza to, że przybędzie ok. 20 tys. koni oraz 50 tys. miejsc pracy - podkreślił prezes Polskiego Związku Jeździeckiego (PZJ) Łukasz Abgarowicz.
Jak mówił, żeby temu podołać, trzeba zbudować strategię rozwoju, która powinna objąć wszystkie środowiska, a także przygotować ofertę dla społeczeństwa, m.in. stworzyć możliwości nauczenia się jazdy konnej, zbudować odpowiednią bazę do uprawiania sportu i turystyki. Zdaniem Abgarowicza, trzeba też stworzyć program promujący rekreacyjny sport konny. Poinformował, że Związek chce powołać zespół, który przygotuje strategię marketingową dla "środowisk końskich" oraz program rozwoju jeździectwa.
Eksperci oceniają, że 1-2 proc. populacji jest zainteresowane jazdą konną. W naszym kraju sportem tym zajmuje się zaledwie 0,3 proc. mieszkańców, czyli 115-120 tys. osób - zaznaczył Wacław Pruchniewicz z PZJ. Jego zdaniem, aby zachęcić więcej osób do jeździectwa, trzeba wzbogacić ofertę - to ma być nie tylko jazda konna na placu, ale np. rajdy. Pruchniewicz przyznał zarazem, że coraz mniej jest czasu na uprawianie hobby, są także trudności finansowe, spada atrakcyjność sportu w związku z możliwością rozwoju innych zainteresowań.
Według szacunków Polskiego Związku Hodowców Koni, w Polsce jest obecnie 315 tys. koni, z czego ok. 60 tys. poza rolnictwem, czyli w ośrodkach sportowych, rekreacyjnych i turystycznych. Są to konie w większości polskich ras, lecz także innych ras europejskich - poinformował Tomasz Siergiej z Polskiego Związku Hodowców Koni.
Zaznaczył, że w wielu krajach Europy decydującą rolę odgrywa hodowla państwa. W Polsce w państwowych stadninach i stadach utrzymuje się jedynie "pulę genetyczną", czyli stada pozwalające na wyhodowanie najlepszych okazów. W naszym kraju hodowane są głównie: araby, pełnej krwi, wielkopolskie, małopolskie, polskie konie szlachetne półkrwi, śląskie, zimnokrwiste, hucuły, koniki polskie oraz kucyki.
Jak mówił Siergiej coraz większego znaczenie nabiera hodowla prywatna. Zajmuje się nią 1100 stadnin. Dodał, że w naszym kraju są hodowane m.in. konie do ujeżdżenia czy do powożenia, które są bardzo drogie na rynku europejskim. Duże pieniądze są uzyskiwane także ze sprzedaży koni sportowych. Np. w 2011 r. dochód z aukcji koni arabskich w Janowie wyniósł 2,3 mln euro. Najdrożej zaś sprzedano (w 2008 r.) klacz Kwesturę - za 1 mln 125 tys. euro. Podobnie jest w przypadku koni wyścigowych pełnej krwi, za które w ubiegłym roku uzyskano ponad 2 mln euro.