Bestialsko zabił koleżankę z pracy. Zabrał jej laptopa
Sąd Apelacyjny w Rzeszowie utrzymał wyrok 25 lat pozbawienia
wolności dla byłego ochroniarza jednego z rzeszowskich sklepów za zabójstwo koleżanki z pracy.
29.10.2009 | aktual.: 29.10.2009 16:31
Małgorzata wcześniej wyszła z pracy, spiesząc się do autobusu PKS, jej kolega miał zaproponować jej podwiezienie pożyczonym samochodem. Jednak zamiast na dworzec, wywiózł ją na pola. Tam pobił ją młotkiem i łopatą. Ciało zakopał, a później zabrał laptopa oraz komórkę, kartę bankomatową i pieniądze. Do tych zdarzeń doszło 3 lata temu, Sąd Apelacyjny w Rzeszowie utrzymał wyrok 25 lat pozbawienia wolności dla byłego ochroniarza jednego z rzeszowskich sklepów za zabójstwo koleżanki z pracy.
30-letni Mirosław L. może starać się o warunkowe zwolnienie dopiero po 20 latach. Wyrok jest prawomocny.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Stanisław Urban podkreślał, że wyrok 25 lat jest jak najbardziej sprawiedliwy. Według sądu działanie L. było przemyślane i ukierunkowane na zabójstwo. Sędzia zaznaczył, że mężczyzna uderzając młotkiem, a później łopatą celował w głowę tak, aby zabić swoją ofiarę. Ponadto - zdaniem sądu - rabunkowy motyw zabójstwa nie ulega wątpliwości.
Mirosław L. w czasie śledztwa twierdził m.in. że bał się, iż ofiara powie jego żonie o łączącym ich romansie. Tym wyjaśnieniom jednak ani sąd pierwszej, ani drugiej instancji nie dał wiary. Ustalono bowiem, że L. i zabitej kobiety nie łączył romans.
Była to już druga apelacja Mirosława L. Poprzednim razem sąd apelacyjny uchylił wyrok 25 lat więzienia i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
Sąd Okręgowy w drugim procesie, w lipcu br., skazał byłego ochroniarza ponownie na 25 lat pozbawienia wolności. Uznał go także za winnego kradzieży przedmiotów należących do ofiary: laptopa, komórki, karty bankomatowej oraz 10 zł. Ponadto sąd zastrzegł, że L. może starać się o warunkowe zwolnienie dopiero po 20 latach.
Od tego wyroku odwołała się obrona. W czasie apelacji adwokat mówił, że jego klient nie jest zdemoralizowany; sam się zgłosił na policję i szczegółowo opisał zabójstwo. Ponadto podkreślał, że oskarżony nie miał zamiaru okraść ofiary. Zdaniem obrony kara 25 lat oraz możliwość starania się o warunkowe zwolnienie po 20 latach jest rażąco surowa.
Prokurator przekonywał natomiast, że apelacja obrony jest bezzasadna. Przypomniał, że oskarżony przyznał się do zabójstwa, które rozważał od około tygodnia przed jego dokonaniem. Wiedział bowiem, że ofiara ma oszczędności na koncie, nowy telefon komórkowy. Ponadto nie chciał jej oddać laptopa, który wcześniej mu wielokrotnie pożyczała. Zdaniem prokuratora działał z zamiarem rabunkowym. Prokurator zauważył też, że L. dokonał zabójstwa z premedytacją i jest to dowód na to, że jest pozbawiony hamulców moralnych.
Oskarżyciel uznał karę 25 lat więzienia za karę sprawiedliwą. Wniósł o nieuwzględnienie apelacji obrony i utrzymanie wyroku w mocy. O to samo wniósł też pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej, czyli matki ofiary.
Do zabójstwa doszło w grudniu 2006 roku. Gdy Małgorzata L. wcześniej wyszła z pracy, spiesząc się do autobusu PKS, L. miał zaproponować jej podwiezienie pożyczonym samochodem. Jednak zamiast na dworzec podmiejski Mirosław L. wywiózł kobietę na pola w miejscowości Bzianka. Tam najpierw użył gazu obezwładniającego, a później pobił ją młotkiem i łopatą. Zadał jej prawie 20 ciosów. Ciało zakopał, a później zabrał laptopa oraz komórkę, kartę bankomatową i pieniądze. Zakopane zwłoki znalazł mieszkaniec wsi.