Trwa ładowanie...

BHP mózgu nie zastąpi

Co z tego, że inni się w pracy nie oszczędzają i podejmują ryzyko? Ty nie bądź głupi, nie daj się zabić!

BHP mózgu nie zastąpiŹródło: Thinkstock
d3m74ll
d3m74ll

Co z tego, że inni się w pracy nie oszczędzają i podejmują ryzyko? Ty nie bądź głupi, nie daj się zabić!

Karol miał miękkie serce, dlatego co jakiś czas pomagał pani Lucynie przenosić dokumenty z sekretariatu do archiwum. Jako młody i wysportowany człowiek, brał na ręce kilka segregatorów jednocześnie. Drzwi do archiwum były ciężkie, zamykały się wolno. Pani Lucyna przytrzymywała je, a obładowany papierami Karol stawiał ostrożnie kroki. Szybko nabył wprawy w balansowaniu z papierami na rękach, tak że sam otwierał drzwi nogą i wchodził do środka gdy one się powoli zamykały.

Pewnego dnia, jak zwykle otworzył drzwi nogą. Tym jednak razem zamknęły się one tak szybko, że nie zdążył ani wejść z papierami, zablokować drzwi sobą, ani nawet zabrać nogi z powrotem. Ciężkie drzwi prawie odcięły mu stopę. Oczywiście starał się o uznanie wypadku z winy pracodawcy (jak się okazało – wolne zamykanie się drzwi było efektem drobnej awarii i majster w końcu ją usunął) i o odszkodowanie, ale bezskutecznie. W dochodzeniu uznano, że jego obecność w archiwum była nieuprawniona (mogli tam przebywać wyłącznie pracownicy biurowi, a Karol pracował w warsztacie), ponadto ani on, ani pani Lucyna nie znali wewnętrznych zasad korzystania z archiwum: dokumenty powinno przenosić dwoje pracowników, zaś ilość dokumentów przenoszonych jednocześnie nie powinna zasłaniać widoczności osobie przenoszącej (Karolowi zasłaniały, co potwierdziły zdjęcia miejsca wypadku, zrobione zaraz po przyjeździe karetki).

Firmy umywają ręce

Niestety, przypadek Karola nie jest wyjątkiem. Prokuratura Generalna poinformowała, że w pierwszym półroczu polscy pracownicy wnieśli ponad 2,7 tys. spraw o przestępstwa na swoją szkodę ze strony pracodawców. Z tego jedynie w 290 sprawach (czyli ok. 11 proc. przypadków) postępowanie sprawdzające zakończyło się wniesieniem formalnego oskarżenia. Najczęstsze powody tej niskiej skuteczności to brak odpowiedniej świadomości u poszkodowanych oraz przyczynianie się do wypadków przez samych pracowników. - Ludzie często nie walczą o swoje prawa w sądzie, bo usłyszeli od szefa czy w dziale kadr, że sami przyczynili się do wypadku, choćby przez roztargnienie, i że będą z tego powodu mieli nieprzyjemności – wskazuje Wojciech Cięciara, prawnik doradzający związkowcom z „Solidarności”. – Mało kto ma świadomość, że to pracodawca musi udowodnić ofierze wypadku wyłączną winę i rażące, graniczące z umyślnością niedbalstwo.

Na szczęście duża część pracodawców doskonale zdaje sobie sprawę, jakie skutki dla finansów i reputacji firmy może mieć wypadek pracownika. Należy do nich Henryk Matuszczak, współwłaściciel dużego przedsiębiorstwa budowlanego z Gdyni, który niedawno zwolnił menedżera, bo ten zmuszał robotników do pracy na wysokości bez odpowiednich zabezpieczeń. Jeśli któryś się przed tym wzbraniał, ośmieszał go przy kolegach: „Co się tak z sobą cackasz jak jakaś lata. A może jesteś pedał?”.

d3m74ll

– Wezwałem człowieka do swego biura. Spodziewał się premii za przekroczenie planu, a ja z uśmiechem dałem mu wypowiedzenie – nie ukrywa satysfakcji Matuszczak. – Nie toleruję ludzi o chorych ambicjach. Nie chcę z ich powodu włóczyć się po sądach ani mieć na sumieniu czyjegoś życia. Skoro mamy w firmie odpowiednie regulacje, instrukcje, przepisy, trzeba ich przestrzegać.

Bądź egoistą w pracy

A jednak nawet najbardziej odpowiedzialny pracodawca nie jest gwarantem bezpieczeństwa. Przepisy bhp – same w sobie – też nie stanowią remedium na zagrożenia w trakcie wykonywania pracy. Nie można myśleć, że skoro w firmie istnieje regulamin bezpieczeństwa, a nawet specjalne stanowisko specjalisty ds. higieny pracy, to każdy pracownik jest automatycznie uodporniony na wypadki i może wsadzić nogę w zamykające się drzwi do archiwum. Regulamin bhp nie ma żadnej cudownej mocy. Nie zmienia ludzi w supermenów, którzy mogą przestać myśleć i dbać o swoje zdrowie.

Liczby podane przez Prokuraturę Generalną powinny zainspirować cię do czegoś dokładnie przeciwnego – jeśli istnieją przepisy bhp, trzeba uważać jeszcze bardziej, trzeba jeszcze bardziej egoistycznie dbać o siebie. Ponieważ gdy faktycznie zdarzy się wypadek, pracodawca wykorzysta wszystkie możliwości – w tym regulamin bhp, co do ostatniej literki – aby wykazać, że wypadek jest tak naprawdę winą pracownika i dlatego pracodawca nie powinien być pociągnięty do odpowiedzialności.

Asertywność albo… śmierć

A jak nie dać się wkręcić w czynność, której wykonanie zagraża zdrowiu lub życiu? Marek Zwoliński, psycholog biznesu i trener asertywności, ma na to prosty sposób. Wypróbował go wiele lat temu, gdy zaraz po studiach pracował jako kierowca ciężarówki w Ameryce. Jego koledzy z Polski, ale też z Ukrainy, Rosji, Meksyku, godzili się jeździć nie do końca sprawnymi samochodami, on nigdy na to nie poszedł. I – o dziwo – u swoich zwierzchników cieszył się dużym szacunkiem. Jak to osiągnął?

d3m74ll

- Gdy ten czy ów szef wydawał mi ryzykowne polecenie, prosiłem go grzecznie, by zrobił to na piśmie – opowiada Zwoliński. – Kiedy delikwent widział, że od ewentualnej odpowiedzialności się nie wywinie, odpuszczał sobie natychmiast. A co, jeśli szef jednak sobie nie odpuści?

- Rozumiem, że o pracę nie jest dzisiaj łatwo – odpowiada psycholog. – Ale życie i zdrowie mamy tylko jedno. Bądź egoistą, nie daj się zabić!

Miro Konkel, Mario Ludwiński
/AS

d3m74ll
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3m74ll