Białoruś zarabia na rosyjskim embargu
Białoruscy rolnicy zwiększyli eksport o 7,2 proc. od momentu wprowadzenia przez Rosję embarga na produkty rolno-spożywcze z UE - wynika z danych białoruskiego Ministerstwa Rolnictwa.
10.09.2014 | aktual.: 15.09.2014 07:54
W sierpniu wyeksportowano z Białorusi towary rolne na sumę 325 mln dol, czyli o 7,2 proc. więcej niż w sierpniu ubiegłego roku. W porównaniu z czerwcem br. eksport wzrósł o 61 mln dol., a więc o 23 proc.
Eksport kiełbas zwiększył się o 1,6 raza, nabiału - o 1,9 raza, masła - o 1,3 raza, a serów - o 1,5 raza.
"99 proc. eksportu to rynek rosyjski" - cytuje niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" naczelnika departamentu handlu zagranicznego Ministerstwa Rolnictwa Alaksieja Bahdanaua.
Podkreśla on, że do końca roku Białoruś zamierza zrealizować prognozy dotyczące eksportu m.in. poprzez zwiększenie produkcji, a także przetwarzania sprowadzanych z zagranicy płodów rolnych na terytorium Białorusi. Wicepremier Białorusi Michaił Rusy mówił wcześniej, że Białoruś jest gotowa zwiększyć w tym roku dostawy artykułów żywnościowych do Rosji o 15-50 proc.
"Mieliśmy już spotkania z kolegami z Łotwy i Litwy. Zawieziono pierwsze partie pasteryzowanego mleka, jest przetwarzane surowe mięso" - zaznaczył Bahdanau.
We wtorek odbyły się też rozmowy z przedstawicielami polskiego biznesu, który jest zainteresowany m.in. inwestycjami w zakłady przetwórcze. Jak piszą "Biełorusskije Nowosti", Polaków najbardziej interesowała możliwość przetwarzania na Białorusi jabłek.
Według danych rosyjskich służb celnych w zeszłym roku Rosja sprowadziła z Polski 705 tys. ton świeżych jabłek za 389 mln dol. Strona białoruska wyraziła gotowość przyjęcia do końca roku w celu przetworzenia dodatkowych 60 tys. ton jabłek. W sumie białoruskie zakłady przetwarzają rocznie 200-220 tys. ton jabłek. Produkują z nich wina owocowe, soki oraz pokarm dla dzieci.
Stowarzyszenie Gospodarstw Rolnych Obwodu Mińskiego obawia się - jak pisze gazeta - że wejście polskiego surowca na rynek białoruski ograniczy ich możliwości sprzedaży własnej produkcji. "Jeśli polski surowiec zaleje nasze zakłady przetwórcze, gdzie będziemy sprzedawać własny?" - powiedział szef Stowarzyszenia Mikałaj Silin.
Białoruskie Ministerstwo Rolnictwa zapewnia jednak, że wykorzystanie białoruskiego surowca jest i będzie dla kraju priorytetem. "Sprowadzanie polskiego surowca będzie zasadne tylko w przypadku ekonomicznej efektywności, czyli jeśli towar będzie sprzedawany, a zakłady będą czerpać z tego zyski" - powiedział wiceprezes koncernu Biełgospiszczeprom Ihar Szustou.
Jak podkreśla portal, podczas rozmów strona białoruska zaproponowała polskim biznesmenom nie tylko dostarczanie na Białoruś surowca, ale również inwestowanie w modernizację istniejących przedsiębiorstw i tworzenie nowych, a także wspólne tworzenie przedsiębiorstw.
Obecnie na Białorusi działa ponad 30 zakładów zajmujących się przetwórstwem owoców i warzyw, a ich roczna zdolność produkcyjna konserw wynosi 300 tys. ton. Od 2006 do 2012 r. w modernizację fabryk konserw zainwestowano około 100 mln euro.
Według Bahdanaua białoruskie i polskie przedsiębiorstwa powinny "znaleźć jak najszybsze sposoby" zapełnienia niszy, która powstała na rynku rosyjskim w związku z embargiem. Dzięki temu - jak ocenia - jakość produkcji białoruskiej podniesie się do poziomu europejskiego.
"Potem będzie już łatwiej przekierowywać towar do Europy albo do innych państw" - powiedział. Oprócz tego, jak podkreślił, zyska na tym również białoruski nabywca.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska