Biedronka w ogniu krytyki. Poszło o ceny masła i mleka
Branża mleczarska zaatakowała Jeronimo Martins za, jej zdaniem, celowe zaniżanie cen produktów spożywczych. Producenci twierdzą, że Biedronka sprzedaje mleko i masło kilkadziesiąt procent poniżej kosztów produkcji. - Wychodzimy w oczach ludzi na tych, co chcą za dużo zarabiać - mówi WP Finanse Waldemar Broś, prezes Krajowego Związek Spółdzielni Mleczarskich.
Wojna cenowa między sieciami handlowymi sprawiła, że ceny wielu produktów spożywczych gwałtownie spadły. Dyskonty celują przede wszystkim w tzw. artykuły pierwszej potrzeby jak mleko i jego przetwory, mięso, czy pieczywo. Powód? Ich niskie ceny skutecznie ściągają konsumentów do sklepu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak stworzył potęgę - Panattoni to największy deweloper przemysłowy w Europie - Biznes Klasa #21
Zdaniem branży mleczarskiej wyścig na promocje zaszedł jednak za daleko. Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich zorganizował spotkanie z przedstawicielami UOKiK i kilkoma spółdzielniami. Rozesłano również do przedsiębiorców anonimową ankietę dot. zachowań Biedronki w kontaktach z dostawcami.
Oferowanie klientom cen zakupu w takiej wysokości, jak robi to Biedronka, to dumping cenowy - przekonuje Waldemar Broś.
Ile powinno kosztować masło?
Prezes KZSM wylicza, że obecnie realna cena produkcji masła to 23-24 zł za kilogram. Po uwzględnieniu marży hurtowni cena rośnie nawet do 27-28 zł za kilogram.
Oznaczałoby to, że kostka masła o gramaturze 200 g nie powinna kosztować w sklepie mniej niż 5-6 zł i to wyłącznie w przypadku, w którym sklep zrezygnowałby ze swojego zarobku.
W liście, który KZSM skierował do właścicieli marki Biedronka, Jeronimo Martins, Broś wskazuje, że w dniach 12.02-17.02 cena masła w sklepach sieci wynosiła 14,75 zł za kilogram, czyli 2,89 zł za "standardową" kostkę masła. "Według nas, jest to cena zdecydowanie poniżej kosztów produkcji i w związku z tym rodzi się pytanie: jak to jest możliwe" - pyta w wysłanym pod koniec lutego liście Waldemar Broś. Takie same zarzuty zostały wystosowane w stosunku do Kauflandu, który w połowie lutego sprzedawał masło po 17,25 zł/kg.
Podobnie zaniżone, według Związku, są ceny mleka. W sklepach mleko UHT sprzedawane jest za 1,60- 2,0 zł za litr. - Sam koszt kartonu to ok. 50 groszy. Średnia cena mleka w skupie w styczniu wyniosła 2,07 zł. Do tego dochodzi wiele innych kosztów pozasurowcowych, które stanowią 20-30 proc. końcowej ceny - tłumaczy Broś.
Działania sklepów to prosta droga do ogromnych strat dla branży. Można przypuszczać że w takiej sytuacji w przypadku wielu firm mleczarskich pojawi się zagrożenie upadkiem - dodaje prezes Związku.
Z informacji WP wynika, że Związek nie doczekał się odpowiedzi ze strony dyskontu. Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności wskazuje, że zbadanie, czy doszło do dumpingu cenowego, który zaburza konkurencję na rynku, należy do kompetencji UOKiK-u.
Warto zauważyć, że koszty produkcji różnią się w zależności od producenta, jego wielkości, zaawansowania technologicznego, źródeł zaopatrzenia w surowce i wielu innych. Każdy przypadek musi być zbadany indywidualnie. Może się okazać, że choć ceny wydają się być zbyt niskie, to tak naprawdę wynikają one z dużej skali sprzedaży, lub z dodatkowych rabatów, które sieć handlowa zdołała uzyskać od dostawcy - tłumaczy ekspert w rozmowie z WP Finanse.
O co chodzi z dumpingiem cenowym?
O celowe zaniżanie cen sieci handlowe były oskarżane już w ubiegłym roku, gdy Biedronka obniżyła cenę masła z 10 zł do 3 zł za sztukę. Branża mleczarska domagała się nawet interwencji Ministerstwa Rolnictwa.
Dyskont zapewniał wówczas, że niskie ceny wynikają ze współpracy z dostawcami. - To sprawia, że wspólnie możemy tak zarządzać wolumenami dostaw, by produkty były dostępne w możliwie najniższych cenach przy jednoczesnym zachowaniu i ochronie istotnych interesów producentów i dostawców - czytamy w komunikacie wysłanym do redakcji money.pl w lutym 2023 r.
Andrzej Gantner tłumaczy, że stosowanie dumpingu cenowego może prowadzić do zaburzeń w dostępie do rynku. I to na kilka sposobów.
Z jednej strony mamy dostawców, którzy chcą sprzedawać swoje produkty również w innych kanałach dystrybucji, a cena w dużej sieci detalicznej jest znacząco niższa. W efekcie może dojść do sytuacji, w której małym hurtowniom bardziej będzie opłacało się kupować towar ze sklepów detalicznych, niż bezpośrednio od producenta.
Drugim zagadnieniem, dodaje ekspert, jest rywalizacja między formatami sklepów. Jeżeli pewne sieci handlowe stosują takie praktyki, to mocno uderzają w konkurencyjność pozostałych sklepów, np. handlu tradycyjnego. Uzyskują w ten sposób przewagę konkurencyjną i przyciągają klientów, utrudniając dostęp do rynku pozostałym przedsiębiorcom.
Dumping cenowy nie pozostaje także bez wpływu na Skarb Państwa. Może zostać uznany za świadome generowanie strat i uszczuplanie przychodów państwa.
Dla konsumentów takie praktyki przez pewien czas mogą wydawać się korzystne. W dłuższej perspektywie dumping cenowy uderza jednak w małe i średnie przedsiębiorstwa, które w efekcie mogą wypaść z rynku. Jeżeli taka sytuacja ma miejsce przez dłuższy czas, konkurencja na rynku się zmniejsza, co prowadzi do zagrożenia w postaci powstawania oligopoli i finalnie do wzrostu cen dla klientów - wyjaśnia dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Poprosiliśmy Jeronimo Martins o ustosunkowanie się do zarzutów kierowanych w jej stronę przez Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich. Jan Kołodyński, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w Biedronce odpowiedział WP Finanse, że w centrum uwagi sieci handlowej jest klient, a sklepy koncentrują się na oferowaniu jak najniższych cen. Biedronka twierdzi, że dzięki jej aktywnej polityce promocyjnej polski rynek handlu detalicznego należy do najbardziej konkurencyjnych w Europie.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl