Bieńkowska: 1 mld zł unijnych pieniędzy tygodniowo w podpisywanych umowach

Resort rozwoju podpisuje tygodniowo umowy na
1 miliard złotych i to jest kwota, która "pozwala myśleć o bardzo
dużym wypływie środków unijnych" - powiedziała w TVN24
minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.

24.03.2009 | aktual.: 24.03.2009 11:52

Zaznaczyła, że takie tempo podpisywania umów ma miejsce od połowy ubiegłego roku. Zapewniła, że w związku z tym nie ma obaw o realizację zakładanych na ten rok 16,8 mld zł wydatków ze środków unijnych.

_ Jeśli chodzi o wypłaty tych środków (unijnych - PAP), podpisywanie umów, ogłoszenia o konkursach, to jest taki boom i taka dynamika, że wszyscy jako Polacy, jako naród i jako rząd powinniśmy się z tego cieszyć _ - podkreślała minister.

_ Mamy w tej chwili w umowach (na realizację projektów unijnych - PAP) 14,5 mld zł, które już pracują _ - dodała.

Przypomniała, że w zeszłym roku zakończył się budżet poprzedniej perspektywy wydatkowania unijnych pieniędzy (2004-2006), ale z powodu kryzysu UE przedłużyła o pół roku ich wydatkowanie.

_ Nam się to przydało, dlatego że bardzo wzrósł kurs euro i w związku z tym strasznie przybyło pieniędzy. W ciągu dwóch miesięcy - grudzień, styczeń - wypłaciliśmy tym, którzy składają wnioski, 2 mld 800 mln zł, a na różnicach kursowych "zarobiliśmy" 1 mld 800 mln, czyli właściwie wypłaciliśmy tylko miliard _ - wyliczyła. Jak poinformowała minister, pod koniec 2007 roku, kiedy rozpoczęła urzędowanie, wykorzystanie "starej perspektywy" wyniosło 68 proc.

_ Nie damy sobie zabrać tych trzydziestu kilku procent, które myśmy zrobili. To nie jest zasługa poprzednich dwóch lat; to jest zasługa jeszcze wcześniejszych rządów i w bardzo dużej mierze tego rządu _ - odniosła się do zarzutów opozycji.

PiS zarzuca obecnej ekipie zbyt wolne wydatkowanie środków unijnych. _ Dosyć mam powtarzania, że jest dobrze _ - podkreśliła Bieńkowska.

Odniosła się także do opublikowanego w poniedziałek raportu BCC, z którego wynika, że do tej pory Polska otrzymała z UE 2 mld zł, czyli niespełna jeden procent wszystkich pieniędzy przeznaczonych na lata 2007-2013.

_ Pieniądze unijne kierują się taką zasadą, że trzeba je najpierw wydać i potem są zwracane z UE _ - skomentowała.

_ Mamy z UE sporą zaliczkę, która już leży w NBP i w tej chwili z niej korzystamy. Według naszych szacunków, kilkanaście miliardów do ok. 20 miliardów zł już pracuje w gospodarce _ - dodała. Wyjaśniła, że wypłacone przedsiębiorcom pieniądze z unijnej zaliczki muszą przejść kolejne etapy administracyjne, zanim "wrócą do budżetu" z UE.

Bieńkowska pytana, czy potrzebne są jej szersze kompetencje, żeby kontrolować wydatkowanie "unijnej kasy", odparła: _ Nie muszę być wicepremierem; jako minister rozwoju regionalnego, który zarządza wszystkimi programami unijnymi, mam kompetencje, żeby w tym zakresie mówić poszczególnym ministrom, co u nich jest źle i co mają robić _.

Dodała, że na każdym posiedzeniu rządu przedstawia premierowi informację z postępów w funduszach unijnych. _ Od dwóch tygodni nie ma o czym mówić, bo idzie dobrze _ - skwitowała. Choć zauważyła, że wspólnie z Komisją Europejską Polska musi przeanalizować możliwość przyspieszenia oceny "dużej ilości dużych projektów", głównie infrastrukturalnych, których ocena przez KE trwa nawet do siedmiu miesięcy. Takich projektów jest 200.

Pytana o możliwość pisania i oceniania wniosków przez tych samych ekspertów - o czym pisała wtorkowa "Gazeta Wyborcza" - Bieńkowska przypomniała, że MRR pod jej kierownictwem wprowadziło zapisy, "że każdy ekspert, który sprawdza jakikolwiek wniosek, pod groźbą odpowiedzialności karnej deklaruje, że nic go z tym wnioskiem (przez niego ocenianym - PAP) nie łączy".

_ Zrobiliśmy wszystko, co możliwe, żeby ten system uszczelnić _ - dodała. Zapowiedziała, że jeśli wystąpią podejrzenia, że eksperci oceniali własny wniosek bądź zaniżali ocenę, ponieważ w konkursie zgłoszony był także ich wniosek, to "będziemy egzekwować te oświadczenia".

_ Ja absolutnie tej kwestii nie lekceważę (...) i jestem bezwzględna, jeśli chodzi o tępienie tego typu działań i uważam, że to jest niedopuszczalne _ - podkreśliła. Zaznaczyła jednocześnie, że gdyby jej resort chciał "krzyżowo sprawdzać każdy wniosek", to przy prawie 80 tys. złożonych wniosków "unieruchomimy ten system".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)