Bitwa o polskie drogi. Polonus ogłasza koalicję z lokalnymi przewoźnikami. Wygrają klienci

Polskie firmy autobusowe uznały, że w grupie siła i zamiast walczyć o klientów samodzielnie, chcą działać pod wspólną marką. Dzięki temu regionalni przewoźnicy mogą stać się bardziej rozpoznawalni i będą stanowić przeciwwagę dla łączącego coraz więcej miast niemieckiego Flixbusa. Dla pasażerów oznacza to same korzyści.

Rynek przewozów pasażerskich jest bardzo rozdrobniony.
Źródło zdjęć: © East News | DAREK LEWANDOWSKI
Martyna Kośka

Czego oczekują pasażerowie? Rozwiniętej siatki połączeń, odbycia podróży w wygodnych warunkach, możliwości sprawdzenia rozkładu jazdy i kupna biletu bez konieczności stania w kolejce na dworcu. Dobrze, że zrozumiało to PKP, a coraz lepiej widzą to też przewoźnicy autokarowi.

Zamiast się zwalczać i zajeżdżać sobie drogę, proponują usługi pod wspólną marką. Taki model współpracy właśnie ogłosił państwowy przewoźnik PKS Polonus. Koalicja nazywa się "Polonus Partner" i zrzesza 7 regionalnych przewoźników (Neobus, Żak Express, PKS Elbląg, AlbatrosBUS, Contbus, GardenExpress i PKS Szczecin), ale w kolejnych etapach może być ich więcej.

- Jest to odpowiedź na oczekiwania polskich pasażerów. Zbudowaliśmy koalicję partnerską, która ma na celu zachęcenie klientów do korzystania ze sprawdzonych usług krajowych przewoźników. To wspólna oferta z różnych regionów, uwzględniająca 250 miast, 50 linii i 130 jednolicie oznakowanych pojazdów – tak uzasadnia przyczynę powołania porozumienia Maciej Acedański, prezes zarządu Polonus.

Klientów ma zachęcić możliwość rezerwacji podróży łączonych, program lojalnościowy, promocje oraz zniżki dla dzieci i studentów. Do sprzedaży trafi też 10 tys. biletów w promocyjnej cenie.

Inicjatywa została objęta patronatem Ministerstwa Infrastruktury.

Zobacz też: Skandaliczne zachowanie kierowcy autobusu

Irlandzki przewoźnik pokazał, jak wozić ludzi

Przed 2011 r. autobusami podróżowali po Polsce tylko ci, którzy musieli – bo do celu nie mieli do dyspozycji samochodu, a wspomnieniem tego, że kiedyś dojeżdżały tam pociągi, mógł być co najwyżej popadający w ruinę budynek dworca. Autobusami jeździło się przede wszystkim miedzy małymi miejscowościami. Niby odjeżdżały też z dużych miast, ale pasażerowie mieli prawo odnosić wrażenie, że wożą za karę. Stare pojazdy, dla których rozkład jazdy był sugestią, mrukliwi kierowcy, do tego trzeba się było osobiście pofatygować na dworzec, by kupić bilet, bo sprzedaż biletów przez internet wydawała się fanaberią rozpieszczonych klientów.

I mogło się wydawać, że autokary – albo częściej małe busiki, które łamiąc wszelkie zasady dotyczące liczby zabieranych pasażerów oraz prawa ruchu drogowego, wciskały się między jadące samochody – zawsze już będą postrzegane jako środek transportu dla tych, którzy z czegoś lepszego skorzystać nie mogą.

W 2011 r. irlandzki przedsiębiorca Brian Souter udowodnił, że ruch pasażerski jak najbardziej może się odbywać na drogach. Że może być sprawny, dostępny i przyjemny wizualnie. Charakterystyczne czerwone autobusy podbiły serca Polaków, którzy dzięki licznym promocjom mogli podróżować z Gdańska do Zakopanego za symboliczne 10 zł.

Ambitne pogrywanie Polskiego Busa było nie w smak konkurencji, która oskarżała go o dumping i nieetyczne eliminowanie innych graczy. Po tym, jak mali przewoźnicy z Lubelszczyzny doprowadzili do zablokowania kursowania części autobusów, Polski Bus wszedł w koalicję z lokalnymi firmami i posłużył jako platforma do sprzedaży biletów.

Integrują się wszyscy

Irlandzki przewoźnik zrobił rewolucję i zniknął. Jego flotę przejął niemiecki Flixbus, którego zielone autobusy jeżdżą po kilku europejskich krajach.

Poza tym, że przewoźnik wozi pasażerów swoimi autobusami, to sprzedaje też bilety innych firm. Bilety agreguje także platforma SuperPKS, a dynamicznie rozwijająca się grupa Mobilis powstała przecież na bazie lokalnych linii autobusowych.
Swego czasu zjednoczenia "busiarzy" podjął się sprzedający bilety serwis e-podróżnik.pl.

- Kilka lat temu rozpoczęliśmy współpracę z przewoźnikami krajowymi - najpierw udostępnialiśmy na naszej stronie ich rozkłady jazdy, a następnie zaczęliśmy sprzedawać przez internet bilety na połączenia, głównie tzw. PKS-ów. Udało się nam. Teraz chcemy to samo zrobić z busami międzynarodowymi. To ogromny rynek wart nawet kilkaset milionów złotych rocznie – powiedział w lipcu 2017 r. w rozmowie z money.pl Andrzej Soroczyński z e-podróżnika.

Integrowanie działań zdaje się być naturalnym kierunkiem rozwoju firm przewozowych – i to bez względu na to, czy to europejski gigant czy lokalny PKS. Zgadza się z tym Jakub Dybalski z serwisu Transport–Publiczny.pl.

- Taka integracja pozwala przede wszystkim na poszerzenie oferty. Przedstawiciele Polonusa powtarzają, że dzięki temu w jednym miejscu pasażer może kupić wszystkie potrzebne bilety i zaplanować całą podróż. Zresztą to samo robi Flixbus, ogłaszając co jakiś czas współpracę z mniejszymi przewoźnikami – wyjaśnia.

Dodaje przy tym, że Polonus pozycjonuje się jako przewoźnik narodowy.

- To firma w całości będąca własnością Skarbu Państwa. Nie wszystkie decyzje muszą więc być podyktowane wyłącznie analizą rynku.

Malowanie autobusów czy faktyczne zmiany na lepsze?

Jakub Majewski, ekspert ds. transportu z Fundacji Prokolej, zwraca uwagę, że już w przeszłości były podejmowane próby zintegrowania bardzo rozdrobnionego w Polsce sektora transportu drogowego i nie przyniosły one istotnych zmian na rynku. Ma wątpliwości, czy koalicja "Polonus Partner" zaoferuje pasażerom wartość dodaną, czy okaże się tylko zabiegiem marketingowym.

- Większość przewoźników konkuruje na kilkunastu głównych trasach, a równolegle regionalna komunikacja publiczna – zarówno kolejowa, jak i autobusowa – przegrywa konkurencję z samochodami. Gdyby Polonus i jego partnerzy włączyli w siatkę połączeń również do miejscowości, którymi mało kto się interesuje, to wygraliby bitwę o polskiego pasażera. W przeciwnym razie konkurencja ograniczy się do plebiscytu na popularność marki i nie uruchomi procesu pozyskania nowych klientów – zwraca uwagę Majewski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

150 tys. zł na dobrostan zwierząt. Czas na wnioski tylko do 11 lipca
150 tys. zł na dobrostan zwierząt. Czas na wnioski tylko do 11 lipca
Koniec dziury w centrum Olsztyna. Po ponad 10 latach straszenia
Koniec dziury w centrum Olsztyna. Po ponad 10 latach straszenia
Chciała kupić 100 kg malin. Skończyła jako ofiara oszustwa
Chciała kupić 100 kg malin. Skończyła jako ofiara oszustwa
Wracałem z Litwy do Polski. Kierowca nagle spytał mnie o paszport
Wracałem z Litwy do Polski. Kierowca nagle spytał mnie o paszport
1,5 tys. zł kary za biwak. Postawili namiot w zakazanym miejscu
1,5 tys. zł kary za biwak. Postawili namiot w zakazanym miejscu
11 lipca wypada nowe święto państwowe. Oto szczegóły
11 lipca wypada nowe święto państwowe. Oto szczegóły
Megaburza w turystycznym raju Polaków. Strach tam jechać na wakacje
Megaburza w turystycznym raju Polaków. Strach tam jechać na wakacje
Awantura o schody w Opolu. Nikt nie chce ich wyremontować
Awantura o schody w Opolu. Nikt nie chce ich wyremontować
Jedziesz autem w Tatry? Ceny paliw na autostradzie wprawiają w zdumienie
Jedziesz autem w Tatry? Ceny paliw na autostradzie wprawiają w zdumienie
Dzieci oszalały na jego punkcie. Dietetyczka ocenia skład hitu z Żabki
Dzieci oszalały na jego punkcie. Dietetyczka ocenia skład hitu z Żabki
Lecieli Ryanairem. Koczowali pół dnia na lotnisku. "Zero informacji"
Lecieli Ryanairem. Koczowali pół dnia na lotnisku. "Zero informacji"
Kolejni turyści pokochali Polskę. Dwucyfrowy wzrost zapytań o wakacje
Kolejni turyści pokochali Polskę. Dwucyfrowy wzrost zapytań o wakacje