Biznes i lichwa

Z powodu skomplikowanych procedur uzyskania kredytu, mały biznes w Rosji szuka pieniędzy na czarnym rynku.

Biznes i lichwa
Źródło zdjęć: © AFP

30.11.2009 | aktual.: 15.12.2009 14:41

Z powodu skomplikowanych procedur uzyskania kredytu, mały biznes w Rosji szuka pieniędzy na czarnym rynku.

Pomimo że pojęcie mikrokredytu jest dobrze znane rosyjskim przedsiębiorcom, jego definicja nie istnieje w żadnym akcie normatywnym. Wobec tego, banki samodzielnie ustalają zasady udzielania takich pożyczek. I choć każdy z nich ma inną propozycję dla biznesmenów, można zauważyć pewne podobieństwa w definiowaniu pojęcia mikrokredyt.

Po pierwsze, produkt ten przeznaczony jest głównie do finansowania indywidualnych przedsiębiorców oraz małego biznesu. Po drugie, jego podstawowym celem jest zasilenie kapitału obrotowego i finansowanie wydatków operacyjnych. Przed kryzysem niektóre banki oferowały także mikrokredyty na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Jednak w obecnych warunkach niepewności, przedsiębiorca bez udokumentowanej historii kredytowej oraz odpowiedniego doświadczenia w biznesie praktycznie nie ma szans na otrzymanie kredytu. Po trzecie, mikrokredyt na ogół wyróżnia się krótkim okresem rozpatrzenia wniosku. Sberbank deklaruje, że o swojej decyzji poinformuje przedsiębiorcę w czasie od 2 do 5 dni. Ponadto, aby skutecznie ocenić wniosek, bank ten używa popularnej na Zachodzie metody scoringowej. Jednak nie wszystkie rosyjskie instytucje kredytowe mają środki lub chęci, aby takie systemy wprowadzać w swoich placówkach. Powszechną praktyką jest zatem indywidualna rozmowa z przedsiębiorcą.

Ciekawym spostrzeżeniem jest to, iż z nazwy produktu wynikać powinna niewielka wartość pożyczki. Gros banków przyjmuje, że mikrokredyty udzielane są na maksymalnie 1 mln rubli. Jednak czasem odchylenia są bardzo duże, np. Bank Hanty Mansijskij oferuje mikrokredyt na 2 mln rubli, zaś Bank Moskwy podwyższa górny limit do 3 mln rubli.

Czarny rynek

W okresie kryzysu ilość wniosków kredytowych odrzucanych przez rosyjskie banki znacznie wzrosła. Na przykład AK Bars Bank przez dwa lata istnienia mikrokredytów udzielił ich ponad 300, zaś w 2009 r. zaledwie 20. W konsekwencji narastających problemów z pozyskaniem kapitału wielu rosyjskich przedsiębiorców zaczęło szukać pomocy na czarnym rynku. W warunkach zwiększonego popytu, lichwiarze drastycznie podnieśli oprocentowanie pożyczek z 3 do nawet 12 proc. miesięcznie, czyli prawie 150 proc. rocznie!

Kapitału na czarnym rynku szukali przede wszystkim ci przedsiębiorcy, którym banki odmówiły pomocy, lub którzy samodzielnie ocenili swój biznes i doszli do wniosku, że chodzenie po akredytowanych instytucjach kredytowych będzie jedynie stratą czasu. Współpraca biznesmenów z lichwiarzami ma szereg negatywnych konsekwencji. Po pierwsze, wielu przedsiębiorców ma problemy ze spłaceniem tak wysoko oprocentowanych kredytów. Niewypłacalność oznacza na ogół zakończenie działalności gospodarczej oraz konieczność wyprzedaży majątku, który stanowił zastaw pożyczki. Jeżeli jednak przedsiębiorstwo go nie posiada, pozostają ryzykowne negocjacje z czarnorynkowym kredytodawcą.

Uznaje się, że mały biznes jest elastyczny oraz bardzo mobilny, chociaż niespodziewane bankructwo jest bardziej powszechne niż spektakularny sukces w krótkim czasie. Jednakże warunki wysokiego ryzyka w jakich często działają niewielkie przedsiębiorstwa przyczyniają się do stosunkowo dużej ilości bankructw w tym sektorze. W konsekwencji zmniejsza się potencjał wzrostowy młodego biznesu. Ponadto, nowym firmom niełatwo jest zaistnieć na rynku z uwagi na częste trudności z pozyskaniem kapitału. Tworzy się zatem zamknięty krąg, który może spowodować znaczne zmniejszenie ilości małych przedsiębiorstw w Rosji.

Warto zauważyć, że korzystanie z pieniędzy czarnego rynku wymaga od przedsiębiorców również odpowiedniego prowadzenia księgowości. Bilans nie może przecież wykazać nieoficjalnego źródła pochodzenia środków, zaś późniejsza nagła wypłata znacznej sumy nie może wzbudzać podejrzeń organów fiskalnych. W rezultacie powszechne staje się prowadzenie oficjalnej oraz ukrytej rachunkowości, zaś czarny rynek, z którym tak długo i uparcie walczył rząd, ponownie zaczyna wzmacniać swoją pozycję.

Zbyt duże ryzyko

Mniejsza ilość udzielonych mikrokredytów wynika ze znacznie wyższego ryzyka upadku małych przedsiębiorstw. Po pierwsze dlatego, że większość z nich nie ma obowiązku prowadzenia szczegółowej rachunkowości. Przedsiębiorca nie może zatem przedstawić we wniosku kredytowym rzetelnych danych na temat swojej działalności. Po drugie, mikrokredyt zaliczany jest do kategorii wysokiego ryzyka, co zobowiązuje banki do odłożenia odpowiedniej kwoty jako rezerwę. Po trzecie, charakterystyczny dla małych firm brak płynnych aktywów lub ich niewielka ilość podnosi ryzyko niespłacenia kredytu.

Popularnym zabiegiem stosowanym przez banki w celu ograniczenia zainteresowania mikrokredytami było zmniejszanie kwoty dostępnej pożyczki. Małe przedsiębiorstwa nie mogły zadowolić się niewielką sumą, zaś rozmiar biznesu nie pozwalał przebrnąć im przez kryteria kredytów dostępnych tylko dużym korporacjom.

Większość małych firm, które składają wnioski o mikrokredyt, nie posiada ani odpowiednich struktur zarządzania, ani realnego planu rozwoju na najbliższe lata, wyjaśnia Ramil Ishakow z AK Bars Banku. Przedsiębiorcy nie są w stanie dostosować się do zmiennych warunków środowiska zewnętrznego, co wpływa na ich bieżącą płynność finansową i jednocześnie podnosi ryzyko kredytowe.

Ekaterina Orlowa z Promswjasbanku dodaje, że mikrokredytowanie jest dla banków zupełnie nieopłacalne bez pomocy rządu. W warunkach kryzysu taki rodzaj pożyczek nie stanowi priorytetu z racji wysokiego ryzyka oraz ogromnej ilości zainteresowanych. Kwestia rozwoju mikrokredytowania powinna zatem leżeć przede wszystkim w interesie państwa.

Innego zdania jest dyrektor departamentu ds. małego biznesu Nomos Banku, Roman Lesohin. Uważa on, że mikrokredyt ma ogromny potencjał rozwoju i już niedługo banki będą konkurować ze sobą o względy małych przedsiębiorstw. Jego zdaniem wynika to z konieczności zdywersyfikowania ryzyka oraz szukania alternatywnych źródeł dochodu. Już teraz mikrokredyty wracają do ofert banków, wprawdzie na razie tylko rządowych, lecz wkrótce zapewne dołączą do nich banki komercyjne.

W 2006 r. Muhammad Yunus otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za udzielanie pomocy najbiedniejszym poprzez system mikropożyczek. Wykorzystując przykład laureata prestiżowego wyróżnienia, Sberbank opracował automatyczny mechanizm rozpatrywania wniosków o mikrokredyt. System ten przetestowano najpierw w Moskwie, lecz już po kilku tygodniach rozpoczęto procedurę jego wdrażania na całym terytorium Rosji. Ponadto, do końca obecnego roku Sberbank obiecał wprowadzić całą linię produktów dla małego biznesu.

Wariant alternatywny

Praktycznie we wszystkich regionach funkcjonują państwowe fundusze, których celem jest udzielanie mikrokredytów. Ich oprocentowanie wynosi 15-21 proc., a zatem jest bardziej atrakcyjne niż proponowane przez banki 22-26 proc. Fundusze te nie są organizacjami komercyjnymi, dlatego mogą pozwolić sobie na niższe stawki procentowe. Ich wymagania są jednak zbliżone do tych, które stosują banki. Przy ocenie wnioskodawcy rozpatrywana jest potencjalna kwota zastawu, rozmiar biznesu czy doświadczenie w prowadzeniu działalności gospodarczej.

Fundusze udzielają mikrokredytów poprzez sieć rejonowych przedstawicielstw. Otwarcie tak dużej ilości placówek nie stanowi dużego obciążenia dla funduszu dzięki wykorzystaniu rządowej infrastruktury. Ponadto, w większości oddziałów pracuje jedna osoba, która odpowiada za pozyskanie klienta, procedury formalne oraz nadzór nad wykonaniem umów.

Zapewne niedroga pożyczka z funduszu mogłaby okazać się zbawienna dla rosyjskiego przedsiębiorcy, gdyby nie to, że poziom akceptacji wniosków kredytowych wynosi, wg analityków bankowych, zaledwie 5 proc. Przyczyny odmów są takie same jak w przypadku banków: wysokie ryzyko niespłacenia kredytu czy brak dokumentacji księgowej, która umożliwia ocenę kondycji finansowej przedsiębiorstwa. W obliczu obecnej kryzysowej sytuacji na rynku nie tylko banki, lecz także rząd boi się o zwrot swojej gotówki. Przyszłość Rosji jeszcze nigdy nie była aż tak niepewna, pisał w listopadzie tygodnik „The Economist”. Pomimo szczerych intencji premiera Władimira Putina, jego rezolucje bywają często zniekształcane przez skorumpowaną i nieefektywną biurokrację.

Przedsiębiorczy przetrwają

Rzeczywistość po raz kolejny rzuca niełatwe wyzwanie rosyjskim przedsiębiorcom. Wprawdzie mogą porzucić swoje interesy, udać się na zasiłek dla bezrobotnych i czekać na lepsze czasy, jednak Rosjanie już wcześniej nauczyli się funkcjonować bez dużych pieniędzy w swoim bardzo specyficznym kapitalizmie. Niewidzialna ręka rynku wyeliminuje zatem w pierwszej kolejności słabych i nieefektywnych, zaś prawdziwie przedsiębiorczy biznesmeni na pewno znajdą drogę do sukcesu.

KAMIL PIKUŁA
Autor jest byłym pracownikiem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)