Black Friday 2020. Pandemia nie zniechęciła Polaków, będą polować na wyprzedaże
Niemal 42 proc. badanych ostrzy sobie zęby na tegoroczne wyprzedaże - wynika z badania EY Future Consumer Index. Co szósty zapytany idzie krok dalej i przyznaje, że w tym roku na Black Friday i w okresie przedświątecznym wyda na promocje więcej niż przed rokiem.
Już w nadchodzący piątek łowcy promocji będą mieć nie lada gratkę - nadchodzi Black Friday 2020. Ta konsumencka tradycja przywędrowała do nas ze Stanów Zjednoczonych, gdzie oznacza piątek po Dniu Dziękczynienia. To jednocześnie początek sezonu zakupów przed Bożym Narodzeniem. Sklepy w USA często wydłużają wtedy godziny otwarcia i wprowadzają specjalne jednodniowe promocje i zniżki.
Tradycja Czarnego Piątku coraz lepiej przyjmuje się także w Polsce. W tegorocznej edycji na promocyjne łowy wyruszy sporo chętnych. Spośród nich 57 proc. chce wydać tyle samo, ile w poprzednich latach. 29 proc. planuje mniejsze wydatki a większe - niemal 14 proc.
42 proc. biorących udział w badaniu gospodarstw domowych deklaruje, że wydatki na zakupy świąteczne i noworoczne wyprzedaże pozostaną w tym roku na niezmienionym poziomie w stosunku do ubiegłego roku.
Zobacz: Stracili na zamknięciu galerii. "Rząd nas pominął"
Natomiast niemal 41 proc. wyda w tym roku na święta mniej. Co szósty z kolei (15 proc.) planuje większe wydatki świąteczne i noworoczne.
- Trzeba mieć na uwadze, że koniec listopada, grudzień i początek stycznia to miesiące, w których statystycznie, w skali roku Polacy wydają dość dużo - zwraca uwagę ekspert Sektora Handlu i Produktów Konsumenckich EY Polska Robert Krzak.
- Wciąż więc spodziewać się można, że przełom roku będzie wyróżniał się pod względem wielkości kwot pozostawionych w sklepach, choć ograniczenia w handlu sklepów stacjonarnych z pewnością wpłyną na spadek sprzedaży - dodaje.
Jak wynika z badania EY Polska, niemal 49 proc. ankietowanych robi zakupy rzadziej, ponad 54 proc. planuje je z wyprzedzeniem i kupuje więcej jednorazowo.
Blisko 30 proc. badanych kupuje tylko podstawowe produkty, a 45 proc. przeznacza mniej pieniędzy na artykuły, które nie są im niezbędne. Jednocześnie prawie jedna czwarta ankietowanych zmienia marki produktu, by obniżyć rachunek.
- Choć zmiany zakupowe są widoczne, nie są one jednak radykalne. Biorąc pod uwagę skalę i czas trwania pandemii można by się spodziewać masowego ograniczania wydatków i zmniejszania koszyka zakupowego. Z takim zjawiskiem nie mamy jednak do czynienia na szeroką skalę - ocenia Adam Malarski z zespołu Sektora Handlu i Produktów Konsumenckich EY.
Ekspert zwraca uwagę, że najczęściej ograniczamy wydatki na usługi kosmetyczne, artykuły luksusowe, odzież i obuwie, gotowe posiłki z restauracji czy produkty związane z urodą. Z kolei jeśli wydajemy więcej, to najczęściej na artykuły higieny osobistej, świeżą żywność, artykuły gospodarstwa domowego i domowe środki czystości.
- Jest to w dużej mierze związane z podejmowanymi działaniami zapobiegającymi rozprzestrzenianiu się wirusa, w tym również ze zmianą sposobu pracy, ograniczonej liczby bezpośrednich spotkań i aktywności poza domem - ocenia Malarski.
Druga polska edycja badania EY Future Consumer Index przygotowana przez EY Polska przeprowadzona została w dniach 21-27 października 2020 r. na grupie 1000 osób w wieku 18-65 lat. Swoim zasięgiem badanie objęło cały kraj i wszystkie grupy społeczne. Respondenci odpowiadali na pytania dotyczące obecnych zachowań zakupowych, nastrojów i przewidywanych postaw w najbliższej przyszłości.