Blacka będzie można dostać w 50 krajach

- Dziś nasz energetyk można już kupić w 46 krajach, do końca roku będzie to już 50 państw - mówi Wiesław Włodarski, właściciel marki Black, a także Frugo, Gellwe czy Move. O planach zakupu nowych marek, inwestycji w Wisłę Kraków, wyjściu z Hygieniki i sporze z Dariuszem Michalczewskim opowiada Wirtualnej Polsce jeden z najbogatszych Polaków.

Blacka będzie można dostać w 50 krajach
Źródło zdjęć: © materiały prasowe

03.12.2013 | aktual.: 07.12.2013 15:25

- Dziś nasz energetyk można już kupić w 46 krajach, do końca roku będzie to już 50 państw - mówi Wiesław Włodarski, właściciel marki Black, a także Frugo, Gellwe czy 4Move. O planach zakupu nowych marek, inwestycji w Wisłę Kraków, wyjściu z Hygieniki i sporze z Dariuszem Michalczewskim opowiada Wirtualnej Polsce jeden z najbogatszych Polaków.

Sebastian Ogórek, Wirtualna Polska: Jakie piwo lubi pan najbardziej?

Wiesław Włodarski, właściciel firmy FoodCare i marek Black, Gellwe, Frugo: Ja nie lubię piwa.

A podobno ma się pan ochotę napić kultowego EB?

Piwa nie lubię, lubię marki. A ta akurat skazana jest na sukces. Oczywiście pod warunkiem, że trafi w dobre ręce i ktoś w nią zainwestuje. Na razie Grupa Żywiec niestety powiedziała mi, że nie chce sprzedawać EB.

Bo boi się, że wskrzesi ją pan jak Frugo? A to zagrozi jej markom?

Tu w grę wchodzą naprawdę duże pieniądze. Rynek piwa to miliardy złotych. Dla mnie EB to mocny brand, mimo upływu lat świetnie kojarzony przez pokolenie 30-40-latków. Dziś wykreowanie czegoś podobnego graniczy z cudem. Dla tej marki mógłbym nawet browar kupić. Oczywiście niekoniecznie trzeba mieć browar, żeby mieć swoje piwo. Na razie jednak nie sprawdzałem dokładnie, ile to może kosztować. To jedynie zalążek nowego pomysłu na biznes.

Rozumiem, że EB to melodia przyszłości. A co zamierza pan kupować w najbliższym czasie?

Chcę umocnić swoją pozycję na rynku napojów. Myślę o nabyciu marki Kinga Pienińska. To bardzo dobra woda mineralna. Jeśli nie ona, to mam opcję alternatywną w postaci zakupu licencji na włoską wodę. Na razie szczegółów zdradzać nie mogę.

Strasznie dużo tych planów: EB, woda mineralna, a podobno już nie tylko dobra szybko zbywalne pana interesują, ale także inwestycje w sport. Chce pan kupić Wisłę Kraków?

Żeby w piłce zostać milionerem, najpierw trzeba być miliarderem. Rozumiem, co to znaczy wejść w sport. To nie są łatwe do zrobienia pieniądze. Jest jednak kilka klubów, które moim zdaniem mogą być w naszym kraju rentowne. Wisła Kraków jest taką marką. Może to nie będą oszałamiające dochody, ale sądzę, że można ten klub wyprowadzić na prostą.

Grupa Żywiec nie chce sprzedać EB, a Bogusław Cupiał chce się pozbyć Wisły?

Rozmowy prowadziliśmy na początku roku. Dziś to już właściwie temat nieaktualny. Poprosiłem Bogusława Cupiała, żeby na mnie poczekał. Może wrócę jeszcze do Wisły. Na razie w lidze idzie im świetnie.

Parę miesięcy temu na konferencji z Mike'em Tysonem zapowiedział pan, że chce stworzyć z Blacka markę globalną. Jak wyglądają postępy w ekspansji zagranicznej?

Dziś nasz energetyk można już kupić w 46 krajach, do końca roku będzie to już 50 państw. W niektórych sprzedaż przychodzi z łatwością, w innych idzie trochę gorzej. Choć to dopiero początek, to na razie wszystko przebiega tak, jak sobie zaplanowałem. Działamy bardzo ostrożnie. Badamy, czy nasza marka na danym rynku się przyjmuje, czy ludzie są nią zainteresowani i dopiero wtedy inwestujemy w działania marketingowe.

To gdzie Black stał się hitem?

Dobrze radzimy sobie w Anglii, choć oczywiście na razie liderom tamtego rynku nie zagrażamy. Ładnie sprzedaż wygląda w Rosji i krajach ościennych: Pribałtikach, Białorusi, a także w Rumunii, Bułgarii czy na Węgrzech.

Udziały w sprzedaży dochodzą gdzieś do 5-10 proc.?

Jeszcze nie. Wszędzie tam to młoda marka, obecna na półkach od około roku. Budujemy sieć sprzedaży, a gdy to się udaje, włączymy kampanię reklamową.

Mike Tyson wyląduje w Budapeszcie czy Moskwie? Jest stosowny zapis w umowie?

Proszę pamiętać, że to nasze wspólne przedsięwzięcie. On jest gotów przyjechać do każdego kraju i reklamować Blacka. Mamy już nakręcone reklamówki, ale jeśli specyfika wybranego rynku sprawi, że potrzebować będziemy nowego filmu, to Mike przyleci i go nakręci.

Na razie energetyk produkowany jest tylko w Polsce. Na sto puszek Blacka ile jest eksportowanych?

Myślę, że około 10. Planuję, że za rok to będzie już 30 proc. Szykujemy się do wynajęcia linii produkcyjnej w Stanach Zjednoczonych. Poza tym ze względów celnych zakład podnajmiemy także w Rosji. Nierentowny jest też transport do Chin. Tam będziemy zmuszeni do uruchomienia produkcji w zewnętrznej firmie, ale pod naszym czujnym okiem.

*Na razie projekt więc raczkuje. A jak wygląda tworzenie polskiego Unilevera? Zapowiadał pan jego budowę rok temu kupując akcje giełdowej spółki Hygienika. Dziś ma ich pan już mnie niż 5 proc. i widać, że coś w tym biznesie się zatrzymało. Zamierza pan zrezygnować ze współpracy z Hygieniką? *

Czekam, aż zostanie sfinalizowana transakcja przejęcia przez spółkę pozostałych 50 proc. udziałów w sieci drogerii Schlecker. Przekazałem już prezesowi Hygieniki Kamilowi Kliniewskiemu, że bez dokończenia tej transakcji ja nie będą się dalej angażował w ten projekt. Przyznać muszę, że liczyłem na szybsze przejęcie tych sklepów.

Do kiedy Hygienika ma czas?

Mi zadeklarowano, że transakcja odbędzie się do końca roku. Moim zdaniem to termin niemożliwy do zrealizowania. Jeśli to się nie stanie do połowy 2014 roku, to ja z Hygieniki wychodzę.

Na razie są chyba inne problemy. Komornik zajął marki należące do FoodCare i wszedł na hipotekę nieruchomości spółki. Zapłacił pan już te 10 mln zł zasądzone dla Dariusza Michalczewskiego w jednym z kilku toczących się procesów o prawo do marki Tiger?

Oczywiście, że nie. Od wyroku będziemy się odwoływać i mamy spore szanse wygrać. Dla mnie całe to zajęcie komornicze to jakaś niepoważna sprawa. Zdaniem moich prawników jest ono niezgodne z prawem, bo jest robione nie przez przedsiębiorstwo, ale fundację należącą do Dariusza Michalczewskiego. Poza tym to niepoważne, że zajmuje się na poczet ewentualnej kary w wysokości 10 mln zł marki, które warte są co najmniej kilkaset milionów.

A samo zajęcie komornicze jakoś panu przeszkadza?

W bieżącej działalności nie przeszkadza, ale jest kosztowne. Na pewno będziemy chcieli te pieniądze odzyskać i wytoczymy fundacji sprawę sądową.

Tymczasem pojawiły się informacje, że wpadł pan w kłopoty finansowe i dlatego chciał zajęcia marek, a nie konta bankowego FoodCare.

To zwykłe plotki. Zajęcie konta bankowego, a na pewno było to dla paru osób ciekawym rozwiązaniem, to uszczuplenie mojego cashflow. Tylko tyle. W żadne tarapaty finansowe nie wpadłem.

Piątego grudnia sąd w Gdańsku ma zdecydować, do kogo ostatecznie należy marka Tiger. Jeśli pan przegra, posypią się kolejne procesy o odszkodowania. I to nawet na kilkadziesiąt milionów złotych...

Decyzja sądu nie będzie dla mnie końcem sporu. Spraw jest w Gdańsku i Krakowie kilka. Jeszcze to parę lat potrwa.

Marka Black, która zastąpiła w portfolio FoodCare Tigera, właśnie stała się numerem jeden w Polsce. Z perspektywy czasu cieszy się pan, że zastąpił Michalczewskiego na Tysona?

Szkoda, że Michalczewski trafił na złych doradców, którzy namieszali mu w głowie. Nie trzeba być jednak biznesmenem, by wiedzieć, że dużo lepsze, większe nazwisko ma Mike Tyson. Ja nie żałuję.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)