Boni: zmiany w systemie emerytalnym nie wejdą w życie
Szef doradców premiera Michał Boni uważa, że propozycja ministrów finansów i pracy dotycząca zmian w systemie emerytalnym nie wejdzie w życie. Boni przyznał jednak, że trzeba się zastanowić
nad tym, co zrobić z rosnącym długiem publicznym generowanym przez fundusze emerytalne.
16.11.2009 | aktual.: 16.11.2009 15:26
Szef doradców premiera Michał Boni uważa, że propozycja ministrów finansów i pracy dotycząca zmian w systemie emerytalnym nie wejdzie w życie. Boni przyznał jednak, że trzeba się zastanowić nad tym, co zrobić z rosnącym długiem publicznym generowanym przez fundusze emerytalne.
W ubiegłym tygodniu ministrowie finansów Jacek Rostowski oraz pracy Jolanta Fedak zaproponowali przesunięcie do ZUS części składek, które teraz spływają do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Ich zdaniem byłaby to drobna korekta systemu, na której skorzystaliby przyszli emeryci.
Boni powiedział, że celem premiera jest raczej dyskusja, przegląd systemu i jego usprawnienie, by w przyszłości emerytury były wyższe. "Intencją pana premiera jest odbycie takiej debaty, dyskusja, dokonanie przeglądu i znalezienie rozwiązań, które nie będą straszyły kogokolwiek, kto zaufał państwu podpisując swoją umowę (z OFE)
" - zapewnił w TVN24. Wyjaśnił, że ma to dać odpowiedź na pytanie, jak poprawić funkcjonowanie OFE, by przyszłe emerytury były wyższe.
- Nasze wyliczenia pokazują, że o 0,25 pkt proc. zwiększyła się coroczna stopa zwrotu, to możemy mieć emerytury wyższe o 150-200 zł. To ważne osiągniecie. Nie mówiąc o tym, że rok pracy dłużej to jest średnio - nie patrząc już czy to kobieta, czy mężczyzna - to da średnio ok. 250 zł więcej w emeryturze - powiedział szef doradców premiera.
Dodał, że po drugiej stronie jest pytanie, co zrobić z rosnącym długiem publicznym generowanym przez OFE. - To my w polskim ustawodawstwie definiujemy to, co jest długiem publicznym. Może dziesięć lat temu zapomniano, żeby z myślą o tym, jak ten dług publiczny może być generowany przez fundusze emerytalne przez przekazywanie pieniędzy do OFE, żeby to inaczej zdefiniować i inaczej kwalifikować środki do długu publicznego - wyjaśnił Boni.
Minister pracy Jolanta Fedak powiedziała w poniedziałek PAP, że "nie można wprowadzić oszczędności dla budżetu związanych z długiem generowanym przez OFE inaczej niż obniżając towarzystwom emerytalnym prowizje i opłaty za zarządzanie obligacjami Skarbu Państwa".
Boni pytany, czy propozycje Rostowskiego i Fedak nie wejdą w życie powiedział, że wynika tak z "roboczych rozmów". - Będziemy się oczywiście pewnie spierali merytorycznie - dodał.
Tymczasem Fedak powiedziała PAP, że nie wie nic o tym, by propozycja reorganizacji OFE, ogłoszona w ubiegłym tygodniu przez nią i ministra finansów, miała być przez rząd odrzucona. Podkreśliła, że jest ona obecnie konsultowana, także w Komisji Trójstronnej.
- Same towarzyska nie obniżają kosztów i nie zrobiły tego w ciągu 10 lat swojego działania. To dopiero rząd w tym roku, po raz pierwszy obniżył koszty zarządzania i opłat zarówno za portfel obligacyjny, jak i ten dotyczący akcji. Teraz niezbędne są kolejne zmiany, które pozwolą podwyższyć świadczenia przyszłych emerytów - powiedziała Fedak.
W ubiegłym tygodniu minister Rostowski mówił, że ma nadzieję, iż propozycje zmian w OFE zaakceptuje cały rząd i wejdą one w życie do lipca 2010 r. Wyjaśnił, że wprowadzenie zmian doprowadzi do podzielenia tzw. II filara systemu emerytalnego (prowadzonego przez OFE, w odróżnieniu od I filara prowadzonego przez ZUS) na dwie części. Z dotychczasowych 7,3 proc. składki, która trafia do OFE, 4,3 dostawałby ZUS, zaś 3 proc. - OFE. Każdy emeryt miałby założone w ZUS dodatkowe konto, na które trafiałoby te 4,3 proc. składki.
Obecnie składka odprowadzana od pensji pracownika na ubezpieczenie społeczne wynosi łącznie 19,5 proc. - z tego 12,2 proc. trafia do ZUS, a 7,3 proc. do OFE.