Broń i martwe ciała na pokładzie
Kolejną porcję faktów na temat pracy na pokładzie prywatnych odrzutowców dostarcza Mary Kalymnou. Przez kilkanaście lat służby latała m.in. z członkami rodzin królewskich, głowami państw, prezesami globalnych koncernów czy współczesnymi gwiazdami.
Jej goście, jak określa pasażerów, którymi się opiekowała, dostarczali wielu emocji. Wnosili na pokład egzotyczne zwierzęta, np. papugi czy niewyobrażalnie drogie klejnoty. Byli i tacy, którzy wchodzili do samolotu z bronią lub... ze zwłokami.
- Trzy razy w swojej karierze miałam na pokładzie nieboszczyka, w tym w trumnie i to wykonanej ze złota i kosztownego drewna - wspomina w rozmowie z CNN.
Jednak mimo tak ekstremalnych doświadczeń, chętnych do pracy - zarówno w rejsowych liniach, jak i w prywatnych odrzutowcach - nie brakuje.