Brown ratuje fabryki aut, rząd Tuska czeka
Od jesieni ubiegłego roku polska branża motoryzacyjna zwalnia pracowników, bo kryzys na światowych rynkach spowodował, że nie ma odbiorców na jej auta i podzespoły.
30.01.2009 | aktual.: 30.01.2009 10:15
Ale polski rząd nie spieszy się z działaniem. Brytyjskie władze, w ślad za rządami innych krajów, właśnie ogłosiły program pomocowy, a i tak są ostro krytykowane za opieszałość.
Polska branża motoryzacyjna zwolnienia zaczęła jesienią ubiegłego roku. Z danych firmy AutomotiveSuppliers.pl wynika, że do końca stycznia tego roku odejdzie z niej co najmniej 9 tys. osób, czyli ok. 4 proc. zatrudnionych przy produkcji.
Kolejnych kilka tysięcy ma zostać zwolnionych w najbliższych tygodniach. I nie będą to tylko zwolnienia grupowe. Powszechną praktyką jest nieprzedłużanie wygasających umów o pracę. Tak tnie etaty np. Federal Mogul w Gorzycach, MAN Star Trucks & Busses Sp. z o.o. w Starachowicach i inni. Lista firm, które prowadzą lub zapowiadają redukcje zatrudnienia, stale się wydłuża.
Co więcej niektóre spółki zwijają się na dobre. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku całkowicie zlikwidowano dwa zakłady Remy Automotive Poland w Świdnicy oraz IAC Group w Teresinie. Pomimo tego polski rząd nadal nie ogłosił planu pomocowego dla naszej branży. Prace nad nim utknęły w Ministerstwie Gospodarki.
Do tej pory w Europie programy ratowania branży motoryzacyjnej wprowadziły Francja i Niemcy, a teraz robią to Brytyjczycy. Rząd Gordona Browna ogłosił pakiet pomocowy, który zakłada udzielenie pożyczek na kwotę miliarda funtów. Wdrożona również zostanie narodowa strategia dla branży, która ma pomóc brytyjskim producentom w spełnieniu bardziej restrykcyjnych norm ekologicznych. Dzięki temu będą oni bardziej konkurencyjni.
Lord Mandelson, minister do spraw biznesu, przedstawił również pakiet gwarancji na kredyty dla sektora, których ma udzielić Europejski Bank Inwestycyjny. Ich wartość ma wynieść 1,3 mld funtów. Minister podkreślił jednak, że plan nie ma na celu rozdawania pieniędzy publicznych.
_ Wprowadzane rozwiązania dostarczą branży bodźca do rozwoju, położą fundamenty pod jego ekologiczną przyszłość _- powiedział Mandelson kolegom politykom. Przypomniał, że w brytyjskim przemyśle samochodowym pracuje około miliona ludzi, wliczając w to producentów, dostawców i dilerów. Dokładają oni rocznie do brytyjskiej gospodarki 10 miliardów funtów.
Dodał jednak, że podczas krachu kredytowego branża ta podupada głębiej i szybciej niż jakakolwiek inna. Winne są banki, które nie chcą udzielać klientom kredytów na zakup nowych aut. Jak pokazują dane statystyczne, produkcja w grudniu 2008 r. była o połowę niższa niż rok wcześniej, co dramatycznie odbiło się na zatrudnieniu.
Spośród głównych producentów Nissan zwolnił 1,2 tys. Jaguar Land Rover zredukował 450 etatów. Zwolnienia zapowiedziały też Honda, Aston Martin i Toyota.
Związek zawodowy United uważa, że pomoc rządu jest niewystarczająca. Domaga się dla całego przemysłu motoryzacyjnego 13 miliardów funtów. Pomocą miałyby zostać objęte nie tylko największe koncerny, ale również ich podwykonawcy. Przywódca związku Tony Woodley powiedział, że bez zdecydowanej interwencji ze strony rządu przemysł samochodowy zmierza ku katastrofie, co może kosztować dziesiątki tysięcy miejsc pracy.
_ Dwa miliardy funtów brzmi jak mnóstwo pieniędzy, ale przynajmniej połowa z tej sumy pójdzie tylko na ratowanie Vauxhalla i Jaguara Land Rovera, przez co dla setek poddostawców pozostanie niewiele _- ocenia Tony Woodley. _ To ułamek kwoty, jaką zaoferował niemal każdy rząd w Europie - dodaje. Uważa, że brytyjski rząd powinien natychmiast przynajmniej podwoić wysokość pomocy _.
Derek Simpson, przywódca centrali związkowej Unite's, wskazuje, że Europa przyznała pieniądze swojej branży motoryzacyjnej kilka miesięcy temu. _ Gdy w Wielkiej Brytanii pomoc faktycznie nadejdzie, z sektora może już pozostać niewiele. Ten pakiet jest zbyt mały. Ale jeszcze nie jest za późno. Ministrowie muszą raz na zawsze porzucić filozofię wolnorynkową i natychmiast zdecydowanie zainterweniować _ - mówi.
Brytyjski pakiet jest wzorowany na planie ratunkowym ogłoszonym w tym tygodniu przez prezydenta Baracka Obamę, który ma pomóc Wielkiej Trójce z Detroit uniezależnić się od paliwożernych modeli aut.
Współpr. Tomasz Dominiak Tłum. TK
POLSKA Głos Wielkopolski
Phillippe Naughton