Brytyjscy taksówkarze nie mogą akcentować narodowości
Taksówkarze w miejscowości Bishop Auckland w
hrabstwie Durham (północno-wschodnia Anglia) na polecenie władz
miejskich musieli usunąć naklejki stwierdzające, iż auta ich
prowadzone są przez Brytyjczyków.
18.03.2007 | aktual.: 18.03.2007 11:07
Naklejki uznano za przejaw wrogiego nastawienia do cudzoziemców i podsycania antagonizmów pomiędzy miejscowymi taksówkarzami, a napływowymi.
Miejscowa prasa ("Northern Echo" i internetowe strony "thisisnortheast.co.uk") pisały o pobiciu taksówkarza z Polski - 52-letniego Stanisława M. przez innego taksówkarza, który wcześniej oskarżył go (niesłusznie, jak twierdzi Polak) o przechwytywanie klientów.
Polski taksówkarz uważa, że gdyby nie pomoc udzielona przez postronnych świadków incydentu, to napaść mogłaby się dla niego źle skończyć. Jest przekonany, że został zaatakowany dlatego, iż jest obcokrajowcem. Sprawę badała policja.
Polski taksówkarz mówił miejscowym mediom o tym, iż taksówkarze nie będący Brytyjczykami są lżeni słownie i oskarżani o to, iż pracują zbyt długo, w efekcie odbierając klientów miejscowym.
_ Taksówkarzom z UE wolno jeździć taksówkami w W. Brytanii, o ile w ciągu 12 miesięcy od przyjazdu zdadzą angielski egzamin z prawa jazdy _ - powiedział Tom Carver z miejscowych władz samorządowych. Potwierdził, że takówkarzom polecono usunąć naklejki.
Inni taksówkarze cytowani anonimowo przez miejscową prasę sądzą, iż władze lokalne wydały zbyt dużo licencji taksówkarskich, co spowodowało nasilenie się wojny o klienta. Jeden z nich podkreśla, iż naklejki wskazujące na narodowość kierowcy miały na celu uwypuklenie lepszej znajomości angielskiego i okolicy, a więc nie były przejawem rasizmu, lecz marketingu.