Byki zbyt słabe, by przejąć inicjatywę

Dzisiejsze próby odreagowania wtorkowej silnej przeceny nie wypadły ani zbyt okazale ani przekonująco. Nie było widać wielkiej chęci do kupowania akcji, za to czuć było obawę przed kontynuacją spadków.

Byki zbyt słabe, by przejąć inicjatywę
Źródło zdjęć: © Gold Finance

30.06.2010 17:36

Nie było też śladu prób podciągania indeksów, typowego dla końca kwartału i półrocza. Sytuacja widocznie jest zbyt poważna, by silić się na takie zabawy. Trudno też oczekiwać podejmowania bardziej zdecydowanych działań przed piątkową publikacją danych o kondycji amerykańskiego rynku pracy. Dzisiejsza rozczarowująca publikacja raportu ADP wskazująca, że powstało mniej nowych miejsc pracy, niż się spodziewano, większego wrażenia nie wywarła. Choć z pewnością bykom nie pomogła. Polska GPW

Środowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od niewielkiego wzrostu głównych indeksów i nieznacznego spadku wskaźników małych i średnich firm. WIG20 zyskiwał na otwarciu 0,3 proc. WIG rósł o 0,1 proc. mWIG40 i sWIG80 traciły po 0,2-0,3 proc. Przez większą część dnia zmiany ich wartości były bardzo niewielkie. Indeks największych spółek poruszał się w wąskim przedziale 2270-2290 punktów. Nie miał siły, by zbliżyć się do poziomu 2300 punktów, za to dwukrotnie przed południem bronił się przed spadkiem pod kreskę.

Spośród grona firm wchodzących w jego skład, najlepiej zachowywały się papiery KGHM, zyskujące momentami nawet 1,6 proc. oraz BZ WBK, które rosły o 1,2-1,3 proc. Debiutujące dziś walory Tauronu osiągnęły na otwarciu cenę 5,13 zł, czyli identyczną, po jakiej były sprzedawane w niedawnej ofercie publicznej. W trakcie handlu notowania wahały się między 5,01 a 5,14 zł. Ich nabywcy na zyski będą więc musieli poczekać. Najsłabsze były papiery PKN Orlen, które zniżkowały początkowo o nieco ponad 1 proc., zaś wczesnym popołudniem zwiększyły skalę spadku do 2 proc. Ostatecznie indeks największych spółek zniżkował o 0,21 proc., WIG o 0,31 proc., wskaźnik średnich firm zmniejszył swoją wartość o 0,43 proc., a sWIG80 o 0,44 proc. Obroty wyniosły 1,23 mld zł. Po końcowym fixingu akcje Tauronu wyceniono na 5,05 zł, czyli o 1,6 proc. niżej w porównaniu do ceny emisyjnej. Obroty nimi sięgnęły 906 mln zł.

Giełdy zagraniczne

Wtorkowa przecena akcji na Wall Street postawiła byki w bardzo trudnej sytuacji. Przekraczające 3 proc. spadki indeksów, największe od kilku tygodni, muszą robić wrażenie. Tym bardziej, że nie są one raczej wynikiem bardzo konkretnych złych informacji czy niekorzystnych wydarzeń, lecz rosnących obaw o przyszłość koniunktury gospodarczej. Gorsze odczyty indeksów wyprzedzających w Chinach, czy nastrojów amerykańskich konsumentów spełniły wczoraj jedynie rolę „detonatora” tych obaw. Te strachy będą nam prawdopodobnie towarzyszyć jeszcze dość długo, co nie znaczy, że czeka nas bessa. Choć wykluczyć takiego scenariusza nie można. Na razie zmartwieniem jest fatalny obraz rynku z punktu widzenia analizach technicznej. S&P500 znalazł się na poziomie 1041 punktów, a więc najniższym od października ubiegłego roku, przebijając jednocześnie dość wyraźnie lutowe dołki.

Od szczytu całej kilkunastomiesięcznej fali wzrostowej, osiągniętego 24 kwietnia, wskaźnik stracił prawie 180 punktów, czyli 14,5 proc., zaś od szczytu z 18 czerwca 7 proc. (od dziennego maksimum z 21 czerwca do wczorajszego minimum spadek sięga prawie 100 punktów, czyli ponad 8 proc.). W czasie tej ostatniej spadkowej serii wielokrotnie inwestorzy i komentatorzy wyglądali odreagowania. Zamiast tego mieliśmy spore tąpnięcie. Jeśli w najbliższym czasie nie dojdzie do jego zanegowania, perspektywy dla giełd będą nieciekawe. Rozstrzygnięcia należy się spodziewać po piątkowych danych z rynku pracy.

Na giełdach azjatyckich sytuacja jest podobna. Dziś Nikkei zniżkował o niemal 2 proc. Od kwietniowego szczytu oddalił się na odległość prawie 18 proc., a do dwunastomiesięcznego minimum brakuje mu jedynie 3,5 proc. Wszystko wskazuje na to, że do niego dotrze. Udało się to już chińskiemu Shanghai Composite po dzisiejszym spadku o 1,2 proc. Od szczytu z lipca ubiegłego roku indeks ten stracił 31 proc. Z tego 25 proc. od kwietnia. Tu co do kierunku ruchu nie ma więc wątpliwości. Zagrożenie spowolnieniem gospodarczym „odkrytym” wczoraj przez Europę i Wall Street i skwitowane dynamicznymi spadkami, w Szanghaju dyskontowane jest już od dość dawna.

Główne giełdy europejskie wtorkowe tąpnięcie na Wall Street „skonsumowały” już wczoraj nawet z niewielką nawiązką. Dzisiejsze notowania zaczęły więc na niewielkim plusie, zyskując na otwarciu po 0,2-0,4 proc. Pierwsze godziny handlu upłynęły na „szarpaniu się” w okolicach wtorkowego zamknięcia z lekką tendencją spadkową. Jedynie paryski CAC40, który we wtorek stracił 4 proc., starał się bronić przed zejściem pod kreskę i przed południem zyskiwał 0,4-0,5 proc. Zadziwiająco dobrze na tym tle prezentowały się parkiety rynków uznawanych za bardziej ryzykowne. W Atenach indeks zyskiwał 2,4 proc., w Budapeszcie zwyżka przekraczała 2 proc., w Madrycie 1,8 proc., w Istambule 0,8 proc. Na minusie były jedynie Moskwa, Sofia, Tallin i Ryga. W ciągu dnia zmiany wartości głównych indeksów nie były zbyt duże. DAX-owi nie udał się powrót powyżej poziomu 6000 punktów, zaś reakcja na gorsze, niż się spodziewano dane z amerykańskiego rynku pracy, zmroziły nastroje, gasząc chęć do wzrostu. Tuż po godzinie 16.00 paryski CAC40 i
londyński FTSE zyskiwały po 0,1 proc., a DAX rósł o 0,3 proc.

Waluty

Trwające od poniedziałku osłabienie wspólnej waluty zakończyło się wczoraj, po dotarciu kursu euro do poziomu 1,215 dolara. Już we wtorek wieczorem widoczne było odreagowanie spadku. Dziś było kontynuowane, początkowo dość niemrawo. Po informacji, że popyt europejskich banków na pożyczki z EBC wyniósł jedynie 132 mld euro, kurs wspólnej waluty nabrał wigoru i skoczył do 1,23 dolara. Obawiano się, że potrzeby banków będą znacznie większe, wskazując na wolniejsze wychodzenie z kłopotów.

Po dwudniowym okresie słabości złoty przystąpił do odrabiania strat. Zaczął już we wtorek wieczorem, gdy kurs dolara dotarł do 3,433 zł. Z tego poziomu zaczęło się odreagowanie, sprowadzające cenę „zielonego” najpierw do 3,39 zł, a dziś przed południem do nieco poniżej 3,35 zł. Zwyżkę kursu euro powstrzymał poziom 4,175 zł. We wtorek wspólna waluta dwukrotnie próbowała przedrzeć się wyżej, jednak nieskutecznie. Dziś w południe taniała do 4,12 zł. Frank przyniósł posiadaczom kredytów w tej walucie jedynie niewielką ulgę. Wczoraj wieczorem straszył ceną zbliżającą się do 3,16 zł. Dziś „szwajcara” można było kupić po 3,1 zł.

Podsumowanie

Wtorkowa silna przecena na światowych giełdach zdeprymowała inwestorów, operujących na warszawskim parkiecie. Nasz rynek znów wykazywał dziś oznaki słabości, choć nie była ona już tak rażąca, jak zdarzało się to już kilka razy w nieodległej przeszłości. Indeks największych spółek nie tylko nie był w stanie zbliżyć się do poziomu 2300 punktów, ale pod koniec dnia bardziej zdecydowanie zanurkował pod kreskę. W przypadku większości spółek wchodzących w jego skład nie było widać większej wyprzedaży i za spadek odpowiedzialne były jedynie tracące po ponad 2 proc. walory PKN Orlen i PKO. Zainteresowanie inwestorów koncentrowało się na debiutujących dziś papierach Tauronu, co mogło wpłynąć osłabienie aktywności wobec pozostałych firm, zniekształcając nieco obraz rynku.

Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)