Byłem w Collegium Humanum. Tak dziwnej uczelni jeszcze nie widziałem

Nie wpłacę tam kolejnych pieniędzy. Dziękuję bardzo za śmieciowy dyplom - opowiada Krzysztof, student Collegium Humanum. Odwiedziliśmy uczelnię, która ma 25 tys. studentów, a mimo tego w środku dnia trudno w jej gmachu znaleźć żywą duszę.

Siedziba Collegium Humanum w Warszawie
Siedziba Collegium Humanum w Warszawie
Źródło zdjęć: © WP Finanse | AS
Adam Sieńko

26.03.2024 14:29

Collegium Humanum ma kilka oddziałów w całej Polsce. Jeden z nich zlokalizowany jest w centrum Warszawy. Siedmiopiętrowy budynek mieści w sobie hol, duże Centrum Obsługi Studenta, wiele sal wykładowych zlokalizowanych na kolejnych poziomach i znajdujący się na samej górze sekretariat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na koncie ma 9,5 mln zł. Jak do tego doszedł? "Byłem młodym pelikanem" Marcin Iwuć w Biznes Klasie

Stołeczny oddział odwiedziliśmy dwukrotnie tego samego dnia. Już od wejścia rzuca się w oczy bardzo duży, niemal sterylny porządek. Oraz kompletna cisza. Rozległe kanapy ustawione na parterze świecą pustkami. Niewielki ruch jest także w Centrum Obsługi Studenta.

Na drzwiach pomieszczenia przyklejona jest kartka z napisem "zakaz fotografowania". W środku znajduje się kilka stanowisk obsługi w postaci boksów i cyfrowe wyświetlacze z numerkami, znane z miejskich urzędów i poczty. Także tu ruch jest jednak bardzo niewielki.

Nieco więcej osób pojawia się podczas naszej drugiej, popołudniowej, wizyty. Sale wykładowe wciąż świecą wprawdzie pustkami, studiujący w większej liczbie zbierają się przed COS. Szybko okazuje się jednak, że gros z około 30 osób pojawiło się tam, by podbić legitymację studencką. W poczekalni przez większość czasu panuje niemal grobowa cisza. Rzecz rzadko spotykana w kolejkach chociażby do uczelnianych dziekanatów.

Minister nauki Dariusz Wieczorek podał niedawno, że w Collegium Humanum studiuje 25 tys. osób. Poza Warszawą, uczelnia ma tylko 5 filii. Dlaczego więc w środku dnia ogromny gmach sprawia wrażenie opustoszałego?

Hol uczelni na parterze
Hol uczelni na parterze© WP Finanse | AS

O co chodzi z Collegium Humanum?

Collegium Humanum to jedna z najbardziej znanych uczelni w kraju. Swoją sławę szkoła zawdzięcza jednak nie absolwentom, wykładowcom czy nawet niestandardowym metodom reklamy. Szkoła została "bohaterką" cyklu reportażów "Newsweeka".

Dziennikarze tygodnika ustalili, że wymagania wobec kandydatów są praktycznie zerowe, a na studia można dołączyć nawet kilka dni przed sesją. W dodatku wiele zajęć odbywa się online. Studenci łączą się z wykładowcami za pomocą platformy Teams. Na niektórych zajęciach liczba uczestników szła w setki.

Czarę goryczy przelał fakt przyznawania przez CH dyplomów MBA. Uczelnia stała się maszynką do produkowania członków rad nadzorczych w państwowych spółkach. Wymagany przez prawo dyplom można było zdobyć w dwa tygodnie. Efekt? Poprzedni rektor, Paweł C., dostał zarzut przyjęcia łapówki w zamian za wystawienie przeszło tysiąca dyplomów. Prokurator wprowadził na uczelni zarząd przymusowy.

Poczekalnia przed jedną z sal wykładowych
Poczekalnia przed jedną z sal wykładowych© WP Finanse | AS

"Poziom to kpiny z nauki"

Taka atmosfera wokół szkoły musi budzić duże emocje. Nie widać ich jednak na uczelni, bo zeszły do sieci. Na internetowej grupie zbierającej osoby, które czują się poszkodowane przez Collegium Humanum, użytkownicy zwołują się na pozew zbiorowy. Niektórzy piszą, że wystąpili o zwrot czesnego - bez odpowiedzi ze strony uczelni. - Poziom i forma studiowania to kpiny z nauki - rzuca jeden z komentujących.

Taki bałagan na Collegium Humanum ma trwać od dawna. Dorota spędziła na uczelni niespełna rok - w roku akademickim 2022/2023. W tym czasie, opowiada, szkoła nie miała własnej siedziby. Za sprawy administracyjne odpowiadał budynek przy ul. Moniuszki, a przez cały pierwszy semestr zajęcia odbywały się niemal wyłącznie online.

Później było niewiele lepiej, wspomina nasza rozmówczyni. Plan zajęć układany był z jednodniowym wyprzedzeniem - z tygodnia na tydzień. - Zdarzało się, że przychodził w niedziele wieczorem. Nie dało się tego łączyć z pracą. Zajęcia, które miały wypaść w piątek, nagle wskakiwały w środę w ciągu dnia - opowiada Dorota w rozmowie z WP Finanse.

Nasza rozmówczyni do sesji letniej już nie przystąpiła. Zdecydowała się zmienić kierunek studiów. Nie była w tej decyzji sama. - Razem ze mną zrezygnowały wszystkie osoby, z którymi miałam kontakt - wspomina.

Potwierdzenie wypisania z uczelni Dorota dostała 4 miesiące po złożeniu wniosku. - Zapytałam, czy powinnam odesłać legitymację studencką. Okazało się, że nie ma takiej potrzeby, więc zniżki miałam przez całe wakacje, aż do momentu wygaśnięcia ważności dokumentu - opowiada.

W trudniejszej sytuacji jest Krzysztof. Mężczyzna rok temu zdecydował się rozpocząć na Collegium Humanum podyplomówkę i studia magisterskie. Teraz bez karty przebiegu studiów, nie jest w stanie przenieść się na inną uczelnie i kontynuować nauki. Na e-maile z prośbą o jej przesłanie uczelnia miała nie odpowiedzieć.

Sala wykładowa Collegium Humanum
Sala wykładowa Collegium Humanum© WP Finanse | AS

Nasz rozmówca do tej pory miał wpłacić na konto uczelni 7 tys. zł. Więcej, jak mówi, nie zamierza. - Nie wpłacam już kolejnych pieniędzy i dziękuję za śmieciowy dyplom. Dyrektorzy szkół prywatnych i publicznych głośno o tym mówią. Ludzie nie są głupi - opowiada.

Niekończąca się rekrutacja

Zdaniem naszego rozmówcy Collegium Humanum od początku nastawione było na zysk jak najmniejszym kosztem.

Trwała niekończąca się rekrutacja. Nowi studenci pojawiali się na zajęciach nawet w maju, tuż przed letnią sesją - mówi Krzysztof.

Wśród studentów, dodaje, pojawia się wiele osób, które w innych okolicznościach nie byłyby w stanie rozpocząć studiów ze względu na brak czasu i możliwości. Uzyskanie dyplomu przez komputer jawiło się jako atrakcyjna alternatywa. Tym bardziej, że ceny na tle konkurencyjnych uczelni jawiły się jako bardzo atrakcyjne.

Niestety, jak opisywał "Newsweek", jakość samych zajęć online pozostawiała czasem dużo do życzenia. Nasz rozmówca przypomina sobie dwie takie sytuacje. Podczas jednego z prowadzących zajęcia miał powiedzieć, że obniża ocenę z egzaminu osobom, które zapisały się na studia w marcu. W trakcie egzaminu z innego przedmiotu wykładowca wysłał z kolei link do rozwiązanego testu. - Ups, pomyłka - pojawił się komunikat. Studenci zdążyli jednak w tym czasie zrobić zrzuty ekranu wszystkich odpowiedzi.

Sposobów na zwiększanie przychodów uczelni miało być więcej. Studenci mogą na przykład wykupić "Pakiet Premium Student". Koszt? 490 zł. Nasz rozmówca skorzystał z takiej możliwości w marcu ubiegłego roku. Efekt? - Dostałem tani chiński kubek termiczny, smycz, pendrive i kalendarz z ówczesnym rektorem Collegium Humanum - mówi Krzysztof.

W zestawie znajduje się również dostęp do bazy Systemu Informacji Prawnej "LEX" i pakietu Office. Problem w tym, że działał on tylko przez kilka miesięcy. W październiku dostęp został wyłączony. - Dowiedziałem się, że obowiązuje on przez rok, ale... akademicki - opowiada student CH.

Studenci bronią uczelni

Dzisiaj atmosfera wokół Collegium Humanum robi się coraz gęstsza. Studenci podzielili się na dwa obozy. Część głośno krytykuje uczelnie i domaga się zwrotu pieniędzy za studia. Wiele osób stara się jednak mimo przeciwności ukończyć naukę. Tej drugiej grupie uderzanie w Collegium Humanum się nie podoba, bo każda afera wokół szkoły podkopuje wartość ich przyszłego dyplomu.

- Wielu ludzi pokłóciło się ze mną i zablokowało przez Messengera. Nie chcą rozmawiać o Collegium Humanum. To syndrom sztokholmski połączony z wyparciem - komentuje Krzysztof.

Hol Collegium Humanum
Hol Collegium Humanum© WP Finanse | AS

Nowe porządki

"Newsweek" informował, że w ministerstwie trwa wewnętrzny audyt i weryfikacja programów i procesów dydaktycznych. Collegium Humanum tłumaczy, że chce "aby nikt nie podawał w wątpliwość jakości kształcenia na uczelni". Szkoła spodziewa się kontroli ze strony Ministerstwa Nauki i Polskiej Komisji Akredytacyjnej.

Próbowaliśmy skontaktować się z Collegium Humanum. Interesowało nas, dlaczego w budynku nie odbywały się zajęcia i czy uczelnia odnotowała zwiększoną liczbę rezygnacji ze studiów. Kontakt z uczelnią jest jednak mocno utrudniony, strona internetowa mocno eksponuje zakładkę o nazwie "kłamstwa Newsweeka", o osobach odpowiedzialnych za relacje z mediami jednak milczy. Pytania skierowaliśmy ostatecznie do działu marketingu. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (85)